6.2

573 44 145
                                    

Stojąc przed wejściem do miasta wszystkie wspomnienia zaczęły do mnie wracać począwszy od poznania się z innymi aż do dnia dzisiejszego.

-Jak się czujesz? – zapytał Xiao podchodząc bliżej mnie.

-Trochę dziwnie. Wszystko stało się tak nagle.

-To prawda, ale chyba się już przyzwyczaiłem do takiego życia.

-Xiao ma rację... po wróceniu do normalnego życia jakoś nie mogłam się do niego przyzwyczaić – westchnęła Barbara dołączając do rozmowy.

-Ból po straceniu rodziny został... ale myślę, że znalazłam właśnie nową – powiedziała Xiangling.

Po usłyszeniu tych słów uśmiechnąłem się lekko czując ulgę. Z nimi czułem się jakoś bardziej komfortowo, chociaż może to po prostu kwestia czasu i tego co razem przeżyliśmy.

-Chyba powinniśmy się rozdzielić – powiedziała Beidou.

-Pójdę z Aetherem – powiedział Xiao łapiąc mnie za nadgarstek.

Oboje poszliśmy na około na drugą stronę miasta.

Usiadłem na przewalonym pniu drzewa przyglądając się nożowi, który trzymałem w rękach.

-Czy to dziwne, że chciałbym już tutaj z wami wszystkimi zostać? – zapytałem.

-Szczerze? Nie wiem... - odpowiedział chłopak siadając obok mnie.

-Minęło trochę czasu odkąd zabijaliśmy przemienionych. Mam nadzieję, że dalej pamiętam jak to zrobić.

-Jeden z nich jest tam – powiedział Xiao patrząc za siebie.

Oboje spojrzeliśmy na siebie wstając z miejsca podchodząc do przemienionego.

Xiao uderzył mężczyznę kijem baseballowym tym samym powalając go na ziemię, natomiast ja wbiłem mu nóż prosto w głowę.

-Chyba damy sobie radę – wzruszyłem ramionami.

-Dobrze nam poszło – nastała kilkuminutowa cisza zanim chłopak zaczął dalej mówić – Wiesz... kiedy obudziłem się na dachu i zobaczyłem, że się nie ruszać ani nie oddychasz, wystraszyłem się trochę. Myślałem, że coś ci się stało.

-Wszystko będzie w porządku dopóki będziesz obok – powiedziałem.

Widząc jak policzki Xiao robią się coraz bardziej czerwone, parsknąłem śmiechem na co chłopak przewrócił oczami.

-Tak swoją drogą twoja malinka z szyi zniknęła.

-Serio? – zapytałem niezadowolony na co chłopak skinął głową.

-Później się tym zajmę – powiedział pod nosem, a moje serce od razu przyśpieszyło.

Po kilku minutach wspólnego rozmawiania, zauważyłem w oddali Beidou zbliżającą się w naszą stronę.

-Jak wam idzie?

-Jest dość spokojnie tutaj. A coś się stało tak w ogóle? – zapytałem.

-Razem z resztą ustaliliśmy, że będziemy się co jaki czas zmieniać żeby pilnować okolicy. Jeśli wam pasuje, to od południa do końca zachodu słońca będziecie tutaj przychodzić – odpowiedziała dziewczyna na co razem z Xiao zgodziliśmy się na tą propozycję.

Kiedy Beidou się z nami pożegnała i wróciła do swoich obowiązków, lekko zaspany usiadłem na ziemi opierając się o drzewo.

-Zmęczony?

-Trochę – mruknąłem.

-Jeszcze trochę i będziemy mogli pójść – powiedział chłopak siadając obok mnie i biorąc mnie za rękę.

W trakcie wracania do mieszkania razem z Xiao spotkaliśmy po drodze Klee i Xiangling.

-Też już wracacie? – zapytałem podchodząc bliżej.

-Klee ma dzisiaj wyjątkowo dużo energii dlatego zabrałam ją na spacer – odpowiedziała Xiangling. – Chcecie może pójść z nami?

-Aether był trochę zmęczony, ale może następnym razem – oznajmił Xiao.

-A no to w takim razie nie będę was zatrzymywać.

Po wróceniu do mieszkania ściągnąłem buty i poszedłem do kuchni w celu zjedzenia czegoś.

-Czuję się jakbym tutaj nie był z kilka lat – powiedziałem.

-Zrobiłam dla was sałatkę – powiedziała Barbara wchodząc do kuchni. – Jest w lodówce jak coś.

-Dzięki – powiedziałem uśmiechając się w stronę dziewczyny.

-Wiadomo kto o której godzinie chodzi przed miasto? – zapytał chłopak wyciągając z szuflady sztućce.

-W salonie na stole jest kartka i tam jest wszystko rozpisane. W każdym bądź razie jak usłyszycie hałasy jakieś z rana to z góry przepraszam.

-Nie martwcie się o to w ogóle – powiedziałem następnie razem z Xiao idąc do naszego pokoju.

Usiadłem wygodnie na łóżku od razu zabierając się za jedzenie.

Po zjedzeniu i ogarnięciu się, położyłem się do łóżka czekając na Xiao, który po wróceniu położył się obok mnie.

Wtuliłem się w chłopaka kładąc głowę na jego torsie niemalże od razu zasypiając.

***

Obudziłem się, kiedy na zewnątrz było jeszcze ciemno.

Pierwszym tego powodem było to, że w mieszkaniu było słychać czyjąś rozmowę, natomiast drugim powodem było to, że w pokoju zrobiło się zbyt ciepło.

Wyplątałem się z ramion Xiao i podszedłem do okna otwierając je na oścież od razu czując lekki powiew wiatru.

-Nie tłuczcie się tak bo zaraz obudzicie wszystkich – powiedziała zaspanym głosem Barbara.

-Czyli pewnie rano idą pilnować okolicy – pomyślałem.

-Jeszcze musimy pójść po Lumine i Jean – dodała Xiangling.

-Czemu już nie śpisz? – mruknął Xiao.

-Jest za ciepło.

Podszedłem do łóżka kładąc się na samej jego krawędzi, jednak chłopak od razu przyciągnął mnie do siebie.

-To od ciebie leci to ciepło – powiedziałem bijąc chłopaka po rękach żeby mnie puścił.

-No to co – mruknął cicho wzmacniając uścisk.

Kiedy Xiao zaczął całować mój kark, od razu przez moje ciało zaczęły przechodzić dreszcze.

-----------------------------------

ale ze drugi dzien z rzedu rozdzial

jest ktos chetny na pomoc z eksploracja na wyspach moze?

I CZY WY WGL WIDZELISCIE JAKIE PIEKNE JEST SUMERU? PRZECIEZ JA ZGINE

Zombie // Xiao x Aether // OPISOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz