Rozdział 30

5.8K 79 9
                                    


*Oczami Elizabeth*

Leżę na kocu i nadal wpatruję się w twarz Jacob'a. Oboje milczymy, a chłopak trzyma mnie za dłoń. Nie wiem ile mija chwil, ale kiedy zauważam nad sobą czyjąś twarz podnoszę się do pozycji siedzącej. 

-Nie nudzi wam się leżenie bez celu? - słyszę i spoglądam na dwójkę obcych mi ludzi.

Mrużę oczy i spoglądam zdezorientowana na Jacob'a.

-Jestem William - wyciąga do mnie dłoń, a ja automatycznie ją ściskam.

-Beth - mówię i delikatnie się uśmiecham.

Dziewczyna również się nam przedstawia, ma na imię Alice i wydaje się być sympatyczna.

-Jacob - chłopak kiwa głową i również siada na kocu.

-Chyba niedawno przyjechaliście, bo wcześniej was tu nie widziałem - William stwierdza i wpatruje się w naszą dwójkę.

-Tak, przyjechaliśmy właściwie jakieś dwie godziny temu, a wy długo tutaj jesteście? - pytam z grzeczności, chociaż średnio mnie to interesuje.

-Kilka dni, ale na pewno zostajemy tutaj do końca wakacji. Mam nadzieję, że widzimy się na dzisiejszym ognisku - Will patrzy wyczekująco na mnie, a ja mam wrażenie, że zaproszenie jest skierowane tylko do mnie.

-Oczywiście, przyjdziemy, prawda Beth? - Jacob odpowiada za mnie, a ja potakuję.

-Ogniska w poniedziałki i soboty to taka tutejsza tradycja, pieczenie kiełbasek, gry i alkohol, spodoba wam się - Alice piszczy w podekscytowaniu, ale ja nie podzielam jej radości.

Chciałam odpocząć od imprez i rozkoszować się naturą, ale widocznie nie będzie mi to dane. Pójdę raz i przez resztę pobytu będę unikać ludzi. Brzmi jak dobry plan. Mam taką nadzieję.

-Możemy zabrać znajomych? - pytam.

-Jasne, impreza jest otwarta dla wszystkich, odbywa się w środku lasu, pewnie przejeżdżaliście obok tego miejsca, to taki duży plac z wydzieloną strefą na ognisko. Są tam stoły i ławki i wszystko inne co będzie nam potrzebne. Kilka minut drogi stąd.

-W porządku, jakoś trafimy.

-Przynieście ze sobą alkohol i co tam jeszcze chcecie, jedzenie ogarnia właściciel ośrodka.

Do Jacob'a dzwoni telefon, a ja spoglądam w jego kierunku. Chłopak wstaje i przeprasza, po czym odchodzi odebrać.

William zajmuje jego miejsce i uśmiecha się.

-Beth, tak?

Kiwam głową.

-Na jak długo przyjechaliście?

-Właściwie to nie wiem, chyba na tydzień.

-Uwierz mi, tydzień to za mało, aby nacieszyć się tym miejscem - Alice siada obok mnie i wystawia twarz w kierunku słońca.

-Z pewnością, bardzo ładna okolica - uśmiecham się sztucznie.

Zaczynam rozmowę z dziewczyną na temat książki, którą trzymam w dłoni i znajdujemy wspólny język. Obie lubimy tego autora i wymieniamy się spostrzeżeniami dotyczącymi jego twórczości.

-Sądzę, że powinnaś przeczytać jego najnowszą powieść, jest świetna! 

-Jak tylko skończę tę, to się do tego zabiorę - obiecuję.

-Jeśli chcesz to mogę ci ją pożyczyć, mam ją ze sobą - dziewczyna oferuje, a ja spoglądam na Williama. 

Chłopak nic nie mówi, tylko patrzy na nas.

Threesome (Trójkąt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz