16.

226 8 0
                                    

Siedziałam w szpitalu, kiedy drzwi się otworzyły i do pokoju weszła kobieta z walizką i dzieckiem. Wstałam i podniosłam Minhę z podłogi.

?: Dzień dobry.- ukłoniła się przede mną, co też zrobiłam. Postawiłam córkę w łóżku, a wtedy podeszłam do tej dziewczyny. Wyglądała na maksymalnie osiemnaście lat.

Ja: Dzień dobry, Min Łucja.- byłam zadowolona, że już mogę się przedstawić jako Min.

?: Park Yourim- podała mi rękę, którą uścisnęłam.

Y: Mama!- krzyknął, a ja do niego podeszłam. Było z nim już lepiej, dlatego odzyskał trochę swojego charakterku. Wyjęłam go z łóżeczka.

Ja: Nie wolno krzyczeć.- pocałowałam go w czoło.- Zwłaszcza, że masz chore gardełko, tak?- on pokiwał głową.

Y: Ja chcę brum brum.- wyciągnął rączki w stronę zabawek.- Mama daj!- uderzył mnie w rękę.

Ja: Ale nie wolno bić. Bardzo nie ładnie. Wiesz, że mogę powiedzieć tacie?- zaśmiałam się, bo to nie bolało, ale dziecko mogło to zaboleć.

Y: Nie! Ja chcę brum brum!- krzyknął, a ja westchnęłam, kręcąc głową i posadziłam go na ziemi, na ich kocyku, po czym podałam mu zabawki. Wtedy przyszła pielęgniarka.

P: Park Hyeongjun?- zapytała, a dziewczyna pokiwała głową.- Proszę za mną, na wszczepienie venflonu.- wyszły z sali, a ja podeszłam do syna.

Ja: Yu, dlaczego się tak zachowujesz?- kucnęłam przy nim, a on pisnął i zaczął się śmiać, biegając po sali.- Yuhyun, chodź tu. Pobiegł w stronę drzwi, a wtedy na kogoś wpadł.- No i masz nauczkę.- zaśmiałam się, podchodząc do gościa.- Cześć, skarbie.- pocałowałam go, a on wziął chłopca na ręce.

S: Nie słuchasz się mamy?- pocałował go w policzek.- A chcesz zostać w łóżeczku cały dzień?

Y: Ja chcę brum brum!- uderzył go w nos. Już mu współczuję, bo nawet ja mam problem z wysiedzeniem w jednym miejsc przez dłuższy czas.

S: Nie ma, siedzisz w łóżku.- wsadził go tam.- Co to ma być za bicie? Bardzo nieładnie.- usiadł na kanapie. Zrobiłam to samo.

Y: Nie! Ja chcę tam.- zaczął płakać, pokazując na zabawki.

S: Cichutko, bo obudzisz siostrę.- westchnął wtulając się we mnie. Wtedy chyba zauważył nowe walizki.- Ktoś nowy jest?- zapytał, podnosząc się z moich ud.

Ja: Tak, fajna dziewczyna. Z synkiem przyjechała.- odparłam, sięgając po wodę.- Chcesz?- wystawiłam w jego kierunku, kiedy się napiłam. Wziął ode mnie butelkę.- Byłeś u Jimina przed przyjściem?

S: Tak.- westchnął, a jego mina zrzedła.- Nie zawracaj sobie tym głowy, dobrze?- odwrócił wzrok. Wiedziałam, że coś jest nie tak.

Ja: Yoonie, kochanie, widzę, że coś jest nie tak, a ja chcę wiedzieć co jest z moim... praktycznie bratem.- złapałam go za brodę i zrobiłam tak, że musiał na mnie spojrzeć. Miał łzy w oczach.

S: J-ja... Zapadł w śpiączkę...- wyjąkał, a ja doznałam szoku. Po chwili zalałam się łzami, wtulając się w chłopaka.- Przepraszam, nie powinienem był tego mówić.

Ja: Nie.- wstałam, pociągając nosem.- Dobrze, że to zrobiłeś. Dziękuję.- usiadłam mu na kolana i wtuliłam się w jego tors. Wtedy do sali wróciła tamta dziewczyna.

Yr: Dzień dobry.- ukłoniła się przed chłopakiem. Albo ich nie znała, albo dobrze udawała, ale raczej to drugie, bo kiedy kucnęła, w etui telefonu zobaczyłam photokartę Seokjina. Czy tak ciężko spotkać osobę, która ich nie zna? Chociaż w sumie czego się spodziewać w Korei, tym bardziej w Seulu.

Ja: O której jedziesz?- jechał dzisiaj załatwić im półroczne wolne z uwagi na dzieci i Jimina. Na wakacje mieliśmy pojechać w środku zimy. Wyjechać w listopadzie, wrócić dopiero na przygotowywanie do świąt.

S: Około osiemnastej. Wcześniej manager ma zebranie. Tak samo prezes.- pocałował mnie w skroń.- Więc nie ma co wcześniej.- tak swoją drogą to Yu dalej płakał.

Ja: A to jutro przypilnujesz dzieciaki? Będę musiała znowu pojechać tam z Jungkookiem.- chłopak tylko westchnął.

S: No przypilnuję, ale masz uważać na siebie. Nie wiadomo do czego ten dziad jest zdolny.- wyciągnął coś z torby.- Mama chciała, żebym Ci to dał. Powiedziała, że to schodzi w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie, kiedy pojawią się dzieci. Przez rok go szukała, bo jej się rok temu przypomniało.

Podał mi złoty naszyjnik w kształcie serduszka, który miał w środku dwie małe stopki. Wyglądał strasznie uroczo [media]. Pokręciłam tylko głową.

Ja: Dziękuję. Jest prześliczny.- pocałowałam go w policzek, ale było mu mało. Wskazał na swoje usta.- Nie jesteśmy tu sami, Yoonie.- szepnęłam, a on tylko założył ręce na piersi.

Wtedy do sali weszła kolejna, tym razem troszkę starsza kobieta, znowu z dzieckiem. Już po jej ubiorze widziałam, że będzie źle. Bluza z wielkim logiem BTS na środku źle wróży w tym wieku. Ona miała z dwadzieścia pięć lat.

Kiedy zobaczyła chłopaka, stała z rękoma przyciśniętymi do twarzy i pisnęła. Ja tylko zaczęłam się śmiać jak nienormalna.

Ja: Współczuję Ci, skarbie.- szepnęłam, odchodząc od niego i próbując złapać kontakt z tą młodszą.



Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz