18

759 86 129
                                    

Xiao Pov

-Tak? – zapytał Aether, a ja musiałem pomyśleć chwilę nad tym, co powinienem najpierw powiedzieć.

-Osoba, która cię goniła to był mój dawny znajomy. Wtedy we śnie... zginąłeś przez niego. – powiedziałem czując ból w sercu po przypomnieniu sobie leżącego chłopaka we krwi.

-Czyli to byłem ja... - powiedział cicho chłopak.

-Chciałem go zabić ale nie znalazłem go nigdzie. Mógł prawdopodobnie uciec.

-Dlaczego on mnie zabił?

-Kiedyś dość mocno się pokłóciliśmy i od tamtego czasu próbuje przeciągnąć mnie na swoją stronę, żeby później skrzywdzić osoby które ko... lubię. – powiedziałem poprawiając się szybko na końcu.

-Jeśli nie wiemy gdzie teraz jest to znaczy, że serio umrę? – powiedział Aether nawet na mnie nie patrząc.

Usiadłem przed chłopakiem kładąc swoją dłoń na jego policzku.

-Nie pozwolę, żeby zrobił ci cokolwiek.

-Obiecujesz? – zapytał chłopak ze łzami w oczach.

-Obiecuję. – powiedziałem ocierając policzki chłopaka. – Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził.

Aether spojrzał się na moje usta następnie patrząc się na moje oczy przybliżając się do mnie. Przełknąłem głośno ślinę, czując dość mocne pieczenie na policzkach.

Kiedy miękkie usta chłopaka dotknęły moich, poczułem jak fala przyjemnego dreszczu rozchodzi się po moim ciele. Przyciągnąłem Aethera bliżej siebie przejmując inicjatywę nad pocałunkiem.

Słysząc jak drzwi od wejścia na dach się otwierają zrzuciłem z siebie chłopaka widząc głowę Barbary powoli wychylającą się zza drzwi.

-O! Tutaj jesteście, szukałam was... Xiao! Jesteś strasznie czerwony na twarzy! – krzyknęła dziewczyna podbiegając do mnie następnie sprawdzając mi temperaturę.

Kątem okiem spojrzałem się na Aethera, który próbował powstrzymać śmiech.

-Nie masz gorączki. – powiedziała dziewczyna patrząc się na mnie podejrzanie.

-To źle? – zapytałem, a dziewczyna się lekko zmieszała.

-Nie! A z resztą... wszystkiego najlepszego ode mnie i Albedo! – krzyknęła Barbara, a ja odpowiedziałem jej cichym ''dziękuję'' z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Więc... - zaczął Aether odchrząkując. – Dlaczego nas szukałaś?

-Stwierdziłam razem z Albedo, że będzie lepiej jeśli wyruszymy jutro o wczesnej godzinie. Mogę być w prawie stu procentach pewna, że wszyscy nie możemy się już doczekać, aż w końcu spotkamy się z resztą.

-Mi pasuje. I tak już chyba powinniśmy iść. Zaczyna się robić chłodno. – powiedział Aether.

Skierowaliśmy się wszyscy do wyjścia idąc w ciszy do mieszkania.

Dopiero po wejściu do salonu zorientowałem się co tak naprawdę stało się na dachu.

-Co on ze mną robi? – zapytałem siebie w myślach patrząc na Aethera.

-Xiao? – słysząc głos Albedo wyrywający mnie z myśli spojrzałem się na chłopaka.

-Hm?

-To na pewno nie będzie dla ciebie problem, jeśli od razu po wstaniu pojedziemy?

-Nie. – odpowiedziałem kręcąc głową.

-W takim razie chyba powinniśmy pójść spać już. Czeka nas jutro ciężki dzień. – powiedziała Barbara wchodząc do sypialni. – Dobranoc!

-Zajęła sobie najlepsze łóżko. – powiedział oburzony Aether.

-Mogę wam dać więcej poduszek jeśli chcecie. – oznajmił Albedo.

-Dwie nam wystarczą. – powiedział blondyn.

-Albo mogę wam jeszcze kanapę rozłożyć.

-Czemu nam wcześniej o tym nie powiedziałeś, że tak można?!

-Bo nie pytaliście. Dajcie, rozłożę ją wam. – powiedział chłopak.

W tym czasie ja razem z Aetherem niezręcznie staliśmy z boku przyglądając się chłopakowi.

-Już jest wszystko gotowe. W każdym bądź razie też będę już szedł spać. – powiedział Albedo znikając za drzwiami od swojego pokoju.

Kładąc się na łóżku odwróciłem się plecami w stronę chłopaka. Przez kilka dobrych minut próbowałem uspokoić zbyt szybko bijące serce po przypomnieniu sobie miękkich ust chłopaka.

-Podobało mi się. – usłyszałem szept Aethera odwracającego się w moją stronę.

-Słucham?

-Ten pocałunek. Nie jesteś za niego zły prawda?

-Dlaczego miałbym. W końcu sam go odwzajemniłem. – powiedziałem cicho odwracając się w stronę chłopaka.

-Już się bałem, że będziesz na mnie zły...

-Nie potrafiłbym się na ciebie gniewać Aether. – szepnąłem po chwili orientując się co powiedziałem. – Chodźmy już lepiej spać. – powiedziałem szybko odwracając się na drugi bok.

Czując jak chłopak przytula się do moich pleców złapałem blondyna za rękę splatając swoje palce z tymi jego po chwili zasypiając.

***

-Powinniśmy go obudzić? Słońce już zaczęło wschodzić. – słysząc głos Barbary otworzyłem oczy rozglądając się dookoła widząc dziewczynę oraz Aethera siedzących razem przy stole.

-Już wstałem. – powiedziałem po chwili ziewając.

-W takim razie chyba będziemy mogli już ruszać. Zanieśliśmy wszystko wcześniej do samochodu więc czekamy tylko na ciebie. – powiedziała Barbara wstając z miejsca.

Po krótkim i dość szybkim przyszykowaniu się do wyjścia, opuściliśmy mieszkanie zjeżdżając na dół windą. Wyszliśmy z budynku podchodząc do samochodu, w którym był już Albedo następnie zajmując swoje miejsca.

-Starczy nam paliwa? – zapytał Albedo.

-Powinno. – powiedziałem.

Podczas wyjeżdżania z miasta, każdy z nas wiedział, że prawdziwa walka o przetrwanie zacznie się dopiero niedługo. Wtedy, kiedy przemienieni dostaną się do Busan.

-Xiao, mówiłeś, że widziałeś palące się miasto prawda? – zapytała dziewczyna na co ja skinąłem głową. – Skoro całe miasto spłonie... to znaczy, że będziemy musieli znaleźć inne miejsce, gdzie będziemy mogli żyć?

-Tak jakby. – wtrącił Albedo. – Jedynie, że będziemy w stanie to powstrzymać.

-Czyli wszystko zaczyna się dopiero teraz...

-----------------
Co jak co ale polubilam bardzo pisanie ff z motywem zombie 😔✋🏻

Chcelibyscie zobaczyć takiego ff z zhonglim i tartaglia?

WGL TO DZIEKUJE ZA 200 GWIAZDEK NWKDJWBFN

Zombie // Xiao x Aether // OPISOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz