22

2.7K 134 151
                                    

[Pov Midoriya]

-Uhummhmmm. Kurwa boliii!

Obudziły mnie z rana jęki jak i też wiercenie osoby która zajmowała miejsce obok. A no tak Kacchan się najebał i pewnie ma teraz kaca mordercę.

-Co jest?- Odezwałem się, jednocześnie siadając i otwierając oczy. Od razu zwróciłem uwagę na blondyna o ślicznych różowych tęczówkach który zwijał się z bólu.

-Głowa mnie nakurwia! Masz może jakieś prochy przeciwbólowe?

-Powinienem coś mieć. Zaczekaj.- Wstałem z miejsca, pozostawiając całą kołdrę do jego dyspozycji a on od razu zawinął się w nią po uszy.

Chwilę zajęło mi znalezienie opakowania z dobrymi pigułkami, jednak już po pięciu minutach dostał dwie niebieskie kapsułki.

-Wodyyy...

-Teraz będę nad tobą skakał racja? Ahh...

-D-deku...

-Co jest?

-Ła-łazienka.- Na to jedno słowo od razu do niego podszedłem i złapałem na ręce.

-Wytrzymaj chwile, nie chcę sprzątać wymiocin.

Jak najszybciej pognałem do łazienki dalej trzymając moją ślepotkę na rękach. I dosłownie zdążyłem znaleźć się w łazience kiedy on zaczął wymiotować.

-Oddychaj spokojnie. A będzie lepiej.- Próbowałem mu dodać otuchy, jednak w takim momencie to raczej ciężko o to, jedyne co dobrze mi wychodziło to podtrzymywanie jego blond włosów które opadały mu na czoło.- Już lepiej?- Dodałem po chwili gdy zobaczyłem jak zaprzestał czynności.

-Trochę... Jednak. Kurwa nie.- I znów wylądował głową w kiblu. Dopiero po jakichś dwóch minutach znów się odsunął od klozetu i zmęczony opadł na kolana.- Teraz lepiej...

-Zmęczony jesteś?

-Yhym...- Mruknął pod nosem. Wyglądał na ledwie przytomnego.

-Chodź zaniosę cię do łóżka.- Ten na moje słowa wyciągnął jedynie ręce przed siebie. No kurcze wyglądał jak słodziutkie, malutkie dziecko!- Pierw podejść po wodę?- Zapytałem gdy już go podniosłem a ten jak koala owinął się wokół mojego pasa.

-Tak.

-No to pierw po picie, potem łóżko. W szafce powinna być jakaś butelka z wodą to szybko pójdzie.

Tak jak powiedziałem, tak też i zrobiłem. Gdy już z kuchni zgarnęliśmy litrową butelkę wody, od razu skierowałem się z blondynem na górę. Akurat gdy wchodziliśmy po schodach było nam dane minąć Hitoshiego który w mgnieniu oka transportował Kaminariego, jak sądzę do łazienki. Najpewniej w tym samym celu w którym przed chwilą tam był Kacchan. Jednak mimo to wróciłem z chłopakiem do swojego pokoju, odłożyłem go na łóżko i zakryłem kołdrą, po czym także podałem ostrożnie do rąk odkręconą butelkę z wodą.

-Umieram...- Westchnął gdy wypił jedną trzecią zawartości.

-A ja się nie dziwię.

-Deku, od jebałem coś wczoraj?

-Ale że tak przy ludziach, czy już jak byliśmy sam na sam?

-Ogólnie.

-Hm, to jakby się tak zastanowić... Przy wszystkich usiadłeś mi okrakiem na kolanach i zacząłeś się ze mną całować.
Po czym jak gdyby nigdy nic oparłeś głowę na moim barku.

-Ja pierdolę...

-Czekaj to nie koniec.- Ostrzegłem go a on dostał ewidentnego załamania.- Przy wszystkich zaczął mi robić malinki na szyi i mruczeć do ucha... a jednocześnie tak kręciłeś biodrami...

DekuBaku~ Nieszczęsna Omega  (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz