XXXVIII

1.2K 90 5
                                    

Siły powoli wracały Severusowi. Poczuł się na tyle dobrze, że chciał wracać z uzdrowiska wcześniej, po namowach żony postanowił zostać do końca. Dużo spacerowali, dokoła jeziora znajdował się las i był idealny na piesze wędrówki.

– Jest tu tak ślicznie, że będzie mi bardzo przykro, kiedy stąd odjedziemy. – Powiedziała Hermiona zachwycając się śnieżnym widokiem.

– Możemy tu wracać, droga nie jest daleka. – Odetchnął świeżym powietrzem. – Do świąt zostało półtora tygodnia. Po powrocie muszę zająć się pracą, Higins zastępuje mnie wystarczająco długo.

– Ale lekarz pozwolił Ci wrócić do pracy w połowie stycznia. – Kobieta się zatrzymała i spojrzała smutno w jego oczy.

– Nie martw się, będę na początek pracował w domu, po nowym roku wrócę do biura. – Złapał jej dłoń. Ostatnio ton, w jakim się do niej zwracał uległ poprawie, mimo że nadal był bardzo smętny i czasami obojętny dziewczyna czasami mogła usłyszeć w nim jakieś uczucia.

– Dobrze skoro tak uważasz. Nie będę się sprzeciwiać. – Mruknęła i odwróciła wzrok.

Hrabia zauważył nieopodal ławkę, odśnieżył ją szybko i usiedli podziwiać zamarznięte jezioro.

– Obiecaj mi tylko, że nie będziesz otwierał listów tym nożem. – Hermiona położyła głowę na ramieniu męża.

– Obiecuje.

~×~

Weasley'owie przygotowywali się do świąt już dużo wcześniej, zaprosili wszystkie dzieci, oczywiście byli świadomi, że Ginny nie przybędzie, nie wypadało jej pokazywać się w takich miejscach. Byli bardzo podekscytowani faktem zobaczenia najstarszych synów i wnuków, na trójkę najmłodszych mieli oko cały czas. Molly przypominała sobie wtedy czasy, kiedy cała jej gromadka była jeszcze dziećmi.

– Niesłychana historia z naszym Sędzią. – Powiedział Artur przy śniadaniu.

– Co masz na myśli? – Kobieta wytarła ręce i usiadła do stołu.

– Zachorował na sepsę. – Wziął łyk mocno wodnistej kawy.

– O Boże! – Gospodyni przyłożyła dłoń do ust. – Biedna Hermiona, dopiero straciła rodziców.

– Nasz sędzia żyje i ma się ponoć coraz lepiej. – Artur spojrzał na żonę. – Wyzdrowiał.

– To cud! – Rudowłosa była ogromnie zdziwiona.

– Tak, sam lekarz nie wierzył w to, co widzi.

– Skąd Arturze ty to wszystko wiesz? – Zastanowiła się jego żona.

– Po miasteczku krążą takie plotki. – Odłożył gazetę. – Wystarczy wyraźnie ich słuchać.

Molly spojrzała na Rona i Hanne, którzy ubierali choinkę w stare ozdoby. Uśmiechnęła się ciepło na ten widok.

~×~

Remus wrócił właśnie z lekcji, którą prowadził dla świeżych uczniów medycyny. Były to raczej korepetycje, bo nikt mu nie zaproponował pracy na uczelni. Zmrok zapadł już dawno, wyjął zaległe listy ze skrzynki i położył je na stole, nie chciał ich czytać w słabym świetle. Zrobił sobie kubek herbaty miętowej i położył do łóżka, ostatnio dopadła go melancholia. Patrzył w sufit i myślał. Cieszył się, że Severus wyzdrowiał, był to poczciwy człowiek, nie życzył mu źle. Mimo wszystko brakowało mu towarzystwa kobiety. Westchnął głęboko i obrócił się na bok.

Rankiem zajrzał do listów, jeden był od sędziego drugi od młodego Malfoy'a. Oba mocno go zaskoczyły.

~×~

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz