XXIX

1.4K 87 1
                                    

– Pogrzeb Hrabiego Lucjusza był bardzo... – Hermiona zrobiła dłuższą przerwę. – Brakuje mi odpowiedniego słowa. Był bardzo wystawny.

– Draco urządził wszystko tak jak lubił jego ojciec, czyli z przepychem. – Westchnął i wpatrzył się w okno. – Będzie mi go brakować, był moim najlepszym przyjacielem. – Mruknął Severus. Dziewczyna spojrzała na niego kątem oka, rzadko był przy niej taki wylewny. Nie wiedziała co by mogła odpowiedzieć więc tylko się przysunęła i go przytuliła. Mężczyzna objął ją jednym ramieniem, a wolną rękę wsunął pod głowę. Wpatrywał się w baldachim łóżka myśląc o tej sytuacji z Riddle'm, zastanawiał się, kiedy zaatakuje i czy uda mu się ochronić Hermione.

– Martwisz się czymś Severusie? – Dziewczyna przerwała cieszę.

– Śmierć Lucjusza i twoich rodziców nie była przypadkowa. – Postanowił wyjawić jej prawdę. Pani Snape podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na męża wyczekująco. – To Riddle ich zabił. Nie do końca wiem, jaki jest jego motyw, ale myślę, że chce się zemścić. Skazałem go kiedyś na śmierć, obawiam się, że może chcieć również zabić ciebie.

– Co my teraz zrobimy? – Hermiona się wystraszyła i spojrzała na Krzywołapa śpiącego w fotelu niedaleko kominka. Pomyślała, że nie chciałaby, żeby teraz wychodził.

Mężczyzna wstał i wyciągnął z szafki mały nóż z długim, ostrym szpikulcem.

– To jest sztylet. Chcę, żebyś trzymała go pod ręką, a w nocy przy łóżku, gdybyś kiedyś musiała się bronić. Nasza posiadłość jest pilnowana, ale Riddle jest przebiegły i wolę dmuchać na zimne. Podał kobiecie przedmiot, a ta wzięła go drżącymi rękoma i zaczęła oglądać.

– Jest bardzo lekki. – Zauważyła.

– Tak, jest bardzo wąski i ostry, najlepiej jak wsuniesz go w szczelinę między łóżkiem i materacem. Będziesz go miała blisko ręki.

– Nie lepiej pod poduszkę? – Spojrzała w miejsce, o którym myślała.

– Może się wysunąć, a nie chciałbym abyś się zraniła. – Wziął od niej ostrze i wsunął w miejsce, o którym mówił.

– Boję się, że coś ci się stanie. – Spojrzała smutno na niego.

– Nie martw się o mnie. – Pocałował jej czoło. – Jutro dostaniesz przepaskę na łydkę, w której będziesz mogła chować sztylet.

– Mam wrażenie jak bym szykowała się na wojnę.

– Bo to jest wojna, między mną, a Riddle'em.

~×~

Ginny przemierzała korytarze Malfoy Manor. Od trzech dni nie robiła nic innego. Myślała, że po pogrzebie Lucjusza będzie lepiej, ale pomyliła się. Draco nie miał czasu chociaż obiecał, że nie długo będzie miał go więcej. Dziewczynie nie pozostało nic innego jak snucie się po tym niebotyczne wielkim pałacu. Zastanawiała się, po co komuś z jednym dzieckiem tak duży dom. Ich było siedmiu i mieli wszyscy jeden pokój, a kiedy podrosła wygospodarowali na strychu dla niej coś osobnego. Westchnęła i postanowiła znaleźć kuchnie. Pomyślała, żeby coś upiec albo pomoże przygotować obiad. Była wcześniej w bibliotece, ale długie czytanie nie było dla niej.

– Witam Ginny, gdzie się wybierasz? – Narcyza wyrwała synową z rozmyśleń.

– Dzień Dobry Narcyzo, próbuje sobie znaleźć miejsce. Szukam kuchni, chciałam coś upiec. – Wytłumaczyła się, nadal czuła się tu obco, nie na swoim miejscu. Poprzedni dom był przytulny, pełen ciepła i miłości.

– Ginewro to nie jest zajęcie dla pani domu. Chodź, pokaże ci, czym się zajmuje i czym ty też powinnaś. Jest tego trochę, trzeba pilnować służby, żeby wykonywała swoje obowiązki. Musisz sprawdzać, czy wszystko robią należycie. Jeżeli coś ci się nie podoba lub chcesz zmienić coś w wystroju wzywasz kogoś, aby to zrobił. Pilnujesz wtedy wszystkiego. Pewnie niedługo Draco weźmie dla ciebie nauczyciela, żeby zagłębił cię w tajniki etykiety. – Mówiła bez przerwy teściowa rudowłosej, a ta zmarszczyła brwi na wzmiankę o etykiecie. Blondynka to zauważyła. – Nie mówię Ginny, że jesteś źle wychowana, po prostu są jeszcze takie elementy, o których możesz nie mieć pojęcia, ale na pewno szybko się ich nauczysz. Chodź, zaczniemy od ogrodu. – Obie skierowały się na zewnątrz.

Bo tak należy... HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz