9.

157 10 81
                                    

Czekałam tylko na to jak nadejdzie wieczór i pojawi znów się ten Pies. Miałam przeczucie że z łatwością mi zaufa i oczywiście nie myliłam się. Gdy tylko zaczęło robić się ciemno na dworze, zobaczyłam jak z lasu zaczął wyłaniać się on duży czarny pies. Od razu wyszłam na werandę i czekałam na niego. A on powoli zmierzał w moją stronę.

Ja
- Hej jak ci minął dzień?- Zapytałam co on skwitował lekkim ruchem ogona. - Wyglądasz już lepiej i za pewne lepiej się czujesz. Mam dla ciebie propozycję.- Powiedziałam wstając z krzesła i otwierając drzwi do domu.- Jeżeli chcesz możesz ze mną jak na razie zamieszkać co ty na to?- Zapytałam na co pies lekko drgnął uszami, chwilę stał w miejscu jakby analizując moje słowa. Po czym powoli i bardzo ostrożnie zaczął zbliżać się w kierunku drzwi. A gdy wszedł za próg powoli zamknęłam drzwi. - Cieszę się że podjąłeś taką decyzję.- Powiedziałam zadowolona. Po czym oprowadziłam go po całym domu. - A teraz chodź do łazienki musisz się umyć, bo jak cię Migotka zobaczy w takim stanie to nie ręczę za nią.- Obydwoje weszliśmy do łazienki. Napełniłam mu całą wannę ciepłą wodą z pianą do której niemalże na tych miast wskoczył z wielkim uśmiechem. Po szybkiej kąpieli i osuszeniu go. Odprowadziłam go do jego pokoju. - To twój pokój jak na razie, połóż się wygodnie na łóżku i idź spać z rana do ciebie przyjdę.- Powiedziałam i poszłam do siebie. A gdy tylko moja twarz dotknęła łóżka od razu zasnęła.

Z rana obudziła mnie łapa psa, którą oberwałam prosto w twarz.

Ja
- Dzień dobry. - Powiedziałam do uradowanego psa. - Widzę że się wyspałeś.- Powiedziałam siadając na łóżku i głośno ziewając. - Pewnie jesteś głodny. Zaczekaj chwilę tylko się ubiorę.- Powiedziałam wstając i biorąc z krzesła ubrania, z którymi udałam się do łazienki. Po wyjściu Pies czekał na mnie w tym samym miejscu gdzie go zostawiłam. - Dobra chodź idziemy coś zjeść.- Uradowany podbiegł do drzwi i wbiegł do kuchni.

Skrzatka Migotka
- Na Merlina!! Co to takiego!- Krzyknęła z przerażeniem.

Ja
- Spokojnie. To mój pies- Powiedziałam wchodząc do kuchni.

Skrzatka Migotka
- Pies?! Pies?! To nie Pies tylko... coś zmutowanego z nim. Nie mogłaś sobie wsiąść jakiegoś mniejszego zwierzaka a nie dwa razy większego ode mnie?- Zapytała.

Ja
- No już spokojnie to bardzo grzeczny i wychowany pies. Prawda?- zapytałam go na co ten lekko pokiwał ogonem. - Widzisz potwierdził.- Powiedziałam uradowana.

Skrzatka Migotka
- A czy chociaż ten pies ma jakieś imię?-

Ja
- Imię? A tak imię. Ma imię.-

Skrzatka Migotka
- A zdradzisz mi je czy to jakaś wielka tajemnica?-

Ja
- Oczywiście że ci zdradzę a nazywa się on... Łapa.- Co ten skwitował szczeknieciem.

Skrzatka Migotka
- A więc Łapo witaj w domu.- Powiedziała stawiając miskę mięsa na podłogę. Na którą niemalże od razu rzucił się Łapa.

Gellert Grindelwald
- No już spokojnie bo twoja łapczywość skończy się tak samo jak ostatnio moja z ciastem.- Powiedział stojąc w progu kuchni. Łapa natychmiast oderwał się od miski i spojrzał na mojego ojca z niedowierzeniem i strachem w oczach.

Ja
- Spokojnie nie bój się go to mój ojciec.- Powiedziałam w kierunku psa.
A on powoli podszedł do mojego ojca przyglądając mu się uważnie.

Gellert Grindelwald
- Widzisz zwierząt mnie nie lubią.- Powiedział wzruszając ramionami.

Ja
- Ale wy musicie się polubić. Jutro jadę do Hogwartu i nie mogę was zostawić jak się nie polubicie.-

Białowłosa Córka 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz