5.

213 8 11
                                    

Może to i głupie ale często dopadają mnie wyrzuty sumienia mimo iż nie powinnam ich mieć i od zawsze je w sobie trzymam i nigdy nie pozwalam wyjść im na światło dzienne. Wiem doskonale, że to jest moją słabą stroną, a ja nie mogę sobie na nią pozwolić. Nigdy... Wiem, że wtedy mój ojciec bardzo by się na mnie zawiódł, w końcu od tylu lat mnie uczył oklumencji i innych sztuk magicznych. Od zawsze pragnął bym miała twardy charakter, bym była idealna. I po czasie dzięki jego staranią i mojej silnej determinacji udało mi się wykreować siebie. A tak właściwie to swoją bez uczuciową i pustą maskę, którą zawsze starałam się mieć na sobie bądź przy sobie. I gdy przyjdzie odpowiedni moment od razu ją przywdziać na siebie. I zacząć grać. Och tak, grać swoją idealną rolę, postaci silnej i nie wzruszonej a za razem eleganckiej i delikatnej. Lecz czasem po prostu się nie da tak żyć i wszystko cię przerasta, męczy...
Tak jak mnie w tym momencie.
Przechadzając się po ulicy Pokątnej nagle poczułam jak łzy cisną mi się do oczu. I szybko się za to skarciłam w myślach. Ubrałam maskę i szłam dalej dumnie przed siebie bez żadnego wzruszenie. Myśląc tylko o tym, że to przez moje cholerne sumienie chce mi się płakać jak dziecku. Więc wzięłam głęboki oddech i od razu się uspokoiłam. Spojrzałam na zegarek i faktycznie było już strasznie późno więc postanowiłam teleportować się do domu. Nim się obejrzałam stałam na środku salonu z trzema potężnymi torbami, w których znajdowały się moje szaty oraz parę innych drobiazgów takich jak leki uspokajające, przepyszne słodkości i prezent dla mojego ojca. Od razu pokierowałam się do jadalni gdzie miałam nadzieję zastać ojca w końcu była już pora obiadowa. I nie myliłam się siedział dumnie zamyślony przy już zastawionym stole. Podeszłam do niego.

Ja
- Dzień dobry.- Powiedziałam z uśmiechem. Moje słowa wyrwały go z rozmyślenia.

Gellert Grindelwald
- A już myślałem że spóźnisz się na obiad.- A mówiąc to przyglądał mi się z troską i jednocześnie z ulgą w oczach.

Ja
- Nie musiałeś się o mnie martwić, przecież wiesz że zawsze mogłabym odgrzać sobie sama obiad.- Powiedziałam z uśmiechem.

Gellert Grindelwald
- Wiem wiem kochanie. Po prostu czasami zapominam o tym że jesteś coraz starsza a nie młodsza. I że potrzebujesz więcej przestrzeni i swobody.- Powiedział z lekkim uśmiechem. - Dlatego właśnie pobyt w  Hogwarcie dobrze ci zrobi.-  Na te słowa uśmiechnęłam się z lekkim poirytowaniem.

Ja
- A jeśli już o Hogwarcie mowa.- powiedziałam siedając koło ojca.- To dzisiaj poznałam parę osób stamtąd.-

Gellert Grindelwald
- O to wspaniale!- Powiedział widoczne uradowany tą informacją. - Obowiązkowo musisz mi wszystko opowiedzieć.- i po tych słowach przyjął swoją pozę słuchania.

I opowiedziałam mu wszystko o dwóch wspaniałych dziewczynach i o chłopcu i jego matce. Ojciec skwitował ich słowami że to rodzina bogatych snobów, którzy myślą że są wpływowi, ale tak na prawdę nie mają na nic wpływu. I ślepo krążą w tym przekonaniu jak zagubione dzieci we mgle. Ale co prawda lepiej było by żyć z nimi w zgodzie niż z nimi wojować. No cóż teraz bynajmniej o tym wiem i mimo wszystko postaram się zaprzyjaźnić bądź po prostu tolerować tego okropnego chłopaka.

Po obiedzie czas strasznie mi się dłużył. Nie miałam co robić więc postanowiłam wyjść na ogród i nakarmić testrale. Już w połowie drogi do lasu widziałam jak biegną w moją stronę. Od razu zaczęły pochylać głowy na znak że domagają się pieszczot. Po paru minutach głaskania wysypałam im na ziemię mięso, a one zaczęły je ćwiartować i zjadać. Nawet maluchy nie były zainteresowane zabawą tylko jedzeniem. Co oznacza że dzisiaj nic nie mogły upolować co było dość dziwne. Nagle poczułam czyjś wzrok na sobie rozejrzałam się dokładnie ale nikogo nie mogłam wypatrzeć. Postanowiłam że poczekam aż moi przyjaciele zjedzą i oboje udamy się w swoją stronę. Wchodząc do domu upewniłam się że bariera w okół domu działa bez zarzutów. Zapomniałam wspomnieć że mój dom otacza bariera, która powstrzymuje mojego ojca przed wyjściem na zewnątrz i wejściem niepożądanych osób do środka. Jedynie kto ją może przekroczyć to ja, minister magii, ktoś upoważniony przez niego, zwierzęta oraz chyba sam Albus Dumbledore, ale tego ostatniego nie jestem pewna ponieważ dla mojego ojca to strasznie drażliwy temat. Chociaż ja osobiście wolałabym aby nie mógł wejść do mojego domu i spotkało go to samo co resztę. Pewnie zapytacie co by ich spotkało gdyby tutaj weszli? A więc już odpowiadam. Resztę nieszczęśników bariera spaliłaby na popiół. Właśnie dlatego mieszkamy zdala od jakich kolwiek ras magicznych i nie magicznych. Po prostu dla bezpieczeństwa osób trzecich nikt nie wie gdzie konkretnie znajduje się nasz dom. Nie licząc Korneliusza oczywiście. To wszystko jest dla bezpieczeństwa. Pewnie jesteście ciekawi dlaczego mieszkam z ojcem? Oraz dlaczego on nie tkwi w swoim własnym więzieniu tam gdzie powinien być. Myślę że nie jesteście jeszcze gotowi na tą opowieść. A może to ja nie jestem jeszcze gotowa aby wam opowiedzieć ta historię? Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi.

Pogrążona w własnych myślach bacznie przyglądałam się drzewom, które otaczały mój dom. Wiedziałam że ktoś bądź coś tam jest ale nie potrafię tego dostrzec. Zaczęłam się powoli wycofywać gdy nagle na coś wpadłam. Podskoczyłam z przerażenia złapałam za różdżkę i z prędkością światła się obróciłam.

Gellert Grindelwald
- Ej księżniczko spokojnie.- Powiedział bacznie mi się przyglądając i analizując co się mogło stać.

Ja
- Wystraszyłeś mnie.- Powiedziałam ledwo łapiąc oddech a moje serce zaczęło bić jak oszalałe.

Gellert Grindelwald
- Właśnie widzę. Co się stało?-

Ja
- Chyba coś jest w lesie. Byłam nakarmić testrale a one od razu rzuciły się na mięso, nawet te młode. A potem ten wzrok. Czułam jak coś lub ktoś mnie obserwuje.-  Po tych słowach mina mojego ojca zmieniła się na bardziej poważną. I w tym momencie zaczął używać oklumencji. Wiedziałam że bardzo chcę coś przede mną ukryć.

Gellert Grindelwald
- Nie powinnaś wychodzić więcej na dwór.- Powiedział oschle.

Ja
- Co?!-

Gellert Grindelwald
- Wiem że to dla ciebie ciężkie i że takiej odpowiedzi się nie spodziewałaś, ale coś tu jest bardzo nie tak. Nie zmuszę cię ciągle do siedzenia w domu.- Powiedział kładąc mi rękę na ramieniu.- Aczkolwiek postaraj się wychodzić ja najmniej oraz zawsze ale to zawsze miej ze sobą różdżkę wraz z nożem. I więcej nie podchodź do okien jasne?

Ja
-Jasne.-

Reszta dnia minęła w miarę szybko. Próbowałam wyciągnąć coś więcej od mojego ojca, ale on nie chciał mi nic  powiedzieć. Również nie chciałam siedzieć ciągle w domu i miałam ogromną ochotę wyjść na dwór chociaż na chwilę. Lecz nie chciałam denerwować tym ojca i przyczyniać się do kolejnej kłótni. Więc siedziałam w domu. Nie miałam ochotę jeść kolacji więc postanowiłam pójść już spać. Ten dzień naprawdę był męczący.

Hejka 🖤
Mam nadzieję że książka jak na razie się wam podoba. 🤍
Będę starała się aby nowe rozdziały pojawiały się raz w tygodniu🖤
Za wszystkie błędy przepraszam🖤

Białowłosa Córka 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz