XVII

1.7K 93 3
                                    

Kiedy Hermiona się obudziła była zdezorientowana. Po chwili jednak uświadomiła sobie co się wydarzyło, była mężatką. Snape zapinał właśnie guziki od koszuli.

– Dzień dobry, zapraszam na śniadanie. – Odezwał się do żony i wskazał głową na jej koszulę nocną.

Dziewczyna sięgnęła po ubranie i szybko naciągnęła na siebie. Nie miała ochoty wychodzić z łóżka, było przyjemne, miękkie i ciepłe.

– To łóżko jest niesamowicie wygodne. – Pogładziła je.

– Odpocznij jeszcze chwilę, jeśli masz ochotę, zaczekam. – Wyprostował się i wyszedł.

Kobieta opadła na poduszkę i nie mogła przestać zachwycać się jego wygodą, nie leżała długo bo zaraz przyszła służąca.

– Czy chciałaby się Pani ubrać? – Zapytała stojąc przy drzwiach. – Mąż czeka.

– Dobrze.

Mężatka wstała i stanęła za parawan. Trochę się denerwowała czy jej pomagierka nie będzie pytać o krwawe plamki lub przyglądać im aż nadto. Nie zrobiła jednak nic takiego, zachowywała się jakby tego nie zauważyła. Hermiona została ubrana w śliczną suknie, oczywiście ciasno zaciśniętą gorsetem. Właściwie dla niej każda suknia była piękna. Dopiero teraz zwróciła uwagę na jasne pomieszczenie. Sypialnia była ogromna, miała wielkie łoże, piękne zdobione ciemne meble i kominek. Z sypialni wyszła na korytarz, na którym były inne drzwi, a ściany zostały przyozdobione portretami. Schodami zeszła do wielkiego salonu, w którym czekał już jej mąż czytając gazetę w fotelu.

– Wolę jadać śniadanie tu, jest przytulniej niż w jadalni. – Mruknął nie odrywając wzroku znad lektury.

– Piękna suknia. – Powiedziała unosząc się na palcach i zapominając o tym co mówiła Pani Noris.

– Hm? – Spojrzał na nią. – Ach tak, teraz będziesz nosiła tylko godne stroje. Odłożył papier i wstał. Zbliżył się do stolika stojącego pod oknem i odsunął krzesło zapraszając partnerkę wzrokiem.

– Dziękuję. – Zarumieniła się, kiedy Snape przysuwał ją do stołu.

Ucieszyła się widząc jajka, warzywa, dżemy i bułki. Było to coś, co znała. Nie mogła niestety powiedzieć tego samego o kiełbaskach, maśle czy croissantach.

– Spróbuj wszystkiego. – Zaproponował widząc konsternację w jej oczach. – Jeżeli coś ci nie zasmakuje nie musisz tego kończyć.

Hermionie nie pomogło to w wyborze, bała się, że coś jej nie zasmakuje, a została nauczona nie marnować niczego do jedzenia. Sięgnęła asekuracyjnie po jajko, bułkę i chciała nałożyć na nią plaster pomidora.

– Używałaś kiedyś masła? – Zapytał czarnowłosy obserwując jej ruchy.

– Niestety nie. – Zawstydziła się.

– Jest do pieczywa, spróbuj. – Posmarował swoją kanapkę, żeby zademonstrować.

Lekko się krępując zrobiła to samo i ku jej zaskoczeniu masło bardzo jej zasmakowało.

– Och jakie to zjawiskowo smaczne. – Zachwyciła się.

Severus jadł kanapki czytając jednocześnie gazetę.

– Parę zasad. – Zaczął nie odrywając oczu znad lektury. – Śniadanie jest codziennie o ósmej i oczekuje, że będziesz mi towarzyszyć. Lunch o dwunastej jesz sama, kolacja o osiemnastej jest wspólna. Dzisiejszy dzień i jutrzejszy poniedziałek spędzimy razem. Kładę się o dwudziestej drugiej i oczekuje, że będziesz już na mnie czekać.

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz