VIII

1.5K 114 12
                                    

Kiedy nadszedł dzień balu wszystkie swoje obowiązki Hermiona wykonała jeszcze przed śniadaniem. Kiedy rodzice wstali wszystko było oporządzone, a śniadanie gotowe na stole.

— Chyba szybko wstałaś Hermiono? — Zapytała matka, siadając do stołu.

— Z podekscytowania nie mogłam spać. — Z pieca zdjęła grzanki i podała na stół. — Zwierzęta już nakarmione i napojone. Rozpaliłam w piecu i pozbierałam jajka. — Wymieniała z satysfakcją.

— Spałaś coś tej nocy? — Zaśmiał się ojciec.

— Hermiono, pomożesz jeszcze ojcu zaprowadzić wózek na targ? — Zapytała matka.

— Oczywiście, mam jeszcze dużo czasu. — Uśmiechnęła się. Często pomagała im na targu, ona radziła sobie sama, ale rodzice byli już starsi. Wspominali nie raz, że bardzo długo na nią czekali, a kiedy się urodziła już więcej dzieci nie mieli. Pastor kiedyś mówił, że są kobiety stworzone do rodzenia dużej ilości dzieci i takie, które są w stanie urodzić jedno. Oczywiście większość mężczyzn szuka takiej kobiety, która znacznie powiększy rodzinę.

Rodzina dokończyła śniadanie i część z nich ruszyła na targ. Młoda Granger pomogła jeszcze ojcu rozłożyć stolik.

— Zostałabym tato jeszcze, ale muszę już iść. — Mruknęła przepraszająco.

— Rozumiem. — Spojrzał na córkę i westchnął. — Hermiono. — Położył jej dłoń na ramieniu. — Wiem, że mądra z ciebie dziewczyna. — Uśmiechnął się. — Baw się dobrze.

— Dziękuję tato. — Szybko go przytuliła i w skowronkach wróciła do domu. Jean czekała na córkę w kuchni. — Och mamo, a ty nie w polu? — Zaskoczona spojrzała na rodzicielkę.

— Naszykowałam Ci kąpiel. — Wskazała na metalową bale stojąca w rogu kuchni.

Gospodyni pomogła córce pożądanie się wyszorować i równo o szesnastej Hermiona była u pani McGonagall.

Wdowa była już wyszykowana, na co Hermiona nie ukrywała zachwytu.

— Zajęłam się swoim strojem szybciej, żeby mieć więcej czasu dla Ciebie. — Tłumaczyła z uśmiechem.

— Jeszcze raz pragnę bardzo Pani podziękować. — Brązowowłosa nie wiedziała jak wyrazić wdzięczność kobiecie.

— Nie dziękuj. Zasłużyłaś na to. A teraz zabieramy się do pracy. — Klasnęła w dłonie.

Kiedy siedziała już w pełni ubrana, mentorka zajęła się jej fryzurą.

— Masz cudownie kręcone włosy. Można od razu z nich układać fryzurę. Nie trzeba ich kręcić całą noc. — Mówiła, kiedy wsuwała wsuwki w pasma nadając im kształt. Kiedy skończyła pokropiła dziewczynę perfumom. — Chodź do lustra. Zobaczysz końcowy efekt.

Hermiona stanęła we wskazanym miejscu i przyjrzała się sobie, a w oczach zaszkliły jej się łzy. Miała wrażenie, że w lustrze widzi piękną dojrzałą kobietę.

— Musimy jeszcze bardziej ścisnąć gorset. Dasz radę? Twoje ciało nie jest przystosowane. — Przyglądała się sznurowaniu na plecach podopiecznej.

— Oczywiście, wszystko dla tej chwili. — Wyprostowała się i spięła brzuch.

Kobieta zaczęła ściągać mocniej sznurki, przez co chwilę ciężko jej się oddychało, ale po chwili przyzwyczaiła się do spłycania wdechów.

— Jesteś gotowa. Wyglądasz naprawdę dojrzale i pięknie. — Pogładziła jeden z kosmyków jej włosów.

— Do końca życia się nie odwdzięczę. — Mruknęła płaczliwym tonem.

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz