– Ale tu jest wspaniałe powietrze. – Odezwała się zachwycona Hermiona.
Wraz z mężem spacerowali w stronę nadmorskiego miasta. Severus chciał jej pokazać jak wyglądają inne miejsca na świecie.
– To przez jod, mówią, że jest zdrowy. – Odpowiedział rzeczowo czarnowłosy.
– To fantastyczne, oddychać zdrowym powietrzem. – Kobieta wzięła głęboki oddech. – Szkoda, że nie można go zapakować do walizki lub chociaż butelki, dałabym mamie. – Zaśmiała się.
Mężczyzna uśmiechnął się kącikiem ust na ten absurdalny z lekka dziecinny pomysł żony. Chociaż w jej wieku pewnie również pomyślałby o matce.
Kiedy weszli do miasta Hermione zaskoczył widok różnych stoisk z jedzeniem, biżuterią i pamiątkami. Sędzia zauważył zaskoczone spojrzenie dziewczyny.
– Tutejsi ludzie w większości żyją z handlu. Chodź zobaczysz co sprzedają. – Zachęcił ją gestem ręki. Podeszli bliżej tak, żeby dziewczyna mogła zobaczyć wystawki. Wszystkiemu przyglądała się z dużym zainteresowaniem. – Chciałabyś może coś? – Zapytał po dłuższej chwili widząc jak oczy jego żony błyszczą na widok szczotki ozdobionej muszelkami.
– Ja... umm. – Zarumieniła się zażenowana i spojrzała na stopy. Nie chciała prosić męża o prezent.
– Niech zgadnę, szczotka do włosów? – Uniósł brew pytająco, a kobieta kiwnęła nieznacznie głową. – Proszę tę szczotkę. – Zwrócił się do sprzedawczyni, która zapakowała przedmiot i rozliczyła się z mężczyzną. Snape przywołał skinieniem służącego, który cały czas szedł za nimi w pewnej odległości i podał mu przedmiot.
Para kontynuowała oglądanie i kiedy już obejrzeli wszystko usiedli w mieście, aby zjeść lunch. Czarnowłosy znów przywołał ich towarzysza i szepnął mu coś na ucho podając sakiew. Ten tylko kiwnął głową i zniknął w tłumie, żeby wrócić po paru minutach. Hermiona przyglądała się temu z zainteresowaniem, ale jeszcze bardziej daniom, jakie roznosili kelnerzy.
– Jak ci smakuje ryba? – Hrabia zapytał między kęsami mięsa.
– Jest wyśmienita, smakuje inaczej niż ta u nas. – Wytarła usta jak nakazywała etykieta.
– Jest słonowodna, u nas jemy tylko słodkowodne. – Severus przez dwa miesiące małżeństwa już się nauczył, że jego żona zadaje mu dużo pytań więc starał się wszystko tłumaczyć od razu. Dokończyli obiad i wrócili do domku odpocząć przy książce.
~×~
Hanna wracała właśnie z pola, żeby pomóc przy obiedzie. Od wczesnego rana plewiła niezagospodarowany kawałek ogródka, żeby wyhodować więcej warzyw tak jak chciał Ron. Sapnęła ze zmęczenia, kiedy weszła do pokoju, chciała usiąść, chociaż na pięć minut. Zauważyła, że podłoga jest brudna, a wczoraj ją myła. Westchnęła tym razem ze zirytowania, domyśliła się, że to Ron wszedł w butach. Będzie musiała ją umyć za nim wróci. Nie zdążyła nawet dobrze usiąść, bo do pokoju wpadł jej mąż. Spojrzał na nią, a po tym na brudną podłogę i zaczerwienił się.
– Czemu tu jest taki syf, a ty się obijasz?! – Warknął.
– Dopiero wróciłam z pola i chciałam ja umyć. – Wstała na baczność zestresowana tłumacząc się.
– Nie kłam, nic nie robisz tylko się obijasz. Widziałem jak przedwczoraj siedziałaś pod drzewem na polu. – Machnął ręką.
– Musiałam na chwilę usiąść, słabo się poczułam. – Próbowała wyjaśniać dziewczyna. – Naprawdę bardzo się staram.
CZYTASZ
Bo tak należy... HGxSS
Short StoryNasi bohaterowie urodzili się kilkaset lat szybciej, jak potoczyły się ich losy?