46.

220 9 0
                                    

Właśnie wysiedliśmy z samolotu. Yoongi złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego. Wiedziałam już kiedy się stresuje i właśnie teraz tak wyglądał. Ścisnęłam jego dłoń i się uśmiechnęłam. Odwzajemnił ten uśmiech, ale niezbyt pewnie.

Ja: Kochanie, nie denerwuj się. Przecież nic Ci nie zrobią. To oni powinni się bać. Przecież w końcu przychodzą do nich światowej sławy idole.- powiedziałam, a on wziął głęboki wdech. Wtedy obok nas pojawiła się druga para. Jungkook powiedział, że mamy zadzwonić na wideo, żeby mógł poznać swoją ciocię i swojego wujka.

W: Widzę, że tu też jest stres?- zaśmiała się, spoglądając na Sugę. Boże, jak ja dawno go tak nie nazywałam.- Nie ma się czego bać, to tylko moi rodzice.

JM: Zobaczymy czy będzie Ci tak kolorowo, kiedy przedstawię Cię swoim rodzicom.- powiedział, patrząc w sufit. Widziałam jak niespokojnie oddycha.

W: Patrz pod nogi, bo się wyw...- i chwilę potem Jimin leżał na ziemi. Pomogliśmy mu się podnieść, a on założył ręce na piersi, niby obrażony.

Ja: Ja pojechałam po rodzicach Yoongiego już na samym początku, więc wiesz.- zaśmiałam się, ściskając Mina za rękę. On cicho zaśmiał się pod nosem.

S: Tak.- westchnął.- To były czasy.- spojrzał pod nogi, a ja wtedy rozpoznałam znane mi osoby. Puściłam rękę Yoongiego i walizkę.

Ja: Wiki, wujek tam jest.- pokazałam jej jej tatę, a on puściła Jimina i swoją torbę, po czym rzuciła się mężczyźnie w ramiona. Sama podeszłam, a kiedy Wiktoria normalnie stanęła, ja też się przytuliłam.

Wj: Cześć, dziewczyny, Boże, jak ja Was dawno nie widziałem. Ciebie tym bardziej, Łucja.- objął nas ramionami i skierował się w kierunku naszych chłopaków i bagaży. Mam nadzieję, że te dziady zapamiętały chociaż podstawowe słowa po polsku.- Witam, tata Wiktorii, Piotr (jakieś losowe, nie wiedziałam jakie).

JM: Dzień dobry.- powiedział po polsku i się ukłonił.- Park Jimin, narzeczony Pańskiej córki. Miło mi Pana poznać.- udało mu się po polsku, chociaż trochę kuśtykał przy tym. Teraz się pośmieję.

S: Dzień dobry.- też się ukłonił, chociaż kompletnie nie wiedziałam dlaczego. Mówiłam im, że w Polsce nie trzeba się kłaniać, tylko podaje się rękę.- Min Yoongi, mąż Łucji.

Wj: Tak, wiem. Bardzo przepraszam za nieobecność na Waszym ślubie.- uśmiechnął się smutno, a ja objęłam go ramieniem.

Ja: Nie ma sprawy, wujek. Rozumiemy, każdy może się rozchorować.- oznajmiłam, po czym sięgnęłam po walizkę i rękę Yoongiego. Wiki zrobiła to samo, tylko że z Jiminem i ruszyliśmy w stronę auta wujka.

Wsiedliśmy jakoś do środka, Wiki z przodu, a potem ruszyliśmy w stronę domu.

Wj: To jak? Ile jesteście już razem?- zapytał mężczyzna, patrząc na Jimina przez lusterko kierowcy. Ten uśmiechnął się delikatnie i nerwowo.

W: Niecałe trzy lata, tato. Około dwa i pół.- odparła, nie wiedząc co dalej powiedzieć. Wtedy wujek spojrzał na mnie.

Wj: A Wy?- spojrzałam na Yoongiego, a on wzruszył ramionami. Nie była to oznaka niewiedzy tylko tego, że nie chciał odpowiedzieć.

Ja: Ponad trzy lata.- uśmiechnęłam się ciepło, na co mężczyzna odpowiedział. Po chwili ciszy stanęliśmy pod naszym tymczasowym domem. Podeszliśmy do drzwi, a Wika zapukała. Otworzyła ciocia.

C: Cześć, córeczko.- pocałowała moją kuzynkę w policzek, po czym ją przytuliła. Przywitała się z Jiminem, który był niemniej speszony od Yoongiego. Wreszcie przyszła nasza kolej. Przywitałam się z mamą Wiktorii i przedstawiłam jej Yooniego. Z trudem powstrzymywałam się od śmiechu na widok tego, jak próbuje być oficjalny i formalny.

Weszliśmy do środka domu i pokazali nam nasze pokoje. Były dwa. Jeden specjalnie dla Wiki, jakby miała przyjechać, a drugi gościnny. Oczywiście my z Wiką zajęłyśmy ten pierwszy. Aż mi się przypomniały nasze wspólne nocki u niej w domu i siedzenie do nie wiadomo której godziny, a potem spanie do dwunastej rano.

Odłożyłyśmy z Wiką bagaże i rozpakowaliśmy się. Chłopacy chwilę protestowali zanim zgodzili się być razem w pokoju i w jednym łóżku, ale ich namówiłyśmy. Chciałyśmy dostać trochę wspomnień z dawnych lat. A jak się trochę pomęczą, to też nic im się nie stanie.

Dostałyśmy ręczniki, mimo że wzięłyśmy swoje ze sobą. Potem się rozpakowałyśmy już ostateczni i zeszłyśmy na dół. Nie było jednak chłopaków, więc ich zawołaliśmy. Wujka i ciocię zastaliśmy w kuchni.

W: Jesteśmy, mamo.- oznajmiła Wika, przytulając się do swojej rodzicielki. Ta spojrzała po nas i ściągnęła brwi. Już się bałam, że coś się stało, coś zrobiliśmy, ale ona tylko zapytała.

C: Jesteście głodni? Marnie wyglądacie. Chłopcy są tacy chudziutcy, mizerni. Zrobię Wam naleśniczki. I pierogi. Zupki też chcecie? Tak, zrobię Wam.- odpowiedziała sama sobie nie czekając na odpowiedź.

Ja: Ciociu, nie trzeba. Oni tacy są, bo są na diecie, poza tym to normalny wygląd Koreańczyków. No może Jimin jest trochę za chudy, ale nie przemęczaj się.- ci patrzeli krzywo na tą scenę, zapewne nic nie rozumiejąc.- Dobra, Wika, chodź pomożemy.- powiedziałam i poszłyśmy pomóc w gotowaniu.

------------------------------------------

Cześć, kochani!

Mam do Was pytanie, bo mi się nudzi. Chcecie może Ninja Warrior z udziałem BTS? Ostatnio tak oglądałam i wpadłam na taki pomysł. Oczywiście występ nie obejdzie się bez mini dramy. Chcecie?

Co ta nuda robi z człowiekiem.

Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz