Pod sam koniec śniadania doszłam do wniosku że czas przerwać tą grobową ciszę pomiędzy nami. Chodź i tak wiedziałam że na poprawę naszego humoru nie ma co liczyć.
Ja
- Chyba profesorek nie jest aż tak na ciebie zły. I nic nie powiedziała dyrektorowi.-Alex
- Co a tak tak...- Powiedziała nie przytomnie dalej pogrążona w swoich myślach.Ja
- Ejj ty mnie w ogóle słuchasz?-Alex
- A tak tak racja.-Ja
- Czyli nie słuchasz.-Alex
- Yhmmm... - Potwierdziła dalej mieszając swoją owsiankę.Ja
- Ejjj!- Krzyknęłam wymachując jej ręką przed oczyma.
- Ziemia do Alex. Halo Halo. Witamy Marsjan.- Dziewczyna bardzo się speszyła. Wyglądała jakby zrobiła coś złego.Alex
- Ja...ja muszę iść po książki.- Powiedziała i czym prędzej odeszła od stołu. Wyglądało to jakby odemnie uciekła.Ale czy ja zrobiłam coś nie tak?
Zastanawiałam się nad tym przez jakiś czas, aż doszłam do wniosku że mogę tak rozmyślać do śmierci. Ponieważ do puki się jej o to nie zapytam, to po prostu się tego nie dowiem.
Ahhh to już czas na naszą pogadankę. Zaraz zbliżają się lekcje i naprawdę dużo bym dała żeby teraz siedzieć na Eliksirach...Stojąc już pod drzwiami Gabinetu dyrektora. Poczułam uczucie, które już dawno mi nie doskwierało. Zaczęłam się denerwować, stresować. Aż mi się przypomniał pierwszy "atak" mojego ojca. Mój pierwszy od dawna płacz, szok, stres i gniew. Bardzo dawno nie czułam żadnych uczuć. A już na pewno nie aż tak wielu nawet, alkohol mi już nie pomagał. I tutaj musiałam przyznać że jego szkoła była bardzo skuteczna. Aż za skuteczna.
Stałam pod drzwiami.
Wzięłam głęboki oddech, uśmiechnęłam się i zapukałam do drzwi. Nagle drzwi się same otworzyły. A myślałam że będzie darzył mnie większym szacunkiem i sam mi je otworzy. Za to również szanowałam bardziej mugoli niż czarodziejów. Zwykli ludzie zwykle szaraczki. Tak kruche i tak bezwartościowe, ale to tylko z pozoru. Tak naprawdę mają wielką moc. Potrafią tyle ścierpieć, domyślić się bądź zmyślić. Nie potrzebują magii by żyć. Nie wymazują nie chcianych wspomnień i nie ułatwiają sobie życia magicznie tylko technologicznie, co mnie zawsze wprawia w zadumę.Przeszłam przez próg i zobaczyłam jego przestronny gabinet. Wszystko było tu takie zwyczajne oprócz dwóch rzeczy. Pierwsza z nich był ptak, który jak tylko mnie zobaczył pognał do mnie ile sił w skrzydłach i domagał się pieszczot. To nie był zwykły ptak tylko Feniks. Był on taki piękny. A jego pióra były tak delikatne w dotyku. Z mojego letargu wyrwał mnie głos Albusa.
Albus
- Widzę że zaznajomiłaś się z moim drogim przyjacielem.-Ja
- Ah tak jest uroczy.- powiedziałam dalej głaszcząc Feniksa, który siedział na moim ramieniu i tulił się do mojej twarzy. Mężczyzna usiadł za biurkiem i wskazał mi krzesło przed sobą.Albus Dumbledore
- Wiesz że twój ojciec też kiedyś miał Feniksa?-Ja
- Tak coś o tym słyszałam.-Albus Dumbledore
- Feniksy to przyjaciele na całe życie. Są to naprawdę dobre lojalne i mądre ptaki. Prawda Fawkes?- Ptak za skrzeczał wdzięcznie.Ja
-Fawkes. Piękne imię dla pięknego Feniksa.-Albus Dumbledore
- A czy wiesz że kiedyś twój Ojciec również miał Feniksa nazywała się Felicja. Wraz z Fawkes dorastali razem a potem zostali parą.-
CZYTASZ
Białowłosa Córka 18+
FantasyDobra nikogo nie interesują te pierdolety na dole. A więc tak Allison strasznie idealizuje swojego starego. Kiedyś łączyły ją bardzo ciekawe stosunki z większością nauczycieli. POLECAM ZAJRZEĆ W KOMENTARZE Mamy również Alex koleżankę Allison która...