-Aether nie powinieneś leżeć teraz w łóżku? – zapytała Barbara, kiedy razem z chłopakiem staliśmy w przedpokoju zakładając buty.
-Chcę pójść do siostry tylko. Xiao pójdzie ze mną. – powiedział chłopak zawiązując buta.
-Jeśli coś ci się stanie po drodze to nigdzie cię już nie wypuszczę dopóki nie wyzdrowiejesz do końca. – zagroziła dziewczyna zamykając drzwi po naszym wyjściu z mieszkania.
Złapałem Aethera za rękę prowadząc go do windy. Wsiedliśmy do środka i jadąc na dół zaczęliśmy rozmawiać.
-Trochę się boje... - powiedział chłopak wpatrując się w podłogę. – Miałem nigdzie nie iść a i tak poszedłem do tej apteki.
-Po prostu chciałeś dobrze. Nie będą przecież złe. – powiedziałem.
-Tak myślisz? – zapytał Aether a ja skinąłem głową.
Wyszliśmy z budynku idąc w stronę centrum, po drodze zauważając dość sporą grupę ludzi, którzy spanikowani pytali o jakieś rzeczy.
-Co się dzieje? – zapytał Aether.
-Chodźmy sprawdzić.
Podeszliśmy do grupy ludzi, którzy coraz bardziej zaczęli się przekrzykiwać i przepychać przez siebie.
-Proszę wszystkich o spokój. – powiedziała kobieta, której nie było mi dane nawet zobaczyć.
Po kilku dobrych minutach nastąpił spokój, a kobieta zaczęła mówić dalej.
-Rozumiem, że państwo się niepokoją, jednak cała sytuacja jest pod kontrolą.
-Rano przy bramie było słychać strzały, kilka dni temu jeszcze tak nie było. – powiedział starszy mężczyzna trzymając roztrzęsioną żonę za rękę.
-W dodatku więcej helikopterów zaczyna przylatywać. – dopowiedziała jakaś pani stojąca obok mnie.
-Coraz więcej ocalałych się pojawia. Nie możemy ich tak po prostu zostawić w niebezpieczeństwie, a strzały są tylko formą samoobrony przed przemienionymi. – powiedziała kobieta wzdychając.
-Chyba już powinniśmy iść. – powiedział Aether ciągnął mnie za rękaw bluzy.
Wchodząc do budynku znajdującego się niedaleko blondyn znacznie pobladł, kiedy zaczęliśmy jechać na górę.
-Coś się stało? – zapytałem.
-Zaczyna się. – powiedział chłopak robiąc chwilę przerwy. – W naszych snach przemienieni dostali się do miasta. Skoro było słychać dzisiaj strzały, a helikopterów zaczyna pojawiać się coraz więcej...
-To znaczy, że przez to przemienionych zacznie pojawiać się coraz więcej, a żołnierze w końcu polegną. – powiedziałem, a chłopak skinął głową. – Musi być jakiś sposób, żeby powstrzymać chociaż strzały.
-Apteka była dość niedaleko. Było ich tam wiele, więc powinni niedługo się tutaj pojawić. Nie ma wielu żołnierzy przed bramą... było ich może z pięciu? Nie poradzą sobie.
-Może powinienem iść i im pomóc. – powiedziałem a chłopak złapał mnie mocno za rękę.
-Jeśli chcesz tam iść to idę z tobą.
-Przecież nic mi się nie stanie. – powiedziałem przytulając do siebie Aethera.
-Też tak myślałem, co jeśli Saehyun ma więcej osób w grupie o których nic nie wiemy? Albo co jeśli pojawi się taki ktoś inny?
-Nie musisz się o mnie martwić-
-Ale i tak będę Xiao. – powiedział blondyn patrząc w moje oczy na co ja westchnąłem.
-Wiesz, że Barbara nas zabije jak się dowie? – zapytałem.
-Dlatego nie będzie musiała o niczym wiedzieć.
Wiedząc, że Aether nie odpuści sobie walki z przemienionymi, zabrałem go ze sobą w stronę wejścia do miasta. Zabraliśmy dwa noże leżące na stoliku, którymi prawdopodobnie były krojone jakieś owoce następnie chowając je.
-Nie można wychodzić na zewnątrz. – zatrzymał nas jeden z żołnierzy siedzący na krześle jedząc jabłko.
-To jest ważna sprawa. – powiedział Aether, a mężczyzna spojrzał się na niego z obojętnością.
-Co niby.
Podszedłem do bramy otwierając ją następnie pozwalając wejść jednemu przemienionemu do środka łapiąc go w tym samym czasie za tył koszulki.
Mężczyzna natychmiastowo zerwał się z krzesła oddalając się o kilka kroków.
-Kiedy twoi znajomi właśnie zostają zjadani, ty po prostu siedzisz. Chyba nie na tym polega twoja praca. – powiedziałem wbijając nóż w głowę przemienionego następnie pozwalając mu opaść na ziemię. – Czy nie powinieneś teraz stać na zewnątrz i walczyć o życie innych?
W międzyczasie ludzie zebrali się niedaleko obserwując nas z przerażeniem w oczach.
Wyszedłem na zewnątrz zabijając po kolei każdego przemienionego.
-Trochę mi ich szkoda. – powiedział Aether przyłączając się do mnie.
Spojrzałem pod nogi widząc mężczyznę, z którego już prawie nic nie zostało.
-Obrzydliwe, wdepnąłem w to. – powiedziałem patrząc na swoje buty. – Barbara na pewno się dowie.
-Zrobimy chociaż coś dobrego. – powiedział chłopak śmiejąc się nerwowo.
Po kilku minutach w końcu wszyscy zebrani przemienieni zostali przez nas zabici. Spojrzałem na Aethera, który trzymał się dłonią za ramię. Podszedłem do chłopaka podwijając mu rękaw bluzy.
-Jeden się na mnie przewalił, akurat na tego siniaka.
-Bardzo boli? – zapytałem, a chłopak skinął lekko głową. – Wracajmy już.
-Możemy pójść pod wieczór do Lumine. – oznajmił Aether, a ja spojrzałem się na niego z lekkim uśmiechem na ustach.
-Pamiętasz co mówiła Barbara?
-No tak... w takim razie chyba będziemy musieli się wymknąć kiedy reszta będzie spać.
Wchodząc ponownie do środka, zauważyliśmy dużą liczbę osób stojących obok roztrzęsionego mężczyzny, który po zobaczeniu nas otworzył szeroko oczy podbiegając do nas.
-P-przepraszam, że wzięliście za mnie moje zadanie. Jesteście niesamowici. – powiedział mężczyzna z łzami w oczach.
-Sami we dwójkę sobie z nimi poradziliście? – powiedział umięśniony mężczyzna podchodząc powoli do nas. – Powinniście do nas wstąpić.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. – oznajmił Aether nieśmiało.
-Powinniście to przemyśleć. Z takimi przegrywami jak on nie damy sobie rady.
-Kim pan w ogóle jest? – zapytałem.
-Jestem generałem. Na waszym miejscu dokładnie bym się zastanowił, potrzebujemy takich osób jak wy.
-D-dobrze zastanowimy się. – powiedział Aether ciągnąc mnie za rękę idąc do naszego mieszkania.
-Gdyby tylko wiedzieli. – powiedziałem. – Po za tym co oni sobie myślą. Nie jesteś obecnie w dobrym stanie, a chcą cię brać na walkę z przemienionymi.
-Xiao spokojnie... - zaczął mnie uspokajać chłopak.
-Lepiej mi powiedzcie co wy robiliście za miastem. – słysząc głos Barbary, razem z Aetherem odwróciliśmy się z drugą stronę widząc, jak dziewczyna z gniewem na twarzy zaczyna do nas podchodzić.
-Mamy przesrane. – szepnął Aether lekko się za mną chowając.
------------------------------------------------------
Wykończył mnie ten the chasm ksubevuisebvi
Lepiej wishować po ayato c1 czy ventiego?
CZYTASZ
Zombie // Xiao x Aether // OPIS
Fiksi PenggemarTW!!! JEŚLI JESTEŚ OSOBĄ O SŁABYCH NERWACH, CZYTASZ TO TYLKO I WŁĄCZNIE NA SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (kiedyś tutaj będzie opis) W tym ff mogą pojawić się różne niesmaczne rzeczy np: krew, odcięte kończyny itp itd