-Wszystko już jest gotowe. – powiedział Albedo. -Wystarczy jeszcze przynieść tutaj przemienionego.
-Lepiej będzie zrobić to na dole. – powiedziałem biorąc ze sobą największy nóż jaki znalazłem w kuchni.
-Pomogę ci. – powiedział Aether wstając z kanapy.
-W takim razie chodźmy.
-Uważajcie na siebie. – powiedziała Barbara biorąc kawałek batonika bo buzi.
Wyszedłem z Aetherem z mieszkania zjeżdżając windą na parter.
-Więc jaki jest plan? – zapytał chłopak.
-Wyjdę na zewnątrz po jednego przemienionego. Wejdziemy do budynku, a ty zamkniesz drzwi i przytrzymasz go od tyłu, a ja zrobię resztę. – powiedziałem wychodząc na zewnątrz.
Szedłem powoli chodnikiem szukając jakiegokolwiek przemienionego. Wyjrzałem zza budynku na główną ulicę, czując jak coś mnie łapie za nogę. Spojrzałem w dół widząc przemienioną kobietę bez nóg czołgającą się po ziemi.
-Przyda się w sam raz. – pomyślałem i wyrwałem się z uścisku kobiety.
Dotarcie do budynku zajęło nam zdecydowanie więcej czasu niż przewidywałem. W tym czasie zaczął również padać deszcz.
-Drzwi. – powiedziałem do Aethera wchodząc do środka.
-A, już zamykam. Wygląda obrzydliwie. – powiedział chłopak przyglądając się z zniesmaczoną miną kobiecie. - Pewnie coś strasznego musiało jej się przytrafić.
Nic nie odpowiadając położyłem nogę na plecach kobiety dociskając ją do podłogi następnie odcinając jej jedną dłoń.
-Weźmiesz ją? – zapytałem.
-W sensie?
-Podnieś ją. Muszę jej odciąć szczękę.
Chłopak niechętnie wziął przemienioną pod pachy podnosząc ją. Podczas odcinania kobiecie szczęki podwinąłem rękaw bluzy pozwalając jej się podrapać. Podczas chowania noża z mojej ręki zaczęła lecieć krew kapiąc o podłogę przy okazji coraz bardziej brudząc moje buty.
-Jesteś pewny, że tego chcesz? Nie będzie już później odwrotu.
Chłopak skinął głową podając mi kobietę podwijając rękaw bluzy. Przemieniona złapała Aethera za nadgarstek wbijając mu paznokcie w skórę.
Szybko oderwałem kobietę od chłopaka odkładając ją za drzwi wejściowe na chodnik.
-Wszystko w porządku? – zapytałem podchodząc do chłopaka biorąc jego nadgarstek w ręce przyglądając się jego ranom.
-Jak na razie tak.
-W takim razie powinniśmy już wracać. – powiedziałem wchodząc do windy z chłopakiem dalej trzymając go za rękę.
-A ty jak się czujesz?
-Dobrze. – skinąłem głową po chwili znowu czując ciepło będąc zdecydowanie zbyt blisko chłopaka.
-Jeśli coś się zacznie dziać to mi powiedz. – oznajmił chłopak zaczynając bawić się moimi palcami.
Zacząłem powoli przysuwać się do chłopaka czując jak serce zaczyna mi bić szybciej. Nagle drzwi windy się otworzyły, a my wyszliśmy na korytarz.
Po wejściu do mieszkania puściłem rękę chłopaka kierując się na balkon, żeby trochę zapanować nad emocjami.
-Co ja właśnie próbowałem zrobić? – zapytałem siebie w myślach.
CZYTASZ
Zombie // Xiao x Aether // OPIS
FanfictionTW!!! JEŚLI JESTEŚ OSOBĄ O SŁABYCH NERWACH, CZYTASZ TO TYLKO I WŁĄCZNIE NA SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (kiedyś tutaj będzie opis) W tym ff mogą pojawić się różne niesmaczne rzeczy np: krew, odcięte kończyny itp itd