Minęły już dwa tygodnie, odkąd zaczęła pracować w firmie. Jeszcze nie zdążyła się przyzwyczaić do zasad panujących w Korei, jednak bardzo się starała. Jej szefem był pan, który miał gdzieś 50 lat. Na początku był wrogo nastawiony do Mai, ale jak próbowała ona pokazać, że chce jak najwięcej się od niego nauczyć, to zrobił się dla niej milszy. Zaczął doceniać jej obecność i chętnie jej przydzielał zadania. A ona korzystała z okazji i dopytywała, uczyła się, nawet odważyła się zaproponować kilka pomysłów, które zostały przyjęte pozytywnie. Na tym samym stanowisku, co ona pracował też chłopak i choć powinni konkurować, to raczej współpracowali i bardzo się polubili. Nazywali go Yang.
Była środa i przyszła przed czasem, udała się na swoje piętro, by przygotować się do pracy, gdy wyszła z windy zauważyła chłopaka na drugim końcu korytarza. Wyglądał jakby, czegoś szukał, podeszła do niego. On nie zauważył jej, cały czas był skupiony na poszukiwaniach. Spojrzała na podłogę i zauważyła, coś świecącego. Podniosła to i okazało się, że to kolczyk.
- Przepraszam, może tego szukasz? - zapytała.
On odwrócił się w jej stronę zaskoczony, a widząc przedmiot, który trzymała w ręce zaczął się śmiać.
- Tak! tak! - zawołał - dziękuję.
- Dobrze, więc wracam do pracy - powiedziała Maja odwracając się w odpowiednim kierunku.
- Czekaj, jestem Felix unnie.
- Raczej to ja powinnam mówić do ciebie oppa, mam na imię Maja.
- Ma ya? A to wiesz kim jestem? - spytał śmiejąc się.
- Muszę to wiedzieć - odpowiedziała uśmiechając się.
- Ciebie też kilka razy wcześniej tu widziałem, ale od niedawna tu pracujesz nie?
- Tak, od dwóch tygodniu.
- Może w ramach podziękowań zaproszę cię na jedzenie? - zapytał śmiejąc się.
- Nie nie musisz, wystarczy, że będziesz dobrą duszą dla mnie w firmie.
- Dobrą duszą? Eee nie rozumiem.
- Osobą, która dobrze mi życzy i mi będzie kibicować w pracy.
- Aaaaa tak, chętnie będę ci kibicował! - zawołał.
- No dobra muszę iść do pracy.
- Ok. Fighting! - zawołał przytrzymując kciuki.
- Fighting! - to samo zrobiła i poszła w swoją stronę.
PERSPEKTYWA FELIXA
Cieszył się, że udało mu się znaleźć jego kolczyk, choć ciągle się wysuwał mu z ucha, to i tak bardzo go lubił. Dziewczyna, która mu pomogła Ma ya według niego była bardzo miła i ładna. Był bardzo ciekawy czy jego bracia z zespołu, zauważyli, że pracuje w firmie nowa osoba. Nie trudno jest ją zauważyć nie dość, że jest ładna, to jeszcze pochodzi na pewno z innego kraju. Nie wiedział skąd, o to jej nie zdążył spytać, a chciałby wiedzieć, szkoda. Jednak był to pretekst do zagadania do niej. Nie zamierzał mówić o niej innym, chciał zobaczyć, kiedy ją zauważą. Będzie miał niezły ubaw, jak zaczną o niej opowiadać. Będzie cierpliwie czekać.
PERSPEKTYWA MAI
Było to dla niej miłe spotkanie, wiedziała dobrze, że niektóre fanki dałyby się zabić za taką okazję, ale nie ona. Dobrze znała ten zespół i zdawała sobie sprawę, że są gwiazdami nie tylko w Korei, no i przede wszystkim są artystami wytwórni JYP. Jednak jej nie interesowali artyści, aktorzy czy inni celebryci, lecz jak powiedzieli jej, że będzie pomagać w realizacji teledysku, filmu lub show telewizyjnego, to by chyba ze szczęścia padła trupem. No właśnie taka ona była, jej jedyną pasją była kamera i wszystkie aspekty z nią związane.
- Ma ya co taka zamyślona? - spytał Yang, podczas robienia porządku ze sprzętem.
- A nic, po prostu tak teraz stwierdziłam, że wszystkie dziewczyny, by piszczały na widok np. Felixa z Straykids, a ja tylko marzę, by zrobić ich teledysk.
