Perspektywa Alex
Od rana Allison chodziła jakaś dziwna. Wydawała się strasznie nie obecna a każdą próbę mojego kontaktu z nią została zbywana.
Miałam nadzieję że dzisiejszy dzień spędzimy razem ale ona nie chciała mieć raczej z nikim nic do czynienia. W pewnym sensie ją rozumiałam ale jednak byłam na nią za to wściekła. Mówiąc szczerze poprostu jej przy sobie teraz potrzebowałam a ona mnie odtrącała. No ale cóż postanowiłam mieć to w dupie i spędzić ten dzień z innymi ślizgonami w końcu zaczął się weekend.A jak Weekend to obowiązkowa imprezka w naszym domu, lecz niestety nie dla mnie. Po moim ostatnim występku molestowania seksualnego nauczyciela. Jak to dziwnie brzmi...
Zarobiłam szlabany u Snape do odwołania. Czyli na wieczność.
Na początek zastanawiałam się dlaczego nie wysłał mnie na szlaban do kogoś innego żeby nie musieć mnie więcej oglądać. ALE później doszłam do wniosku że dogryzanie mi z tego powodu będzie dla niego o wiele przyjemniejsze. W końcu on uwielbia peszyć innych swoją osobą.
Jednym słowem zapowiada się długi weekend.Cały dzień zleciał mi normalnie. Na początku spędziłam trochę czasu w pokoju wspólnym wysłuchując rozmaitych historii od ludzi których od zawsze mam gdzieś. Później napisałam dwa referaty jeden na transmutację a drugi na historię magii. W między czasie już dawno zjadłam śniadanie oraz obiad. Dopiero przed kolacją zauważyłam że coś nie gra...
Dzisiaj widziałam Allison tylko i wyłącznie rano... Na sto procent nie było jej ani na śniadaniu ani na obiedzie. Dziwne.. Jeszcze chwilę rozmyślałam o tym gdzie podziała się moja przyjaciółka. W końcu raczej nikt nie znikał od tak w Hogwarcie.
W końcu nadeszła pora kolacji i mojego nieubłaganego szlabanu... Cóż za pocieszająca myśl.
Zwlekałam się z łóżka i powędrował do wielkiej sali. Wchodząc od razu zobaczyłam mistrza Eliksirów który o dziwo rozmawiał z nauczycielką od transmutacji.
Usiadłam przy stoliku a mój apetyt nagle znikł.
Allison
- Musisz coś jeść.- Popatrzyłam ze zdziwieniem na dziewczynę. - No co? To twoje słowa a same ich nie przestrzegasz. Ohh nie ładnie Alex.-
Dziwne Allison była wesoła coś tu naprawdę jest kurwa nie tak.Alex
- Co ty tutaj robisz?!-Allison
- Yyy no nie wiem może chodzę do szkoły głuptasie?- Powiedziała z ogromnym uśmiechem.Alex
- Gdzie byłaś przez cały dzień? I dlaczego mi nic nie powiedziałaś że znikasz?-Allison
- Ahhh no nie obrażaj się. Miałam parę rzeczy do załatwienie to wszystko. A ty musisz jeść bo raczej Pan w czerni cię tak szybko nie wypuści więc nie marnuj czasu i jedź.-Doszłam do wniosku że dziewczyna ma poniekąd rację ze Snape ale wiedziałam że i tak jej nie odpuszczę tego całodziennego zniknięcia i będzie musiała mi się wytłumaczyć.
Wzięłam dzbanek z mlekiem oraz płatki. Ahh tak moje ukochane Mleki z płatkami. A Allison jak zawsze musi być inna i je płatki z mlekiem na ten widok przewróciłam oczami i zajęłam się swoim jedzeniem. Wiedziałam że kłótnia z tym Oszołomem jak jeść poprawnie płatki nic nie da...
Gdy zobaczyłam jak mężczyzna w czerni wymyka się z wielkiej sali. To postanowiłam iść w jego ślady, lecz zaczęłam chwilę żeby nie iść z nim razem w jedną stronę.
A z Allison było coś nie tak chodziła taka radosna i pełna energii jak nie ona. Zazwyczaj była stonowana poważna ale przy ten zawsze podkreślała swoją wyższość oraz podkreślała pogardę do każdej osoby której nie lubiła. Co prawda czasem była szczęśliwa, ale nigdy nie aż tak. Coś musiało się wydarzyć.
Allison
- Ejjj ziemia do Alex! Mejdej mejdej kapitanie ładowanie awaryjne! Halo halo 07 zgłoś się!- Po swoich dziwnych słowach zaczęła się śmiać.
- Oo już wróciłaś myślami do mnie? To doskonale bo twój mroczny książę zmył się jakieś piętnaście minut temu. Więc leć księżniczko do jego loch i Walcz o samo wyzwolenie!- Powiedziała po czym znów zaczęła się śmiać. Zmarszczylam brwi i gdyby nie to że czas tak bardzo mnie naglił to wypytałabym tą dziewczynę o co jej do cholery dzisiaj chodzi.Dopiero przed drzwiami do prywatnego gabinetu Snape uświadomiłam sobie że nawet przez chwilę nie myślałam jakie okropieństwa mogą mnie tu czekać.
