Snape jedynie uśmiechnął się kpiąco do mnie i zaczął czytać.

Snape
- "Bardzo przepraszam Profesorze za wczoraj to było najlepsze co mogło spotkać mnie w życiu ale nie powinnam tego robić."-

Jak bardzo mi było wstyd myślałam że zaraz zapadnę się pod ziemię. A on nadal kontynuował moją krucjatę.

Snape
-"To wszystko dlatego że jest Pan taki inny, ale nie w złym sensie. Ma Pan bardzo niekonwencjonalne rysy twarzy ..."-
Nie mogłam tego słuchać ale on nadal kontynuował czytanie tych bredni.
- " A Pana oczy chodź zazwyczaj zimnie i puste tak na prawdę od zawsze mnie do Pana przyciągają"-

Byłam cała czerwona, lecz nie. Ja mu tak łatwo nie dam tej pierdolonej satysfakcji!

-  "wiem że Pan nie jest złym człowiekiem tylko po prostu lubi pan być sam i... " -
Jak na zawołanie moje wszystkie emocje zniknęły.

-"To wszystko dlatego że tak naprawdę bardzo cię kocham Severusie a każda komórka mojego ciała porząda ciebie..."-

Mężczyzna w końcu zamilkł i przeniósł wzrok na spis zawartości jego zkładzika.

Snape
- Mam nadzieję, że tutaj nie ma żadnych tego typu wyznań.-  Powiedział unosząc brwi do góry. A na jego twarzy malowała się cholerna satysfakcja z upokorzenia mnie. Z pogruchotania moich wszystkich uczuć.

Alex
- O to może się już Pan nie martwić. To były ostatnie dobre słowa, które dotyczyły Pana osoby.- Mężczyzna jedynie uśmiechnął się cynicznie w moją stronę.

Jak on mnie bardzo denerwował. Ale nie mogłam mu tego okazać. Nie mogłam mu pokazać że jestem na skraju wytrzymałości od wybuchu złości i płaczu jednocześnie. Musiałam się trzymać za wszelką cenę.

Snape
- Cholera. Na pewno wszystko dobrze przeliczyłaś?- Zapytał wstając i kierując się do składziku.

Alex
-Tak jestem tego pewna w stu procentach.- Powiedziałam dalej stojąc przed jego miejscem pracy.
Mężczyzna zaklął parę razy pod nosem po czym podszedł od wieszaka i zaczął ubierać płaszcz.
Oszołomiona zamrugałam kilka razy.
- Gdzie Pan idzie o tej porze?-

Snape
- Niech to ciebie za bardzo nie interesuje Reeves. A jak już zrobiłaś całą swoją robotę to wynoś się stąd!-

Jak zawsze jak chcesz być miły to życie cię kopie w dupę. Wyszłam z jego gabinetu i zaczęłam kierować się do swojego dormitorium w końcu już dawno jest po ciszy nocnej.

Weszłam do swojego dormitorium i od razu skierowałam się w stronę okna. A sylwetka profesora kierowała się w stronę zakazanego lasu. Pewnie zdziwił się ilością braków w swoim składziku i poszedł je uzupełnić. Choć ja nie odważyłabym się dzisiaj wyjść z zamku. Dzisiejsza pełnia była mroczna. W tym roku szkolnym każda pełnia księżyca wydawała się bardziej mroczną i niebezpieczna. Na całe szczęście księżyc bardzo powoli wspinał się ku górze. Był niczym najedzony wilk który powoli przechadza się po swoich włościach, bez najmniejszego cienia pośpiechu.

Gdy w końcu jego sylwetka znikła mi z oczu spojrzałam w stronę łóżka Allison. Kotary były zasłonięte, ale to nie możliwe żeby dziewczyna już spała. Powoli podeszłam do kotar i je odsłoniłam a moim oczom ukazała się ... Pustka. Nie było jej tutaj. Więc gdzie mogła się podziewać? Tego nikt nie wie.

Allison była dość dziwną przyjaciółka. Pełną sprzeczności. Raz była pełna życia i nie mogła usiedzieć w miejscu a innym razem zdawała się być udręczona życiem a każdy jej ruch wyglądał jak by sprawiał jej prze ogromny ból. Raz uwielbiała być w centrum uwagi, była głośna zabawna i otwarta. A innym razem po prostu znikała przesiadywała sama a każdy najcichszy dźwięk bardzo ją densrwował. Raz okazywała emocje a innym razem była nie wzruszona jakby żadne słowo nie było w stanie do niej dotrzeć. Wiedziałam jedno to nie była osobą która dało by się opisać jednym słowem. Czasem miałam wrażenie że jest naprawdę sporo starsza odemnie. Jej sposób bycia oraz wysławiania się często nie pasował do naszych powszechnych zachowań. Ale może mi się to wszystko po prostu wydawało. I robię z igły widły.

Białowłosa Córka 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz