XLII

1.3K 77 5
                                    

Kiedy do ślubu zostało parę dni siostry Black przyjechały do domu Malfoy'ów. Andromeda razem z Narcyzą chciały dopilnować ostatnich przygotowań. Belatrix przyjechała dla towarzystwa, nie miała ochoty zostawać w domu z dogorywającym mężem. Nimfadora poprosiła o spotkanie z narzeczonym, po słowach ciotki miała małe wątpliwości co do małżeństwa, chciała zobaczyć Remusa i upewnić się, czy na pewno tego chce. Spotkali się w ogrodzie, było już ciemno, a świeży śnieg pięknie przyozdabiał pobliskie krzewy.

– Usiądź najdroższa. – Nauczyciel złapał kobietę za dłonie i posadził na ławce siadając obok. – Czułaś potrzebę porozmawiać przed ślubem? – Spojrzał zainteresowany na nią.

– Tak Remusie, korespondencja listowna to nie to samo co rozmowa twarzą w twarz. – Uśmiechnęła się i spojrzała na swoje dłonie, które nadal były w uścisku. Poczuła przyjemny uścisk w brzuchu, podobał jej się dotyk Lupina.

– Wszystko już gotowe, liczę, że będziesz zadowolona.

– Remusie jak postrzegasz małżeństwo? – Delikatnie zabrała swoje dłonie, oboje doskonale wiedzieli, że Andromeda z Narcyzą obserwują ich z okna.

– Małżeństwo to etap w życiu, który należy przejść, tylko od nas zależy co to wniesie do naszego życia. – Odchrząknął. – Liczę, że znajdziemy nić porozumienia, a nasz związek będzie oparty na wzajemnym szacunku. Nie oczekuje od żony podporządkowania tylko towarzysza do dalszego życia. Samotność jest czymś, co trapi moją duszę, chciałbym, abyś zapełniła tę pustkę. – Założył dłonie zaciskając mocno palce.

– Och Remusie. – W jej oczach zebrały się łzy. – Przez słowa ciotki rozważałam zerwanie zaręczyn, widzę jednak, że popełniłabym ogromny błąd. – Drżącą dłonią delikatnie dotknęła policzka mężczyzny. Ten przechwycił ten dotyk i swoją ręką objął jej dłoń, aby mocniej przywarła do jego twarzy. Spojrzał na nią łagodnie.

– Wybacz moją śmiałość. – Wstał z ławki. – Za parę dni będę mógł okazać ci więcej uczucia. Dzisiaj jednak będę wracać już do siebie. Nie chciałbym, abyś miała nieprzyjemności ze strony matki. – Pospiesznie pocałował jej dłoń i wyszedł z ogrodu.

Nimfadora została z piekącymi policzkami i mocno bijącym sercem. Spojrzała w okno, w którym ciotka z matką żywo dyskutowały i powolnie skierowała się do domu.

– Dobrze, pora, żeby wrócił do domu. – Burknęła Andromeda. – Nie podobał mi się pomysł spotkania przed ślubem.

– Nimfadora miała najwidoczniej potrzebę porozmawiać. – Narcyza śledziła wzrokiem siostrzenice.

– To niebezpieczne jeszcze któreś się rozmyśli. – Westchnęła. – Czas na rozmowy będzie po ślubie.

– Spokojnie siostro. – Położyła dłoń na jej ramieniu. – Ślub za dwa dni, wszystko gotowe.

– Martwię się, że o czymś zapomniałam. – Nerwowo tupała nogą. – Koszule wyszyte, pościele tak samo, firanki, kosztowności. – Złapała się za skroń. – Muszę sprawdzić, czy wszystko jest na miejscu.

– Chodź Andromedo. Wyjdziemy na spacer. – Zaproponowała pani Malfoy. – I tak chciałam odwiedzić grób męża. Przewietrzysz się.

– Dobrze. Chodźmy.

Spacerowały spokojnie odśnieżoną ścieżką w kierunku cmentarzyka. Blondynka niosła świeczkę, aby zapalić ją mężowi. Mimo iż ich małżeństwo nie było dobre, po tyłu latach czuła się w obowiązku pamiętać o nim. Chciała dawać przykład dobrej żony i wdowy.

– Martwię się. – Przerwała w końcu ciszę siostra Tonks. – To moje jedyne dziecko, a jeśli Pan Lupin nie będzie dobrym mężem? Będę tak daleko.

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz