2

988 86 24
                                    

Dni mijały powoli i dość spokojnie. Przynajmniej tutaj w mieszkaniu.

Siedziałem właśnie na balkonie oglądając wschód słońca. Ten dzień zapowiadał się być taki jak każdy poprzedni odkąd wirus się pojawił. Lumine głównie siedziała przed telewizorem oglądając wiadomości. Zapewniali tam wszystkich, że sytuacja niedługo się uspokoi.

Jeśli mieli na myśli osoby, które spanikowane biegały po ulicy szukając pomocy, to mieli rację. Przez najbliższe dwa dni nie zauważyłem żadnej żywej osoby na dole.

Żeby zająć się czymś zacząłem czytać różne książki. Następnie razem z Lumine jedliśmy coś. Później przeglądałem Twittera czytając posty od osób, które potrzebowały pomocy. Były też osoby, które wychodziły na zewnątrz nagrywając lub robiąc streamy z okolicy, tylko po to, żeby zyskać sławę.

-Aether, idę się zdrzemnąć trochę. Jak by coś się działo to mnie obudź.

-Dobra. - powiedziałem wracając do czytania książki.

Odczekałem dwadzieścia minut i poszedłem sprawdzić czy Lumine na pewno śpi.

Następnie ubrałem na siebie bluzę i założyłem plecak. Poszedłem do kuchni wyciągając jeden z większych noży z szuflady. Podszedłem do drzwi wejściowych zbierając w sobie całą swoją odwagę. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi tak, żeby nie obudzić Lumine.

Wyjrzałem na zewnątrz nie widząc na korytarzu nikogo. Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem w stronę schodów. Podchodząc coraz bliżej poczułem zapach stęchlizny. Ostatecznie zapach był tak mocny, że musiałem zasłonić nos ręką. Wchodziłem powoli i ostrożnie na górę tak, żeby nie robić hałasu.

Piętro wyżej znalazłem osobę, która była źródłem tego obrzydliwego zapachu. Zacząłem się przyglądać dziewczynie. Odchyliłem trochę jej głowę i wtedy zauważyłem nóż wbity w tył jej głowy. Jej włosy i plecy były pokryte olbrzymią ilością już zaschniętej krwi a na ręce miała ślady ugryzienia.

Rozejrzałem się dookoła i widząc obok leżący plecak zajrzałem do niego. W środku znajdowały się jakieś batoniki, woda utleniona, plasterki oraz broń i naboje do niej.

Przepakowałem wszystko do swojego plecaka i ruszyłem wzdłuż korytarza. Kiedy dotarłem na jego koniec wyjrzałem zza ściany widząc osobę stojącą plecami do mnie.

Stałem tak przez chwilę dopóki ten ktoś się nie odwrócił w moją stronę.

Otworzyłem szeroko oczy widząc jak tej osobie wypływa wręcz świeża krew z buzi.

-To znaczy, że ten ktoś jest chory i ktoś inny właśnie prawdopodobnie umarł. - pomyślałem.

Ocknąłem się dopiero po chwili stwierdzając, że powinienem już wracać. Powoli się wycofując przez przypadek kopnąłem coś metalowego. Echo rozeszło się po całym piętrze, a ja wstrzymałem oddech wsłuchując się w kroki, które zbliżały się do mnie coraz bardziej.

-Co mam teraz zrobić? - zadawałem sobie ciągle to pytanie w myślach.

Wiedziałem, że to co zrobię będzie ryzykowne i narobi dużo hałasu, jednak musiałem spróbować. Odwróciłem się z prędkością światła i zacząłem uciekać w stronę schodów zbiegając po nich na niższe piętro.

Słysząc za sobą kroki zacząłem biec jeszcze szybciej niemal ledwo hamując pod drzwiami.

Otworzyłem drzwi wpadając do środka i zamykając je wręcz nimi trzaskając.

-Gdzie byłeś? - zapytała Lumine.

Wzdrygnąłem się i odwróciłem w stronę dziewczyny.

-Mówiłam ci żebyś nie wychodził nigdzie.

-Daj spokój Lumine. Oboje nie jesteśmy już dziećmi. Po za tym, chyba się czegoś dowiedziałem.

-Tylko tym razem ci odpuszczę. Dobra mów czego się dowiedziałeś.

-No więc tak. Tamten mężczyzna z parku się przemienił co nie? Później zaatakował tamtą kobietę. - zaprowadziłem dziewczynę na balkon wskazując na tą panią. - Teraz tam chodzi, też przemieniona.

-No i co dalej?

-Piętro wyżej przy schodach siedzi dziewczyna. Przyjrzałem się jej i zauważyłem, że została ugryziona w ramię, ale się nie przemieniła. W dodatku miała nóż wbity z tył głowy.

-To znaczy, że atakując ich głowy, zginą?

-Chyba tak. Do tego miała ze sobą broń. - rzuciłem plecak w stronę Lumine a ona sprawdziła jego zawartość.

-Ogólnie to, niedługo i tak będziemy musieli gdzieś iść. Niedługo jedzenie nam się będzie kończyć, więc jeśli masz gdzieś wychodzić to tylko ze mną.

-Dobrze, obiecuje.

-Niektóre budynki zastały odłączone od gazu, wody oraz prądu. Mówili niedawno w telewizji. U nas ciśnienie wody jest zdecydowanie słabsze. - zaczęła Lumine zmieniając temat.

-Dobrze, że chociaż jest.

Resztę dnia obmyślaliśmy plan, żeby wyjść na zewnątrz. Przez następny dzień Lumine ćwiczyła atakowanie nożem.

-Nie machaj tym tak bo się skończy na tym, że ten nóż na mnie poleci. - powiedziałem wpatrując się w telefon.

Nagle zauważyłem pewną informację.

-Lumine. Chodź na chwilę. - podeszła do mnie trzymając nóż skierowany w moją stronę. - Ale najpierw to odłóż.

-A, faktycznie. Mów o co chodzi.

-Jest miejsce do którego osoby ocalałe mogą pójść. Jest dość daleko, ale możemy spróbować się tam dostać.

-Nie chcesz poczekać aż ktoś przyjdzie i nas stąd zabierze?

-Zanim ktoś tutaj przyjdzie to zdążymy umrzeć z głodu.

Dziewczyna westchnęła i usiadła obok mnie zastanawiając się nad czymś.

-Przygotujmy się. Pójdziemy jutro rano. - powiedziała, a ja spojrzałem na nią z niedowierzaniem.

Szczerze nie spodziewałem się, że Lumine się zgodzi na takie coś.

Kiedy dziewczyna zaczęła pakować rzeczy, ja poszedłem szybko na balkon sprawdzić, czy jutro będziemy mogli wyjść na spokojnie.

Przed pójściem spać wziąłem swój plecak wsadzając do środka potrzebne rzeczy. Nie zajęło mi to dość dużo czasu, bo już chwilę później położyłem się do łóżka. Miałem trochę problemy z zaśnięciem przez stres spowodowany jutrzejszym dniem. Leżałem dość długi czas wpatrując się w sufit, dopóki w końcu nie udało mi się zasnąć.

Zombie // Xiao x Aether // OPISOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz