Rozdział 41

1.7K 28 1
                                    

*Oczami Elizabeth*

-Nie patrz tak na mnie - mówi.

-Jak? - pytam zdezorientowana.

-Jakbyś chciała mnie pocałować.

Kiedy słyszę jego słowa - paraliżuje mnie. Czy naprawdę tak łatwo mnie rozgryzł? Czy mam wypisane na twarzy "chcę cię pocałować"?

-Wcale nie chcę cię całować - odrywam wzrok od jego ust i postanawiam grać niewzruszoną.

-Nie potrafisz kłamać i dobrze o tym wiesz - Jacob nie rusza się ze swojego miejsca i nadal oparty jest o blat, a ja za to robię krok w jego stronę.

-Nie prowokuj mnie, bo jestem na granicy, aby nie wpić się w twoje usta - warczy i widzę jak zaciska dłonie na blacie.

Wtedy coś we mnie pęka i nie mam już w sobie zahamowań. Błyskawicznie skracam dystans i staję na palcach, całując go. Chłopak przyciąga mnie do siebie jeszcze bliżej i pogłębia pocałunek. Przekazuję w nim całą swoją złość oraz miłość do niego i już wiem, że przepadłam. Nie mam pojęcia jak długo się całujemy, ale zaczynam tracić oddech.

-Beth, wszystko w porządku? - słyszę za drzwiami głos Williama.

Odrywam się od Jacoba i odsuwam na bezpieczną odległość. Zamykam oczy i biorę głęboki wdech.

-Ta... tak - odpowiadam - zaraz wyjdę.

-W porządku, będę czekać przy stoliku.

Wzdycham i odwracam się do wyjścia. Jestem już przy drzwiach, kiedy czuję dotyk Jacoba na swoim nadgarstku. Jego dłoń mocno się na nim zacieśnia.

-Nie idź do niego, proszę - szepcze.

Prycham i spoglądam na niego.

-To, że teraz nas poniosło niczego nie naprawia - wyrywam swoją dłoń.

Ewidentnie wino uderzyło mi do głowy. Musiało być mocniejsze niż się spodziewałam, albo mam po prostu słabą głowę. Okej, to pewnie to drugie. Chociaż może pocałowałam go, bo czułam się winna?

-Ten pocałunek nic dla ciebie nie znaczył? - pyta.

-Nie, zupełnie nic - kłamię.

-Kłamiesz.

-Nie, po prostu za dużo wypiłam, czułam się winna, że przeze mnie się oparzyłeś, to była tylko głupia zabawa - wzruszam ramionami.

Postanawiam skłamać, żeby nie upaść jeszcze niżej. Jeśli nie pokażę mu, że zostały we mnie jeszcze jakiekolwiek uczucia, to nie będzie mógł mnie skrzywdzić.

-Nie zostawiaj mnie drugi raz, nie chcę ciągle czuć się tak fatalnie jak przez ostatni miesiąc - w jego oczach zalśniły łzy, a ja prawie się łamię.

-Przykro mi, ale nie da się odejść od osoby, do której się nie wróciło - mówię i wychodzę z łazienki, zanim sama się rozkleję.

Co mi strzeliło, żeby go całować? Uderzam się otwartą ręką w czoło i ostatni raz biorę głęboki oddech, zanim narzucę na usta sztuczny uśmiech.

-Martwiłem się, że coś się stało - William odsuwa mi krzesło.

-Nie, wszystko w porządku, przepraszam, że tyle to trwało, ale dostałam ważny telefon z pracy i musiałam na szybko rozwiązać problem - kolejne kłamstwo pada z moich ust.

-Dobrze, że udało się rozwiązać ten problem - chłopak dotyka mojej dłoni, którą trzymam na stole, więc się w nią wpatruję.

Nagle wydaje mi się to uczucie takie obce, inne. Łapię się na tym, że porównuję w myślach jego dłonie z dłońmi Jacoba. Mają inne wielkości, jedne bardziej szorstkie od drugich.

Threesome (Trójkąt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz