XXVII

1.4K 92 7
                                    

Hermiona pustym wzrokiem patrzyła na dwie trumny w dole. Położyła na każdej po dwie muszelki, które przywiozła znad morza. Grabarze zaczęli zasypywać doły, a dziewczyna tym samym nieobecnym spojrzeniem przyglądała się temu. Nawet nie zarejestrowała kto podchodził złożyć kondolencje, a kto uścisnął jej ramię, aby dodać jej otuchy. Severus dziękował w imieniu żony, wiedział, że bardzo to przeżyła więc starał się być jak największym wsparciem. Pani Snape nie płakała, teraz została tylko pustka. Zostały tylko podpuchnięte oczy po wczorajszym wybuchu, gdy się dowiedziała. Sędzia zorganizował wszystko w jeden dzień, a dzisiaj pochowano jej rodziców we wspólnej mogile na cmentarzu Snape'ów. Czarnowłosy mężczyzna patrzył z troską i obawą na żonę, troskał się o jej zdrowie i obawiał o życie. Nie wiedzieli kto to zrobił i dlaczego obrał sobie za cel Granger'ów, ale obawiał się, że Hermiona też może być zagrożona. Informacja o śmierci jego teściów nim wstrząsnęła, nie wiedział jak przekazać to jego kruchej żonie.

Hermione obudził głośny trzask. Wystraszona poderwała się w łóżku. Jej męża jeszcze nie było. Wstała, żeby znaleźć źródło hałasu. W salonie znalazła Severusa, opierał się o kominek jedną ręką, a w drugiej trzymał butelkę alkoholu. Na ziemi leżała rozbita karafka z winem.
Dziewczynę zaniepokoił ten widok, jeszcze nie widziała męża w tym stanie i nie wiedziała co go do tego doprowadziło. Przecież jeszcze przedwczoraj było tak cudownie.

– Severusie? – Zaczęła cicho.

Mężczyzna poderwał się i niezgrabnie obrócił w jej stronę. Spojrzał na nią najpierw z gniewem w oczach, a po chwili zauważyła tylko troskę i ból.

– Severusie, stało się coś?

– Wracaj do łóżka. – Wybełkotał i machnął ręką.

– Ale... – Zacisnęła mocno rękę na poręczy schodów.

– Powiedziałem... wracaj. – Wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Porozmawiamy rano, muszę coś przemyśleć. – Wziął kolejny łyk złotego trunku.

Młoda kobieta tylko spojrzała smutno na niego i zrobiła to, o co poprosił. Długo nie mogla zasnąć. Kiedy przyszedł udawała, że śpi. Niezgrabnie położył się do łóżka w ubraniu i przyciągał ją do siebie. Wtulił się w jej włosy i zasnął.

Rano, kiedy Hermiona się obudziła Severus był już na śniadaniu. Nie czytał gazety jak zwykle tylko na nią czekał. Wyglądał źle, zmęczony i rozdrażniony. Zaczęła się obawiać czy zrobiła coś źle albo, czy nie usłyszał jakiejś niedorzecznej plotki na jej temat. Ze ściśniętym gardłem dołączyła do niego przy stole, spojrzał na nią umęczonym wzrokiem.

– Musimy porozmawiać. – Zaczął lekko zachrypniętym głosem.

– Zamieniam się w słuch. – Wydusiła czując coraz większą gulę w gardle.

– Wczoraj w pracy zostałem zawiadomiony o morderstwie, zabito starsze małżeństwo. – Złapał się za głowę, która zabolała od natłoku informacji.

– Nie rozumiem, przecież nie przejmujesz się aż tak pracą. – Zmarszczyła brwi w zastanowieniu.

– Hermiono, ci ludzie to Twoi rodzice. – Chwycił jej dłoń i mocno ją ścisnął.

– Co? Nie. To nie możliwe, przecież jutro jadę się z nimi spotkać, dam mamie muszelki i opowiem o morzu. – Uśmiechnęła się lekko zdezorientowana.

– Hermiono, jutro pogrzeb. – Patrzył twardo w jej oczy.

– Nie, to nie prawda. – Zmarszczyła brwi. – Oni żyją. – Wstała z krzesła i krzyknęła.

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz