XII

1.6K 98 4
                                    

Jean właśnie zmierzała do Wasley'ów na prośbę córki. Nie dzieliło ich wiele domów, ale trzeba było poświęcić dziesięć minut żwawego spaceru. Zapukała do drzwi z nadzieją, że ktoś otworzy. W tym czasie złapała sobie parę głębszych oddechów, a drzwi się uchyliły.

– Dzień Dobry Jean, co cię sprowadza? – Zapytała zaskoczona Molly wycierając ręce.

– Hermiona poprosiła o rozmowę z Ginny. Niestety nie może osobiście przyjść i prosiła, żebym zrobiła to za nią. – Oparła się o bok futryny aby dać chwilę odpocząć nogom.

– Coś się stało? Jest chora? – Zmartwiła się kobieta.

– Nie, nie. Dzięki Bogu nie. Zaręczyła się. – Powiedziała cicho Granger.

– Z kim? – Zaciekawiła się pulchniejsza kobieta.

– Sędzią Snape'em. – Odpowiedziała dumnie, a zarazem z lekkim niepokojem bo jednak Weasley'owie mieli plany co do Hermiony.

Molly otworzyła buzię zszokowana nie wiedząc co powiedzieć.

– To... wspaniale. – Powiedziała w końcu. – Szczerze gratuluję. – Odwróciła się do wnętrza domu. – Ginny! Chodź tutaj! – Odchrząknęła i zwróciła wzrok na gościa. – Na pewno jest podekscytowana.

– Ciężko powiedzieć. Obawia się, jakim będzie mężem, dobrze wiemy, że jest gburowaty. – Westchnęła. – Boję się, że może ją krzywdzić. – Ostatnie zdanie wyszeptała.

– Niestety nie możemy przed tym uchronić naszych córek. Też jestem pełna obaw co z moją Ginny. Bardzo pragnęłam córki, ale z synami miałam więcej spokoju ducha.

Kobiety usłyszały kroki i zakończyły rozmowę.

– Dzień dobry Pani. – Ginny uśmiechnęła się do brązowowłosej lekko siwiejącej kobiety. – Czy coś się stało?

– Hermiona poprosiła o rozmowę z tobą. – Odpowiedziała Jean z uśmiechem.

– Jeżeli skończyłaś swoje obowiązki możesz iść. Tylko wróć na obiad. – Rudowłosa zwróciła się do córki.

Panna razem z Panią Granger ruszyły wzdłuż ulicy, a Molly jeszcze chwilę patrzyła jak odchodzą. Otrząsnęła się i zamknęła drzwi.

– Artur! – Wyjrzała na zewnątrz.

– Co? – Uniósł głowę znad wozu, który naprawiał razem z trzema najmłodszymi synami.

Kobieta podeszła do nich pospiesznie unosząc przód sukni żeby się nie potknąć.

– Właśnie była u mnie Jean Granger. Powiedziała, że Hermiona się zaręczyła. – Tłumaczyła gestykulując obficie rękami.

– Co! – Ron uderzył głową o drewnianą belkę podnosząc się gwałtownie. – Z kim? – Pogładził czubek głowy.

– Z Sędzią Snape'em.

– Gratulacje dla niej, przynajmniej rozwiązała nasz wewnętrzny konflikt. – Spojrzał znacząco na Rona i Freda.

– Paravati Patil zerwała zaręczyny. – George zwrócił się do Freda. – Możesz do niej uderzać. Weźmiemy wspólny ślub. – Zaśmiał się.

– Świetnie. – Burknął bliźniak, wcale niezadowolony z wieści matki i pomysłu brata.

– To dobry pomysł, wyjdzie taniej. – Powiedziała głowa rodziny próbując wyłamać spróchniałą deskę. – Ron pójdzie do Hanny Abbot i mamy komplet.

– Nie chce. – Oburzył się najmłodszy syn.

– Nie dyskutuj. Pomóż lepiej mi z tym.

~×~

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz