Rozdział 13

17.3K 217 18
                                    

*Oczami Nick'a*


Obserwuję śpiącą brunetkę i zastanawiam się dlaczego nagle straciła humor i ochotę na imprezę. Nawet nie zdążyłem z nią zatańczyć, bo gdzieś zniknęła. Mam przeczucie, że maczał w tym palce Jacob. Leże na lewym boku, twarzą do dziewczyny. Jej klatka piersiowa unosi się w równym rytmie.

-Długo się tak na mnie patrzysz? – Betsy budzi się.

-Ja... przepraszam, że cię obudziłem – mówię.

-Nic nie szkodzi.

Ogarniam włosy z jej twarzy i wkładam je za ucho.

-Boże, Beth, ty masz siniaka – dotykam fioletowego śladu na jej szczęce.

-Tak? – pyta wystraszona.

-I malinkę – mruczę i odsuwam rękę od jej twarzy.

-Ja... - zaczyna.

-Przestań, kto ci to zrobił? – pytam.

-Nie wiem, nie znam go.

-Jak to się stało?

Dziewczyna milczy, jakby próbowała wymyśleć coś sensownego.

-Mów prawdę, nie kłam.

-Ten chłopak co wylał na mnie drinka, chciał zaprosić mnie do tańca, ale się nie zgodziłam, więc mnie uderzył – wyszeptała.

Wiem doskonale, że Elizabeth kłamie, nawet słowem nie wspomniała o malince, jakby chciała, abym o tym zapomniał.

Kładę się na plecy i tępo wpatruję w sufit.

-Jesteś zły? – pyta.

-Nie, dlaczego miałbym być?

-Nie wiem.

-Idź spać, jutro porozmawiamy – mówię i odwracam się plecami do dziewczyny.



*Oczami Jacob'a*



Budzę się w swoim mieszkaniu, cholera, nawet nie pamiętam jak do niego dotarłem. Jęczę, kiedy dźwięk dzwonek do drzwi rozsadza mi głowę. Wciskam głowę między poduszki ignorując niezapowiedzianego gościa, ale kiedy dźwięk nie ustaje, muszę wyjść otworzyć drzwi.

-Szybciej się nie dało? – warczy Nick.

-Och, co za miła niespodzianka – mówię, a mój głos ocieka sarkazmem.

-Co zrobiłeś Beth?

Podnoszę brwi ze zdziwienia.

-Nie wiem o czym mówisz.

-Dobrze wiesz o czym mówię, uderzyłeś ją – syczy.

-Nie uderzyłbym dziewczyny, nic jej nie zrobiłem – warczę.

-To skąd ma siniaka i malinkę?

-Nie wiem, może kurwa ktoś chce, żeby była jego?!

-Ten ktoś to ty?

-Spierdalaj Nick.

-Jeszcze raz ją tkniesz, a nie ręczę za siebie.

-Śmiesz mi grozić w moim domu? Wynoś się! – krzyczę, krzywiąc się na narastający ból głowy.

Blondyn mierzy mnie wściekłym spojrzeniem, a następnie wychodzi trzaskając drzwiami.

-Pojeb – mruczę i idę do kuchni po tabletki.



*Oczami Elizabeth*



Budzę się sama w pokoju przyjaciela.

-Nick?!

Oczywiście nikt mi nie odpowiada, więc idę do kuchni, aby zrobić śniadanie. Czekam z kanapkami na swojego przyjaciela jakieś pół godziny, a kiedy drzwi się otwierają biegnę i rzucam się na szyję Nick'a.

-Matko, Beth, co jest? – pyta zszokowany.

-Już nie jesteś zły? – robię maślane oczka.

-Nie jestem – uśmiecha się lekko.

Czuję ulgę, wraz z poszerzaniem jego uśmiechu.

-Zrobiłam ci śniadanie – mówię.

-Nie musiałaś.

-Nudziło mi się jak ciebie nie było – wzruszam ramionami.

-Wyszedłem tylko na chwilę.

-Gdzie byłeś? – pytam.

-Musiałem coś załatwić na mieście.

Postanawiam nie drążyć tematu, bo i tak nic z niego nie wyduszę. Śniadanie jemy w ciszy, a po nim chłopak proponuje, że mnie odwiezie. Droga mija nam bardzo szybko i nim się orientuję stoimy już na podjeździe przy moim mieszkaniu. Uśmiecham się do blondyna i lekko przytulam, po czym chwytam za klamkę auta.

-Poczekaj – Nick mówi.

-Tak?

-Czy będzie w porządku, jeśli teraz cię pocałuje? – pyta. 

Threesome (Trójkąt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz