XLIV

1.9K 102 32
                                    

Państwo Lupin cieszyli się małżeństwem już od miesiąca. Wracali właśnie z targu, lubili robić wspólne zakupy, wybierać co lubią, poznawać swoje gusta.

– Och Remusie jestem taka szczęśliwa, że wyrwałam się z tego przepychu matki. – Nimfadora wtuliła się w ramię męża spacerując aleją drzew. Droga do ich domu była piękna tak samo, jak miejsce, w którym mieszkali.

– Cieszę się, że mogliśmy się spotkać. – Westchnął wesoło. – Niedługo muszę wyjść na lekcje. – Nachylił się nad jej ucho. – Czy mogę liczyć dzisiaj na gorącą kąpiel z małżonką? – Szepnął jej do ucha.

Kobieta zachichotała.

– Naturalnie, przygotuje również twoje ulubione danie na kolację. Może tym razem go nie spale. – Zaśmiała się.

– Spaloną część można odciąć, gorzej, jeżeli zapomnisz głównego składnika. – Posłał jej rozbawiony uśmiech.

Państwo Lupin, mimo że przydzielono im pomoc domową chcieli wszystko robić sami. Lubili dzielić się obowiązkami, mieli wrażenie, że to zbliża ich do siebie. Chociaż poza sprzątaniem i gotowaniem nie było nic innego co by zajmowało im czas.

– Czy mogę liczyć w zamian na spacer po ogrodzie? Uwielbiam jak wtedy czytasz mi wiersze. – Zachwyciła się widokiem drzew, które powoli zaczynały wracać do życia.

– Naturalnie. Dla ciebie wszystko. – Pocałował ją w policzek i kontynuowali wędrówkę.

~×~

H

ermiona z Ginny spacerowały właśnie przez miasto wracając z zakupów. Ciężarna nie chciała jechać powozem tylko zaznać świeżego wiosennego powietrza. Była już w połowie czwartego miesiąca ciąży i brzuch zaczynał powoli być widoczny.

– Och jak robi się pięknie. – Zachwyciła się Ginny.

– Masz rację. – Uśmiechnęła się do siebie. – Myślisz, że Krzywołapek będzie zadowolony z nowej poduszki? – Spojrzała na czerwony materiał obszyty złotymi frędzlami.

– Hermiono rozpieszczasz go. – Zaśmiała się rudowłosa.

– Jest członkiem rodziny. Spójrz. – Pani Snape położyło dłoń na ramieniu przyjaciółki na widok Pancy idącej ze służbą. – Czyżby urodziła?

– Tak dwa tygodnie temu, córkę. Niby jest dosyć ciemna do niej i męża. – Odpowiedziała Ginny przyglądając się dziewczynie. – Jak Wiktor Krum. – Zachichotała delikatnie.

– Wracajmy. Nie chce zamienić z nią ani słowa. – Hermiona skierowała się w przeciwną stronę.

Przyjaciółki usiadły jeszcze w domu Snape'ów na herbatę i rozmowę.

– Mówiłam, że mu się spodoba. – Spojrzała na kota, który wydeptywał sobie miejsce na nowym posłaniu.

– Hermiono. – Ginny położyła dłoń na ręce rozmówczyni. – Muszę Ci o czymś powiedzieć. – Ściszyła lekko głos.

– Tak?

– Myślę, że mogę być przy nadziei. – Szepnęła.

– Jesteś pewna? To niesamowite. – Brązowowłosa wstała od stolika i mocno przytuliła koleżankę. – Draco już wie? – Odsunęła się, żeby spojrzeć na twarz rudowłosej.

– Nie, czekam czy przypadkiem kolejne kobiece dni nie nadejdą. Wolę się upewnić. – Dziewczyna się zarumieniła.

– To wspaniałe. – Złapały się za dłonie entuzjastycznie. – Och nie mogę się doczekać, aż obie będziemy miały naszych synów lub córki przy sobie.

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz