Po rozmowie z Xiao przez dłuższy czas nie odzywaliśmy się do siebie. Po wjechaniu do lasu spotkaliśmy kilka porozbijanych aut oraz kilku przemienionych, którzy po zauważeniu nas zaczęli za nami biec, jednak nie byli w stanie za nami nadążyć.
Przez długi czas wpatrywałem się w drzewa za oknem, mając wrażenie, jakby las nigdy nie miał się skończyć.
Nagle auto, które prowadziła Yoimiya zatrzymało się, a ze środka wyszedł Albedo chwiejnym krokiem wchodząc w las.
Otworzyłem szeroko oczy widząc jak chłopak zaczyna wymiotować krwią. Wyszedłem szybko z samochodu podbiegając do blondyna.
-Wszystko w porządku?! - zapytałem łapiąc chłopaka tak, żeby nie upadł.
-Tak, po prostu-
-Albedo, powiedz mi co się dzieje. Przecież widzę, że coś jest nie tak. - powiedziałem zabierając chłopaka dalej sadzając go przy jednym z drzew.
Kiedy nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, podwinąłem rękaw koszuli chłopaka widząc, że do rany wdało się zakażenie. Skóra dookoła rany była zdecydowanie bardziej blada, a żyły zrobiły się ciemniejsze.
-Nie oczyściłeś tej rany prawda? - zapytałem a chłopak pokręcił głową.
-Hej chłopaki czy coś się... - zapytała Barbara podchodząc do nas, a po zobaczeniu ręki Albedo zaniemówiła.
-Da się jeszcze coś z tym zrobić? - zapytałem dziewczyny wiedząc, że nie mogę dalej kryć Albedo.
-Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy. Poczekajcie chwilę.
Po chwili Barbara wróciła z małą apteczką następnie siadając obok chłopaka przyglądając się uważnie jego ranie.
-Jak to się stało? - zapytała cicho dziewczyna.
-Został podrapany. - odpowiedziałem. - Przynieść jakieś leki?
-Nie będzie takiej potrzeby. - powiedział Xiao nagle pojawiając się obok mnie rzucając w stronę Albedo małą buteleczkę z jakimś niebieskim płynem.
-S-skąd to masz? - powiedział Albedo z przerażeniem.
-Widziałem wszystko.
-Widziałeś co? - zapytałem.
-Jak wstrzykiwał to przemienionemu ostatniej nocy.
-To on nie zginął? Mówiłeś się wziąłeś próbki jego mózgu. - powiedziałem będąc już kompletnie pogubiony.
Chłopak tylko westchnął po chwili zaczynając mówić.
-Kiedy poszliście do galerii, wziąłem od niego tylko próbkę krwi, wtedy mnie podrapał. Ostatniej nocy wstrzyknąłem mu do żyły trochę leku, który sam zrobiłem.
-Leku? - zapytałem.
-Tak... nie tylko mózg jest odpowiedzialny za ich przemianę ale też krew. Potrzebowałem krwi jednego z nich, żeby wynaleźć coś, co przywróci ich krew do normalnego stanu. Stwierdziłem, że przetestowanie tego bezpośrednio na przemienionym będzie dobrym pomysłem. Lek podziałał tylko na niewielkim obszarze. Nie wiem czy do końca działa i czy nie ma po nim żadnych efektów ubocznych.
-Dlaczego nie użyłeś go na sobie? W końcu nie dotarło to jeszcze do twojego mózgu. - zapytała Barbara owijając rękę chłopaka bandażem.
-Tak jak powiedziałem, nie wiem czy do końca działa. W dodatku nikt z nas do tej pory nie wiedział co się stanie jeśli nas podrapią.
-Czyli wolisz się przemienić w jednego z nich? - zapytała Klee podchodząc do nas ze łzami w oczach.
-To jest resztka leku. Komuś się to na pewno przyda bardziej niż mi.
-Nie można go dorobić? - zapytałem.
-Wszystkie notatki zostały w domu. - powiedział Albedo.
-W takim razie będziemy musieli się po nie wrócić. - powiedziałem stanowczo.
Wyciągnąłem z apteczki strzykawkę zabierając od chłopaka buteleczkę z lekiem następnie wstrzykując zawartość ze strzykawki w żyłę Albedo, który po chwili stracił przytomność.
-Przenieśmy go z powrotem do auta. - powiedziała Beidou.
-Pojadę z nim. - powiedziałem.
-Nie Aether. - powiedział Xiao łapiąc mnie za nadgarstek.
-Ja z nim pojadę. - wtrąciła Barbara. - To tak w razie, jakby później miało się coś stać.
-W takim razie pójdę po te notatki. - powiedziałem wyrywając się Xiao.
-Powinniśmy pojechać do Busan i powiedzieć żołnierzom, żeby oni to załatwili. - oznajmiła Beidou.
-I pozwolicie Albedo przemienić się w tym czasie jeśli lek nie zadziała?
-Mieliśmy się nie rozdzielać. Pamiętasz?
-Czyli dotarcie do bezpiecznego miejsca jest teraz ważniejsze, niż ratowanie przyjaciela i reszty ludzi?
-Nikt go nie nazywa swoim przyjacielem oprócz ciebie. - powiedziała dziewczyna przewracając oczami.
-Naprawdę jesteście okropni. - powiedziałem biorąc Albedo na ręce. - W takim razie jedźcie sobie do Busan, a ja pójdę ze swoim PRAWDZIWYM przyjacielem i go uratuję.
-Aether! - krzyknęła Beidou, kiedy zacząłem się oddalać.
Nie zwracając uwagi na innych zacząłem iść w stronę miasta wiedząc, że zajmie mi to zdecydowanie więcej czasu niż powinno.
--------------------
Tak wiem rozdział jest dość krótki, jednak myślę ze dużo on jednak zmieniaJakie motywy chcielibyscie zobaczyć w ff z ayato x thoma? 🙆♀️
CZYTASZ
Zombie // Xiao x Aether // OPIS
FanfictionTW!!! JEŚLI JESTEŚ OSOBĄ O SŁABYCH NERWACH, CZYTASZ TO TYLKO I WŁĄCZNIE NA SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (kiedyś tutaj będzie opis) W tym ff mogą pojawić się różne niesmaczne rzeczy np: krew, odcięte kończyny itp itd