XXVIII

1.4K 88 11
                                    

– Jest już ktoś podejrzany w sprawie moich rodziców? – Zaczęła niepewnie Hermiona podczas śniadania. Mimo że ten temat nadal ją bolał chciała znać prawdę.

– Przesłuchiwałem Weasley'a, ale to nie on. – Snape próbował czytać gazetę, ale ciężko było mu się skupić.

– Ronalda? Dlaczego? – Dziewczyna była zaskoczona, spojrzała z zaciekawieniem na męża.

– Miał motyw, zazdrość. Możesz tego nie rozumieć, ale zazdrość potrafi popchnąć do wielu czynów. – Westchnął i odłożył gazetę. – Ale jestem pewien, że to nie on. Jego żona straciła dziecko i bardzo podupadła na zdrowiu, Weasley wydawał się zatroskany. – Uniósł filiżankę z kawą.

– Och nie, wiesz może co z Hanną? – Przyłożyła dłoń do ust.

– Lekarz mówił, że powinna z tego wyjść, dostała leki. – Wziął łyk napoju.

– Było ich stać na lekarza? – Urwała kawałek croinssanta, aby nałożyć na niego dżem.

– Wysłałem Smith'a żeby sprawdził, czy to prawda. Nie kłamał. – Oparł się mocno w fotelu.

– To naprawdę miłe z twojej strony. – Uśmiechnęła się lekko, a w jej głowie toczyła się walka, którego smaku konfitury użyć.

– To tylko na potrzebę śledztwa. – Odchrząknął i odstawił porcelanowe naczynie.

– Wiesz, ta sprawa jest trochę podobna do tej, w której ktoś zabił rodziców Harrego Potter'a. – Wybrała truskawkowy słodziki dżem i ochoczo zaczęła nakładać go na pieczywo. – Też byli we dwójkę. – Dodała od niechcenia.

Severus momentalnie poderwał się z krzesła.

– Stało się coś? – Kobieta się zdziwiła.

– Muszę iść do pracy coś sprawdzić. – Krzyknął mężczyzna w pół drogi do wyjścia. – Będę na kolacji.

Hrabia całą drogę myślał o słowach Hermiony. Nie zdziwiłby się, gdyby miała rację. Pospiesznie opuścił pojazd i udał się do archiwum pod sądem. Regałów było mnóstwo, ale jego interesował tylko jeden dokument.

– Panie Snape, co pana sprowadza o tak wczesnej porze? – Do archiwum wszedł Higins i przywitał się.

– Muszę sprawdzić akta sprawy tych zamordowanych Potter'ów prawie dwadzieścia lat temu.

Pomocnik pomógł szukać i po chwili Snape czytał dokumenty.

– Tak jak myślałem, Granger'owie i Potter'owie zostali zabici w ten sam sposób. Riddle, który ich zabił, uciekł i uniknął katy śmierci. Podejrzewam, że wrócił się zemścić. Nie mam co do tego stuprocentowej pewności, ale wydaje mi się, że to najodpowiedniejszy trop.

– Tak, do bardzo prawdopodobne. – Zastępca sędziego podrapał się po głowie. – Panie Snape, czy to nie oznacza, że jesteś wraz z małżonką zagrożony?

– Jeżeli to prawda to tak, a Riddle czeka na odpowiedni moment, żeby znów uderzyć. Wyślij do mojego domu czterech najsilniejszych mężczyzn. Mają pilnować terenu wokół i nie mogą pozwolić nikomu wyjść ani wejść bez mojego uprzedniego pozwolenia. – Mruknął w zastanowieniu.

– Już się robi. – Mężczyzna wyszedł, a Severus poszedł do swojego gabinetu napisać list. Wysłał do Lucjusza ostrzeżenie, mimomimo że przyjaciel dalej był obrażony chciał, żeby wiedział, że może być w niebezpieczeństwie. Wezwał również Draco i przedstawił mu sytuację. Do jego domu wysłał dwóch ochroniarzy, którzy mieli przypilnować Ginny, gdy była sama. Oczywiście wszystko miało być zrobione tak, aby ich małżonki się o tym nie dowiedziały. Nie chcieli, aby się denerwowały.

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz