XXIV

1.6K 95 25
                                        

Pancy właśnie siedziała w ogrodzie z matką i rozmawiały o ślubie, który zbliżał się wielkimi krokami.

– Pamiętaj Pansy, o czym ci powtarzam. Zaraz po ślubie, kiedy brzuch zacznie być widoczny udawaj bardzo osłabioną. Jak ludzie będą myśleć, że źle znosisz ciążę łatwiej uwierzą, że to będzie przedwczesny poród. – Kobieta pouczała jedyne dziecko na parę dni przed wielkim wydarzeniem. – Rozumiem, że zrealizowałaś plan po zaręczynach? – Uniosła brew pytająco, przez jej lekkomyślność musiała teraz świecić oczami na prawo i lewo i walczyć o jej opinie.

– Tak, był tak piany, że rano gdym mu nie powiedziała nie wiedziałby co się wydarzyło. Nie wspomnę o tym, że zasnął w trakcie. – Westchnęła zirytowana. – Jest kiepskim kochankiem. – Opierała się niedbale podbródkiem o rękę i rozgniatała kawałek ciasta widelcem. Miała poranne mdłości od jakiegoś czasu i mało jadła.

– No trudno, znajdziesz kogoś innego na boku. Ale wstrzymaj się, chociaż z pół roku po urodzeniu dziecka. Kiedy szum wokół ucichnie. – Rozejrzała się czy na pewno nikt ze służby nie jest gdzieś w pobliżu.

– Tak wiem. Może będę miała szczęście i szybko owdowieje. – Młoda dziewczyna zaśmiała się lekko.

– Nie liczyłabym na to, ci najgorsi żyją najdłużej. Zresztą wdowie z małym dzieckiem trudniej jest znaleźć przyzwoitego męża. Taki Snape mimo swojego wieku nawet chyba nie brał pod uwagę wdowy.

– Może, gdy sam zostanie wdowcem inaczej na to spojrzy. Jak by ta wieśniaczka szybko zeszła... – Rozmarzyła się ciemnowłosa.

– U Snape'a jesteś już spalona. Odmówił przyjścia na ślub. – Pani domu uniosła filiżanka do ust i wzięła malutki łyk herbaty.

– Jego strata. – Burknęła zirytowana panna.

– Oby tylko dziecko nie było tak ciemne, jak ten Krum. – Pani Parkinson przeżegnała się odstawiając napój na spodek.

~×~

– Hermiono, w środę po śniadaniu jedziemy w krótką podróż poślubną. – Oznajmił Snape. – Początek sierpnia to idealna pogoda, udało mi się wygospodarować więcej wolnego czasu. Jutro i we wtorek mogę późno wrócić z pracy więc nie czekaj na mnie. – Przerzucił stronę książki, ale nie zaczął jej czytać, był pewien, że entuzjazm żony wyrwałby go z rytmu.

– To cudownie, nigdy nie byłam w podróży. – Podekscytowała się. – Mogę wiedzieć gdzie jedziemy? – Spojrzała prosząco na niego.

– To niespodzianka, za kilka dni zobaczysz. – Uciął i wrócił do czytania.

– Ostatnio również późno pojawiasz się w sypialni. – Zarumieniła się i spojrzała na kota.

– Mam wiele pracy którą, jeśli chcemy wyjechać muszę skończyć szybciej. – Mruknął i jego wzrok zaczął pochłaniać kolejne litery z książki.

Niedziele były poświęcone dla innych przyjemnosci, jednak Hermiona aktualnie przechodziła kobiece dni i zajmowali czas lekturą. W poniedziałkowy wieczór po samotnej kolacji czekała naga w łóżku na męża. Niestety wrócił, kiedy kobieta już spała. We wtorek sytuacja się powtórzyła i gdyby nie myśl o jutrzejszym wyjeździe byłaby mocno zdenerwowana. Rozumiała, że Severus był mocno zapracowany, ale te parę dni bez jego dotyku były dla niej frustrujące. Chociaż Krzywołap umilał jej wieczory mruczeniem.

~×~

– Już jestem! – Krzyknął Draco wchodząc do domu.

– Podaję kolację. – Odkrzyknęła mu żona z kuchni.

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz