Postanowiłem również się gdzieś przejść, dlatego też wyszedłem z mieszkania i trzymając nóż w ręku zacząłem schodzić cicho po schodach.
-Kurwa, co mnie podkusiło. – pomyślałem będąc już w połowie drogi.
Po zejściu na sam dół oparłem się o ścianę próbując złapać oddech w międzyczasie słysząc jak Xiao i Barbara wchodzą do budynku.
-Naprawdę mu pozwolisz żeby go podrapali? – powiedziała dziewczyna.
-Nie chciałbym, żeby ryzykował swoim życiem. – powiedział chłopak wzdychając.
-I ty mi chcesz powiedzieć, że się nie zakochałeś w Aetherze? Xiao... widać to po tobie i to bardzo.
-Nie powiedziałem tak. Powiedziałem, że może. – powiedział Xiao wchodząc razem z Barbarą do windy.
-Chcę wam tylko pomóc, żebyście oboje w przyszłości nie cierpieli. – usłyszałem ostatnie słowa dziewczyny słysząc zamykające się drzwi.
Otworzyłem szeroko oczy po przeanalizowaniu ich konwersacji. Czy to prawda, że...
-Aether, ogarnij się. – skarciłem siebie w myślach czując lekkie pieczenie na policzkach.
Stwierdziłem, że dobrym pomysłem na odgonienie tych wszystkich myśli od siebie będzie przejście się po kilku piętrach wieżowca. Może nawet znajdę coś wartego uwagi.
Wybrałem losowy numer którym było 27 następnie wchodząc powoli na to piętro.
-Przynajmniej sobie wyrobię nogi. – zacząłem wymyślać plusy takiego wchodzenia po schodach.
Zauważyłem, że jak na miasto oraz sytuację w której cały kraj znajduje się teraz, ten budynek nie miał nigdzie ani jednej plamy krwi oprócz na piętrze gdzie zabiliśmy przemienionych oraz na parterze przed windą.
Było to aż zbyt podejrzane jak na budynek, który na pewno zamieszkiwało wiele osób. W końcu znajdowali się tutaj również przemienieni.
Po wejściu na 27 piętro rozejrzałem się widząc, że jedne z drzwi są otworzone. Zacisnąłem nóż w ręce wchodząc do mieszkania. Zamknąłem za sobą drzwi i po cichu podszedłem do stołu strącając z niego szklankę, która po spotkaniu z podłogą rozbiła się na kawałki. Zacząłem się przysłuchiwać, jednak kiedy nie usłyszałem żadnych kroków stwierdziłem, że jest bezpiecznie i mogę na spokojnie poszukać czegoś w mieszkaniu.
Wszedłem po pierwszego pokoju znajdującego się po prawej stronie. Był to pokój zapewne jakiejś nastolatki, a przynajmniej na to wskazywały rzeczy znajdujące się w pokoju. Otworzyłem jedną szufladę biurka, w której znajdowały się podręczniki do drugiej klasy liceum oraz jakieś zeszyty. Otwierając drugą szufladę zauważyłem mnóstwo przeróżnych rzeczy takie jak słuchawki, biżuteria oraz zdjęcia należące prawdopodobnie do dziewczyny, na których była z jakimiś innymi osobami.
Nagle w oczy rzuciło mi się pewne czarne pudełeczko, w którym znajdowały się dwa pierścionki. Jeden z nich był ze wzorem słońca a drugi ze wzorem księżyca.
Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie wziąć pudełeczka ze sobą, jednak rozmyśliłem się po myśli, że jestem tutaj po coś innego.
Sprawdziłem resztę mieszkania nie widząc nic co mogłoby mi się przydać.
Chcąc już wychodzić z mieszkania, coś mnie zatrzymało.
-Może jednak wezmę do pudełeczko. – pomyślałem, a moje nogi same zaczęły się kierować do pokoju w którym się znajdowało.
Zabrałem pudełko następnie wychodząc z mieszkania. Ruszyłem w stronę schodów czując, jakby ktoś mnie obserwował. Odwróciłem się za siebie nikogo nie widząc.
-Przestaję już chyba myśleć racjonalnie. – pomyślałem wchodząc na górę po schodach.
Stawiając kolejne kroki zacząłem słyszeć jeszcze inne. Zatrzymałem się na chwilę, żeby faktycznie sprawdzić, czy jest to jeszcze ktoś inny.
Zacząłem iść dalej po chwili znowu słysząc kroki, które zdecydowanie nie synchronizowały się z tymi moimi. Kiedy dźwięk kroków zrobił się zdecydowanie szybszy i coraz bardziej zbliżający się do mnie, zacząłem biec jak najszybciej na górę nawet nie oglądając się za siebie.
Chyba jeszcze nigdy nie byłem aż tak przerażony jak w tej chwili. Serce zaczęło mi bić coraz szybciej, a zmęczenie jak i ból w nogach robiło się coraz większe.
Wybiegłem ze schodów na odpowiednim piętrze kierując się w stronę drzwi otwierając je z wielkim zamachem. Podczas zamykania ich zauważyłem postać ubraną na czarno trzymającą w dłoni ogromny nóż mający na sobie zaschnięte plamy krwi. Zamknąłem do końca drzwi na klucz czując jak bardzo trzęsą mi się ręce.
-Co się stało Aether? – zapytała Barbara podchodząc do mnie.
-Ktoś mnie gonił. – powiedziałem drżącym głosem czując łzy pojawiające się w moich oczach.
-Może pójdę sprawdzić kto to. – powiedział Xiao biorąc kij w ręce.
Zatrzymałem natychmiastowo chłopaka, mówiąc mu, żeby nigdzie nie wychodził.
-I tak wie gdzie jesteśmy. Nie pogarszajmy sytuacji. – powiedziałam coraz bardziej spanikowany.
-Spokojnie Aether. Może po prostu ci się coś przewidziało. – powiedziała dziewczyna, a ja pokręciłem tylko głową siadając na kanapie.
-Gdzie byłeś? – zapytał mnie Xiao opierając się o ścianę.
-Poszedłem się przejść po piętrach szukając różnych rzeczy. – odpowiedziałem oczywiście nie mówiąc nic o rozmowie chłopaka z Barbarą, którą słyszałem.
-Nie spotkałeś nigdzie Xiao? Wychodził na jakimś piętrze kiedy wracaliśmy.
-Musiałem trochę pomyśleć. – powiedział chłopak.
-Nie, nie widziałem Xiao. W każdym bądź razie chyba powinienem się przespać. – powiedziałem kładąc się na kanapie, jednak po zamknięciu oczu cały czas widziałem osobę, która mnie goniła.
Po dość długim czasie wiercenia się z boku na bok poczułem czyjeś ciało kładące się obok mnie. Dzięki poczuciu bezpieczeństwa i po czuciu, że ktoś jednak jest obok mnie, mogłem w końcu spokojnie zasnąć.
-----------------------------------
Jutro prawdopodobnie pojawi się nowe ff z shipem Chongyun x Xingqiu :D
CZYTASZ
Zombie // Xiao x Aether // OPIS
FanfictionTW!!! JEŚLI JESTEŚ OSOBĄ O SŁABYCH NERWACH, CZYTASZ TO TYLKO I WŁĄCZNIE NA SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (kiedyś tutaj będzie opis) W tym ff mogą pojawić się różne niesmaczne rzeczy np: krew, odcięte kończyny itp itd