Przyjaciele

161 3 0
                                    

Minęły dwa tygodnie, a Han zaczął coraz częściej pisać z Mają na prawie każdy temat. Przy wspólnym lunchu udzielał się w rozmowach i nawet słuchał z uwagą, co miała ona do powiedzenia i Yang. Pytał się o ich samopoczucie, nawet pierwszy pisał, by się przywitać tak po prostu. Dowiedziała się od maknae, że on stara się zmienić relacje między nimi w przyjaźń. Nie mogła powiedzieć, że jej to nie ucieszyło, naprawdę nie chciała z nim już walczyć i się więcej kłócić. Dlatego ona też się starała i próbowała nie dopatrywać się w każdym jego geście złośliwości czy nieszczerości. Widziała, że się naprawdę stara, nie wiedziała czy robi to dlatego, bo cały zespół z nią się przyjaźni czy sam tego chciał. Nie chciała, by go do czegokolwiek zmuszano i miała nadzieję, że naprawdę sam chce zaprzyjaźnić się z nią. Yang też powiedział, żeby mu dała szansę, bo wszyscy jednak uważają go za miłego i szczerego chłopaka, więc może w końcu ona też tak będzie mogła uważać. W studiu siedzieli nad montażem sami, bo szef nagrywał do jakiegoś teledysku, więc mogli poplotkować o wszystkim. W czasie takiej rozmowy, ktoś zajrzał do studia. Był to Han. 

- Hej słyszałem, że jesteście sami, więc wskoczyłem - powiedział z uśmiechem.

- Tak, szef jest na nagraniach - odpowiedział Yang.

- Ma ya wiem, że niedzielę masz wolną, bo maknae jedzie do rodziny.

- Tak, w sumie mam.

- Czy chciałabyś ze mną iść np. do kina, galerii, na spacer lub kawiarni? Nie wiem, co wybierzesz dopasuję się.

Maja popatrzyła na niego przenikliwym wzrokiem, tak bardzo w tym momencie chciała wiedzieć, co myślał i co ma na celu zapraszając ją.

- Nie zrozum mnie źle, nie chcę być niemiła, ale dlaczego mnie zapraszasz?

Han chwilę się zastanawiał nad odpowiedzią.

- Bo chce byśmy byli w końcu przyjaciółmi, a nie wrogami. Pomyślałem, że jak wyjdziemy gdzieś sami to może uda nam się zrozumieć siebie nawzajem i lepiej siebie traktować.

- Może i masz rację, ale odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie - nie dawało jej to spokoju.

Jisung kiwnął głową na znak, że ją słucha.

- Nikt cię do tego nie zmusza? Np. Jeongin albo oppa Felix?

Nagle wybuchnął śmiechem, a ona była trochę zdezorientowana jego reakcją.

- Myślisz, że mnie by ktoś dał radę zmusić do zaproszenia cię? Wiem, że bywam nieogarnięty, ale potrafię decydować za siebie.

- I to jest takie śmieszne?

- Nie pytanie, tylko twoja poważna mina przy zadawaniu go.

- Serio? Byłam aż tak poważna? - zapytała Yanga.

- Tak, jak na pogrzebie - odpowiedział.

- Ej! Yang! - zawołała i zaczęła go szczypać.

- Nie, nie, nie rób tego! - wołał śmiejąc się.

Han tylko przyglądał się im wygłupom.

- To jak Ma ya? - odezwał się.

Maja przestała dręczenie Yanga i ponownie spojrzała na Jisunga.

- Ok, zgadamy się? Myślę, że możemy iść najpierw na spacer, a potem coś zjeść do tej restauracji z mostkiem co ty na to?

- Mnie pasuje, to napiszę.

- Ok.

- Dobra lecę! Pa.

- Pa!

Spojrzała na Yanga, który skupił się na ekranie.

Nie zakochaj się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz