Dwudziestu strażników pilnowało Riddle'a oraz Pettegrew'a całą noc, chociaż Severus też nie zmrużył oka. Przygotowywał się do rozprawy razem ze swoim zastępcą. Hrabia zarządził, aby rozprawa została otwarta dla gawiedzi. Od samego świtu ogłoszono, że został odnaleziony zabójca drwala, Granger'ów oraz Lucjusza Malfoy'a. Mimo że mężczyzna już znał wyrok musiał przeprowadzić przesłuchanie.
Hermiona, Draco i Ginny zajęli jedne z pierwszych miejsc w sądzie. Weasley'owie też się pojawili poza Molly zajmując końcowe siedzenia, mimo krótkiego czasu sala wypełniła się po brzegi.
Hermiona miała okazję pierwszy raz wejść do budynku oraz zobaczyć Severusa w szatach sędziego. Spodobał jej się ten widok, jednak była bardzo przejęty tym, co się działo. Gardło jej się ścisnęło, kiedy wprowadzono oskarżonych. Tom wyglądał na wyczerpanego, jego ubrania były przesiąknięte krwią. Severus nie pozwolił na wyjęcie sztyletu ani na opatrzenie rany. Peter próbował błagać o litość został jednak uciszony przez strażnika.
Riddle świdrował wężowym wzrokiem Snape'a, ale ten był nie ugięty, czuł ogromną wściekłość.
– Oskarżony Tom Riddle. – Przeczytał pomocnik sędziego. – Zarzut... – Oblizał nerwowo usta. – Zabójstwo z premedytacją czterech osób, włamania, łapówki, organizacja grupy przestępczej. Ponadto oskarżony zbiegł z celi siedemnaście lat temu unikając kary śmierci, sprawa zostaje wznowiona. – W sali zaczął się szum. Przyjęte jest, że kary przedawniają się po piętnastu latach, Hermiona była zaskoczona tak samo, jak reszta, znała kodeks karny. Higins odchrząknął i zapanowała cisza. – Oskarżony Peter Pettegrew. – Przerzucił spojrzenie z obrzydzeniem na czerwonego z nerwów grubasa. – Zarzut... współudział w zabójstwie, łapówki.
Były woźnica otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale jeden ze strażników uderzył go w tył głowy, aby zamilkł.
Sędzia niezauważalnie uniósł kąciki ust w zadowoleniu. Mimo że czuł satysfakcję, że zaraz wyda wyrok z tyłu głowy miał słowa Riddle'a odnośnie przyzwolenia na pomysł zniewolenia najuboższej klasy.
Było to tak wiele lat temu, Snape właśnie skończył staż i rozpoczął pracę jako młody sędzia. Zbiegiem okoliczności sędzia, u którego Severus odbywał praktyki zmarł na gruźlicę, wcześniej wyznaczając najlepszego praktykanta na swoje miejsce.
Była brzydka jesień, Severus wracając z biura wstąpił do baru po coś gorącego do picia. Usiadł do stolika i czekał na kawę, długo to nie trwało, a dosiadł się do niego starszy od niego mężczyzna. Spojrzenie miał nieprzyjemne, bez pytania odsunął krzesło, na którym usiadł.
– Młody sędzia Snape jak mniemam. – Zaczął bez przegródek.
– Zgadza się. – Burknął. – O co chodzi? – Prześwidrował rozmówcę wzrokiem. Nie spodobało mu się to.
– Jako sędzia i przedstawiciel klasy wyższej powinien Pan wysłuchać tego, co mam do powiedzenia. – W uśmiechu odsłonił pożółkłe i zaniedbane zęby.
– Sam zadecyduje czy jest to warte wysłuchania. – Oburzył się, że ktoś tak bezczelnie z nim rozmawia.
– Po mieście wałęsają się biedacy i żebracy, trzeba je oczyścić. – Zastukał palcami o blat.
– Co Pan ma na myśli? Proszę to zgłosić do służb, nie zajmuje się takimi sprawami. Coś jeszcze? – Warknął.
– Nie rozumiemy się. – Uśmiechnął się. – Liczę tylko na to, że nikt nie wejdzie mi w drogę.
– Samosąd jest karany. – Severus nie do końca rozumiał co rozmówca od niego chciał.
– Zabiorę ich poza miasto, będą pracować i mieszkać poza nim. Dość pospólstwa między szanowanymi ludźmi. – Westchnął ciężko. – Będą dziękować za możliwość pracy.
CZYTASZ
Bo tak należy... HGxSS
Short StoryNasi bohaterowie urodzili się kilkaset lat szybciej, jak potoczyły się ich losy?