Perspektywa Alex

Nauczyciel wciąż leżał nie przytomny a z jego ran sączyła się krew czerwona niczym wino a to nie znaczyło zbyt dobrze.

Nagle do głowy wpadł mi pomysł
Zaklęcia uzdrawiające na zmniejszenie ran. TAK TO JEST TO!
Czytałam o tym w notatkach Allison. No właśnie tylko czytałam a nie praktykowałam. Nosz szlag by ich wszystkich trafił...
Jednak musiałam spróbować. Musiałam sobie przypomnieć jak brzmi to zaklęcie.

Mój mózg pracował na pełnych obrotach a pytanie było tylko jedno.
Jakie to było zaklęcie!?

Nagle olśnienie
Vulnera Sanentur  tak to tak właśnie ono brzmiało. Jak je zastosować? Cholera...
Coś tam pisało zastosuj 3 razy raz spowolni przepływ krwii i zapobiegnie najgorszemu
Daw leczy rany a trzy zasklepia je! Tak!

Wzięłam szybko różdżkę do ręki. Spojrzałam na niego i wiedziałam jedno. Że nie dam temu idiocie tak łatwo zginąć. W końcu mam jeszcze pare szlabanów do zrealizowania. Na tą myśl uśmiechnęłam się. Mimo wszystko miałam jakieś pozytywne uczucia względem tego ciemnowłosego idioty. I naprawdę chciałam z nim spędzać swój czas nawet w formie kary.

Przykucnęłam nad nim i zaczęłam wypowiadać zaklęcie. Nie miałam odwagi mieć otwartych oczu. Za bardzo się bałam że coś pójdzie nie tak więc wyobrażałam sobie wszystko w głowie.
Raz Vulnera Sanentur a krew płynie coraz wolniej i nie pozwala mu się wykrwawić.
Dwa Vulnera Sanentur widzę jak jego rana na ramieniu powoli się zasklepia  tak samo jak jego rana na nodze.
I trzy Vulnera Sanentur  obie rany pięknie się zamykają.

Cała drżałam a to wszystko przez emocje. Tak bardzo się bałam że to wszystko na nic i że zmarnowałam jego czas. Opadłam na kolana i powoli otworzyłam oczy. Wiedziałam że muszę teraz wyglądać nadzwyczaj żałośnie. Spojrzałam na jego twarz. A on nadal był nie przytomny. Przez co pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Zobaczyłam że jego klatka piersiowa się unosi i to coraz lepiej. W końcu odważyłam się spojrzeć na rany a po nich ani śladu.

Byłam w szoku udało mi się. Chyba nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak w tym momencie.  Jeszcze chwilę zajęło mi pozbieranie swoich emocji oraz myśli. Z jednej strony chciałam skakać z radości a z drugiej odpadały mnie wątpliwości. Byłam szczęśliwa że udało mi się wyleczyć jego rany lecz teraz nastąpiła chwila prawdy. Czy bezorar da radę z trucizną?

Po ranach nie zostało ani śladu, lecz postanowiłam nakleić na nie czyste gazy, gdyby coś jednak poszło nie tak.

Dotknęłam czoło mężczyzny był strasznie rozpalony widać było że jego organizm walczy z trucizną. To dobrze. Ale nie może tak tu leżeć. Przy kominku znajdowały się dwa fotele i mała kanapa. Rozłożyłam ją i pościeliłam na niej koc który wcześniej znajdował się na fotelu.
Przeniosłam mężczyznę zaklęcie przy tym zaklinając by się nie obudził i położyłam go na kanapie. Pod głowę dałam mu jedna z najlepiej wyglądających poduszek a na głowę połączyłam zimny okład by chociaż trochę obniżyć jego gorączkę.

I czekałam aż się obudzi...  Usiadłam w jednym z jego foteli i pożyczyłam sobie jedną z jego książek, które leżały na stoliku. W końcu śpiący Snape to nie aż taki zły Snape. Czytając książkę co chwila mój wzrok błądził w jego stronę a później znów w tekst i tak w kółko. Choć muszę przyznać że mimo jego opłakanego stanu i tak jest tak samo przystojny jak zawsze...
Z czasem oddech mu się poprawił i nawet gorączka nieco spadła. To dobrze. Ale co z tego jak nadal był nie przytomny.

Minęła godzina. Dwie. Trzy. I już zaczęłam wątpić gdy moje oczy znów zbłądziły ze stron książki i napotkały jego zimne spojrzenie.

Alex
- Pożyczyłam Pana książkę.- Powiedziała i znów przeniosła wzrok w tekst. Snape jednak nic nie odpowiedział. Tylko leżał. Przez chwilę obserwował dziewczynę i tak jakby zastanawiał się co ma zrobić? Co powiedzieć? Później przeniósł wzrok w sufit i tak leżał aż za schło mu w gardle. Postanowił że genialnym pomysłem będzie wstać. Chuj z tym że przed chwilą mało się nie przekręcił. -Profesorze!- Krzyknęła Alex. Ten spojrzał na nią jakby zaskoczony o później wściekły.
Alex łzy zaczęły  pływać do oczu. Nie dlatego że była smutna czy zraniona, była wściekła na mężczyznę. W moment zrobiła się cała czerwona na twarzy przygryzła wargę żeby nie wybuchnąć ale to nic nie dało.
- Ja się tu dwoje i troje żebyś przeżył myślę nad zaklęciami szukam bezoaru opatruje twoje rany!A.. A.. A ty sobie próbujesz wstać jakby nigdy nic! A PROSZĘ CIE BARDZO WSTAWAJ SOBIE DO WOLI JA NIE MAM ZAMIARU ZBIERAĆ CIEBIE ZNÓW Z PODŁOGI!!!- Wykrzyczała mu prosto w twarz.

Białowłosa Córka 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz