-Klee? – zapytał Albedo gwałtownie wstając z ławki rozglądając się w poszukiwaniu siostry.
Spojrzałem na Klee biegnącą w stronę chłopaka, która następnie przytuliła się do niego mocno.
-To znaczy, że pójście do Lumine będę musiał przełożyć na inny dzień. – pomyślałem wracając się do reszty.
-Jak dobrze was widzieć. – westchnęła Klee patrząc się na nas.
-Przyszłaś tutaj sama? – zapytała Barbara.
-Reszta została w mieszkaniu. Chodziliśmy codziennie szukając was, szczególnie rano. – powiedziała dziewczynka łapiąc brata za rękę. – Chodźcie, zaprowadzę was do reszty.
Czując dalej ból w nogach, szedłem trochę dalej, niż inni. W pewnym momencie Xiao odwrócił się w moją stronę czekając, aż do niego podejdę.
-Wszystko w porządku? – zapytał chłopak, a ja skinąłem głową.
-Chyba trochę się stresuję. – powiedziałem.
Xiao nic mi nie odpowiadając złapał mnie za rękę splatając ze sobą nasze palce, następnie wkładając dłonie do kieszeni od swojej bluzy.
Pomimo chłodnego wiatru poczułem ciepło na twarzy. Przybliżyłem się trochę do chłopaka czując się dzięki temu znacznie lepiej.
-To tutaj. – powiedziała Klee zatrzymując się przed jednym z wieżowców. – Chcę już zobaczyć miny innych kiedy was zobaczą.
Zabrałem rękę z kieszeni Xiao posyłając mu lekki uśmiech wchodząc do budynku. Weszliśmy wszyscy do windy jadąc na ostatnie piętro.
-Dostaliśmy jedno z większych mieszkań, kiedy Diluc powiedział, że jeszcze kilka osób do nas dołączy. – powiedziała blondynka. - Co prawda w pokojach śpimy po dwie lub trzy osoby, jednak nikt nie narzeka na to.
Po dojechaniu na samą górę, Klee zaprowadziła nas pod drzwi, które potem otworzyła.
-Klee, mówiłam ci, że nie powinnaś wychodzić sama. – powiedziała Xiangling wstając z kanapy.
Kiedy dziewczyna spojrzała się na nas, otworzyła szeroko oczy, w których zaczęły pojawiać się łzy.
-Udało wam się dotrzeć... - powiedziała złotooka podchodząc do nas mocno przytulając nas wszystkich.
W tym czasie Klee poszła po innych, którzy po zobaczeniu nas z uśmiechem na ustach oraz łzami w oczach zaczęli się do nas przytulać.
-Przepraszam cię bardzo Aether za tamto. – powiedziała Beidou. – Oraz ciebie Albedo.
-Teraz najważniejsze jest tylko to, że w końcu wszyscy jesteśmy razem. – powiedziałem ocierając łzę z policzka dziewczyny.
-Długo was nie było... - powiedziała smutno Yoimiya.
-To jest raczej długa historia. – zaśmiała się nerwowo Barbara.
-Może lepiej wejdźmy do środka. – zaproponowała Xiangling wracając na kanapę.
Kiedy wszyscy zajęli sobie jakieś miejsce w salonie czekaliśmy, aż ktoś w końcu się odezwie.
-Więc... kiedy tutaj dotarliście? – zapytała Barbara.
-Następnego dnia po tym jak się rozdzieliliśmy. – zaczęła Beidou. – Długo staliśmy w kolejce, żeby dostać się do miasta. Strasznie dużo osób było przed bramą. A jak było u was?
-Musieliśmy trochę poczekać, aż Albedo skończy robić lek. – powiedziałem.
-O właśnie. Skoro Albedo dalej z nami tutaj jest, to znaczy, że lek działa? – zapytała Yoimiya.
CZYTASZ
Zombie // Xiao x Aether // OPIS
FanfictionTW!!! JEŚLI JESTEŚ OSOBĄ O SŁABYCH NERWACH, CZYTASZ TO TYLKO I WŁĄCZNIE NA SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (kiedyś tutaj będzie opis) W tym ff mogą pojawić się różne niesmaczne rzeczy np: krew, odcięte kończyny itp itd