Yang zaczął się śmiać.
- To się nazywa dziewczyna z pasją - skomentował, dalej się śmiejąc.
- A co z tobą?
- Ze mną?
- No jakie ty masz nastawienie do nich? - zapytała Maja.
- Ja.... hmm uwielbiam ich, ale nie dlatego, że są sławni. Po prostu ich podziwiam, bo oni tyle pracują nad muzyką, tańcem i swoim wizualnym wizerunkiem, że nawet nie wiem, kiedy na to wszystko mają czas. Wiesz, że oni stąd wychodzą niekiedy ok. 3 w nocy?
- Serio? - spytała zdziwiona - myślałam, że jak już mają określoną pozycję to mają łatwiej.
- Nie, oni nigdy nie odpuszczają.
- No to teraz mi trochę głupio.
- Nie musi być, w końcu sami taką drogę wybrali.
Nagle wszedł ich szef i spojrzał na nich.
- Zbierajcie sprzęt, idziemy nagrywać trainee jak ćwiczą do pokazu - powiedział.
- Fajnie! - ucieszyła się Maja.
- Kiedy byłem młody, też mnie to cieszyło, teraz raczej mnie to nudzi. Jednak cieszę się widząc twój entuzjazm. Czekam na was przed studiem.
- Tak jest! - odpowiedzieli zgodnie.
Zaczęli zbierać wszystkie najpotrzebniejsze sprzęty, nawzajem do siebie mówili co biorą np. zapasową pamięć, stojak, adapter, różne obiektywy. Nie mogli niczego zapomnieć, bo to oznaczał szalony bieg z górnego piętra na dół. Gdy już wszystko zabrali wyszli ze studia i czekający na nich szef pokazał im, gdzie mają iść. Po wyjściu z windy na odpowiednim piętrze, przy jednej z sali treningowej zobaczyła znów Felixa, który do niej się uśmiechnął i pomachał, a ona odwzajemniła ten gest. Szef spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem. Jednak długo nie musiała zgadywać, co pomyślał. W sali treningowej, przy rozkładaniu sprzętu podszedł do niej.
- Widzę, że poznałaś Felixa.
- Tak szefie.
- Wiesz, że romanse są zabronione z artystami.
- To nie tak, ja nigdy bym się nawet, tym nie zainteresowała. Po prostu dziś rano pomogłam mu szukać kolczyka i on mnie zapamiętał.
- To dobrze, przyjaźnić się możecie, ale co do innych spraw panują ostre zasady. Nie osądzam cię, tylko dbam, by nie było żadnych kłopotów w moim dziale.
- Wiem i nie będzie. Zapewniam.
- Dobrze to słyszeć, wracajmy do pracy.
Choć szef mówił do niej oschle i surowo, to wiedziała, że o nią dba i ta rozmowa, która miała być formą ostrzeżenia, tak naprawdę miała charakter opiekuńczy. Jednak wiedziała jak wprost, by się o to spytała, to by się wyparł. Jedno wiedziała na pewno, tu nie szukała miłości. Spojrzała na trainee, którzy bardzo ciężko pracowali i zastanowiła się jak najlepiej byłoby pokazać odpowiednie ujęcia. Właśnie to było to uczucie, które sprawiało, że była szczęśliwa, choć była daleko od swojej rodziny. Gdy była zmęczona albo smutna, zawsze przypominała sobie tą chwilę i wszystko przechodziło.
- Yang i Ma ya podejdźcie - powiedział szef - Yang ustaw kamerę z jednej strony, a ty Ma ya z drugiej i spróbujcie nagrać ujęcia po swojemu.
- Naprawdę?! - zawołała szczęśliwa Maja.
- Tak naprawdę, ale nie obiecuję, że wasze ujęcia zmontuję.
- To nieważne, dziękuję za szansę.
- Ja też dziękuję - odpowiedział Yang.
Ustawili się tak jak szef kazał, gdy stanęła za kamerą, właśnie wtedy poczuła, że to jest jej całe życie, o które będzie walczyła.
![](https://img.wattpad.com/cover/293279216-288-k345656.jpg)
CZYTASZ
Nie zakochaj się!
RomansaMaja wygrała konkurs krajowy dla studentów, dzięki temu dostaje mieszkanie, stypendium i wymarzoną pracę, tylko niestety w Korei. Na początku nie wie, w jakiej firmie będzie pracować, dopiero po przyjeździe o tym się dowiaduję. Jej życie się komplik...