Owszem wiedziałam że tu idę za kare, ale jego słowa dodawały mi ogromnej otuchy ~Ciesz się Reeves, że cię toleruje. I to na tyle że nie odejmę punktów Ślizgonom.~Zapukałam nie pewna do drzwi, a gdy tylko usłyszałam ciche "Wejść" od razu weszłam do środka.
Jego prywatny gabinet w cale nie był taki straszny w pewnym sensie był nawet przytulny. Bynajmniej mi się podobał. W odsłoniętym kominku tańczyły przepięknie płomienie ognia co bardzo mnie relaksowało od zawsze lubiłam spoglądać w ogień. Sam gabinet znajdował się w przejściu, ale jego grube ściany zapewne z łatwością radziły sobie z tłumem rozgadanych ślizkonów, chodź myślę że raczej każdy ścisza głos przechodząc koło jego gabinetu. Ahhh i te książki normalnie istna biblioteka ile ja bym dała by móc je wszystkie przeczytać.
W końcu przestałam analizować prywatne miejsce mężczyzny i przeniosłam wzrok na niego.
Wydawałoby się że nawet on zapomniał o mojej obecności. Był bardzo pochłonięty czytaniem prac uczniów. Przeczytał jedna pracę co chwila się krzywiąc i drwiąco uśmiechajac. Zaś gdy przyszedł czas na drugą pracę meżczyzna cały czas czytał ją z kamienną twarzą.
Dopiero jakby właśnie wtedy przypomniał sobie o mojej obecności i odezwał się.
Snape
- Na końcu tego pokoju masz składzik moich prywatnych zbiorów do warzenia eliksirów.- Mówił bardzo cicho przy tym bacznie mi się przyglądając.- Tutaj masz papier oraz pióro. Wpiszesz wszystko co się w nim znajduje oraz w jakiej ilości. Zrozumiano?-Alex
- Yyy... Tak oczywiście że tak.-Snape
- Różdżka na moje biurko.- Powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Wiem że kłócąc się z nim i tak bym nic nie zyskała więc oddaje moja różdżkę i bez słowa zaczynam iść w stronę składziku.
- A i jeszcze jedno Reeves- Wycedził przez zaciśnięte zęby.- Tym razem radzę ci nic nie ukraść, bo już nie będę taki łaskawy jak byłem.-Czuje jego wzrok na sobie, ale nie patrzę na niego. Ciekawe ile jeszcze ma zamiar mi to wypominać kretyn jeden. Następnym razem nie zabiorę mu paska a wezmę go i mu w dupę wsadzę i to tak że ustami mu wyjdzie. Może chociaż wtedy przestanie mi to wypominać na każdym kroku.
Weszłam do składziku i się załamałam było tutaj tyle tego wszystkiego że miałam ochotę się popłakać. Ale nie nie dam temu frajerowi tej satysfakcji niech się pacan buja.
Zdeterminowana ułożyłam szybko w głowie plan działania pierw wytarłam wszystkie półki z kurzu, a nie było to łatwe zadanie. W składziku było bardzo słabe oświetlenie co oczywiście mi w niczym nie pomagało. Do tego ciemnozielone ściany i czarne metalowe półki pokryte sporą dawką kurzu. Naprawdę byłam tutaj pierwszą osobą która wzięłam się za jakiekolwiek sprzątanie. Dzięki czemu dowiedziałam się że półki mają numerki co było wspaniałą wiadomością. Wpisywałam na kartce numerek oraz wszystko co się tam znajdowało. Jaka ja byłam szczęśliwa że od zawsze uczyłam się eliksirów i wszystko co do tej pory znajdowało się w składziku mogłam z łatwością określić oraz policzyć.Na początku byłam pewna że to zajmie mi minimum parę dni, ale o dziwo zajęło mi to tylko trzy godziny.
Chyba nigdy nie byłam tak dumna jak w tamtym momencie. Mimo tego że byłam całą w pajęczynach i kurzu byłam z siebie dumna. Podeszłam do jego biurka i wręczyłam mu listę.
Ale on nawet na nią nie zerknął.
Trzymał coś w ręku i się temu przyglądał.To to... To była moja praca praktycznie cała pokreślona. Byłam w szoku jak mężczyzna wziął różdżkę i zaczął zmazywać atrament, którym pomazałam nasze nie istniejące rozmowy.
CZYTASZ
Białowłosa Córka 18+
FantasyDobra nikogo nie interesują te pierdolety na dole. A więc tak Allison strasznie idealizuje swojego starego. Kiedyś łączyły ją bardzo ciekawe stosunki z większością nauczycieli. POLECAM ZAJRZEĆ W KOMENTARZE Mamy również Alex koleżankę Allison która...