Po świętach Severus zaczął pracować w prywatnym biurze w domu. Praca pochłonęła go od rana do wieczora. Odrywał się od papierów tylko, gdy Lupin przychodził na lekcje Hermiony i obiady.
Kiedy po nowym roku wrócił do biura w mieście i przestał być nawet przy obiadach i na jej lekcjach Hermiona poczuła smutek. Czas spędzony z Severusem w domu bardzo ją uszczęśliwiał, a teraz gdy Sędzia wrócił do swoich obowiązków poświęcał pracy więcej czasu niż zwykle. Wielkimi krokami zbliżały się również urodziny Hrabiego i Pani Snape od bardzo długiego czasu myślała nad prezentem dla niego. Kiedy w końcu wymyśliła co byłoby najlepsze obawiał się, że może mu się to nie spodobać. Podarek był malutki i kosztował bardzo mało, ale kobieta uważała, że jest wystarczający. Zresztą chodziło o sam fakt pamięci o tym dniu. Dziewiąty stycznia wypadał w piątek, a na niedzielę był zaplanowany obiad urodzinowy, na który byli zaproszeni państwo Malfoy i pani McGonagall jako matka chrzestna Severusa.
Hermiona w napięciu czekała, aż jej mąż wróci z pracy. Kazała przygotować do kolacji mały torcik, aby we dwóch mogli go zjeść.
Severus nie krył lekkiego zaskoczenia, kiedy po wejściu do jadalni zobaczył Hermione w wyjściowej sukience z torcikiem w rękach i palącymi się świeczkami.
- Nie sądziłem, że wiesz, kiedy mam urodziny. - Lekko skonsternowany spojrzał na jej zachwyconą twarz.
- To była pierwsza rzecz, o jaką zapytałam służbę po ślubie. Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki. - Kobieta radośnie podsunęła ciasto pod nos mężczyzny.
Ten zastanowił się chwilę i zrobił to, o co prosiła.
Po kolacji i wieczornej toalecie Severus zastał Hermione na łóżku. Siedziała naga, a w rękach trzymała malutki prezencik.
- Mam jeszcze coś dla ciebie. - Nie była już taka podekscytowana jak przy kolacji, a nawet wydawała się lekko spięta.
Hrabia spojrzał na małe zawiniątko i uniósł jedną brew. Dołączył do niej na łóżku i otworzył paczuszkę.
Przyglądał się dziwnie malutkiej czapeczce, żeby po chwili rozszerzyć oczy w zdziwieniu.
- Spodziewamy się dziecka Severusie. - Pani Snape położyła ręce na brzuchu.
- Przecież lekarz powiedział, że nie będę mógł... - Zaczął mówić, ale kobieta się wtrąciła.
- Musiałam zajść w ciążę chwilę przed twoją chorobą. - Zaczęła tłumaczyć. - Pamiętasz, kiedy sprawa Riddle'a się zakończyła? Poświęcałeś mi wtedy wiele wolnych chwil. - Zarumieniła się. - Kiedy byłeś najbardziej chory kobiece dni nie nadeszły, ale wtedy nie zwróciłam na to uwagi. Po prostu zapomniałam o tym w tych emocjach. Następne powinny nadejść w święta. Zaczęłam też czuć zmiany.
- Ja-a nie mogę w to uwierzyć. - Przyciągnął do siebie żonę i zaczął żarliwie ją całować. Przerwał po chwili i z nie pokojem spojrzał na brzuch. - Chyba nie powinienem cię tak gwałtownie porywać.
- To dopiero początek. - Uśmiechnęła się.
- Chcesz ogłosić nowinę podczas obiadu w niedzielę? - Zainteresował się.
- Chce, żebyś to ty zrobił. - Pogładziła jego dłoń.
- Będę zaszczycony. - Położył dłoń na jeszcze płaskim brzuchu żony i przełknął głośno ślinę. - Gdybym zmarł w listopadzie... - nie dokończył, bo brązowowłosa mu przerwała.
- Zostałaby ze mną twoja cząstka. - Dziewczyna z czułością pogłaskała jego policzek.
- Kiedy powinno nadejść rozwiązanie?
CZYTASZ
Bo tak należy... HGxSS
Short StoryNasi bohaterowie urodzili się kilkaset lat szybciej, jak potoczyły się ich losy?