Rozdział 31

5.5K 83 12
                                    

*Oczami Jacob'a*

Wyszedłem, kiedy kazała mi odpuścić. Byłem poirytowany, tym, że nie chciała mnie nawet wysłuchać. Zarzekała się, że ma to wszystko gdzieś, ale ja wiem, że ją to dotknęło. Kiedy wspomniałem o Holly przybrała na twarz tę maskę, jak za każdym razem kiedy próbuje coś ukryć. Znam ją zbyt długo bym mógł w to uwierzyć. Elizabeth nie jest tak dobrą aktorką jak jej się wydaje.

Wzdycham ciężko kiedy przypomnę sobie akcję znad jeziora. Co to za chory pomysł, żeby pływać w samej bieliźnie przy tym kolesiu? Nie jestem ślepy, widziałem jak na nią patrzył. Ciskam kamieniem w wodę i staram się uspokoić. Moja złość mi nie pomoże. Beth dobrze wie, że mnie to zirytowało, ale zdaje się tego nie rozumieć. Czego tu nie rozumie, do cholery?! Szaleję, kiedy widzę ją z kimś innym i nie mam pojęcia dlaczego trójkąt z Nick'iem mi się podobał. Nie wiem jak mogłem chcieć się nią dzielić. To był chory pomysł. Zdaję sobie sprawę z tego, że czasu nie cofnę, ale mogę sprawić, że Betsy mi zaufa. Zaczyna mi na niej zależeć bardziej, niż bym tego chciał i to mnie przeraża.

Siadam na pomoście i wpatruję się w lekkie fale na wodzie. Siedzę tak długo, aż słońce nie zaczyna zachodzić, a kiedy już jest na tyle ciemno, aby rozbłysło światło lamp podnoszę się i idę na tę imprezę.

Po kilku minutach jestem już na miejscu i pierwsze co robię to rozglądam się w poszukiwaniu znajomych. Widzę ich w towarzystwie tego kolesia i sięgam po piwo. Zdecydowanie nie dam rady na trzeźwo. Opieram się o stół i z bezpiecznej odległości obserwuję jak rozmawiają. W pewnej chwili mrużę oczy i kurwa nie wierzę. Czy on właśnie dotyka jej ust? Co to kurwa ma być? Jakim prawem ociera jej kącik i jeszcze to zlizuje? On dobrze wie co robi. Cholerny skurwysyn.

Zaciskam dłoń na butelce i dziwię się, że szkło nie pękło. Gdybym mógł to starłbym ten durny uśmieszek z jego ust. Zawstydzona brunetka odwraca głowę i nasze spojrzenia się spotykają. Wstrzymuję oddech, ale nie daję po sobie poznać wkurwienia. Dziewczyna wydaje się zażenowana i lekko spanikowana. Czyżby zdała sobie sprawę, że to widziałem? Mam nadzieję, że tak. Chcę, by wiedziała. Może to ją przekona, żeby nie zbliżać się do tego dupka. Taki typ jak on ma wszystko przemyślane, każdy jego ruch jest celowy i przybliża go do Beth.

Wciąż obserwuję jak rozmawiają i udaję niewzruszonego, kiedy zauważam, że William idzie w moją stronę.

-Jak leci stary? - pyta i sięga po piwo.

-W porządku, a ty jak się bawisz, przystawiając do Beth? - wypalam od razu.

-Wow, nie owijasz w bawełnę, widzę.

Parskam i mocniej ściskam butelkę.

-A ja widzę, że nie odpuszczasz, ale dam ci radę, odpierdol się od niej - warczę, zaciskając zęby.

-Bo co? Masz ją na wyłączność? - chłopak zaczyna się śmiać.

-Ona przyjechała tu ze mną - mówię stanowczo.

-Przyjechała z tobą, ale nie jest twoja.

-Nie zbliżaj się do niej, kurwa - chwytam go za kołnierzyk jego koszulki polo i jestem bliski przyłożenia mu.

-Jacob, co ty robisz? - Elizabeth podbiega do nas i kładzie dłoń na moim ramieniu.

Zwalniam uścisk, ale nie puszczam go. W jego wzroku widzę, że on też nie odpuści. 

-Nie wtrącaj się - ostrzegam ją, nawet na nią nie spoglądając.

-Zostaw go, proszę - dziewczyna kładzie swoją dłoń na mojej, która ściska kurczowo kawałek koszulki Williama.

Threesome (Trójkąt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz