-Może zacznę od tego, że ja i jeszcze dwójka moich przyjaciół nie jesteśmy do końca... zdrowi? – zacząłem, a Lumine spojrzała się na mnie ze zdziwieniem.
-W sensie? – zapytała Eula.
-Mamy w sobie wirusa, ale nie jesteśmy do końca przemienionymi i... oni na nas nie reagują.
-To wyjaśnia dlaczego przeżyłeś w aptece – powiedziała Jean, a ja zaśmiałem się nerwowo przypominając sobie spotkanie z Saehyunem.
-A-ale się nie zmienicie prawda? – zapytała Lumine.
-Dopiero po śmierci jedynie, że uda się wynaleźć jakiś lek albo coś...
-To brzmi trochę niedorzecznie – powiedziała Eula krzyżując ręce na piersiach.
-To prawda... ale chyba mu ufam – oznajmiła Jean.
-Od czego się to wszystko zaczęło? – zapytała Lumine pakując ostatnie rzeczy do torby.
-Od tego jak mój przyjaciel Albedo został podrapany... Próbował wynaleźć lek na to, żeby pozbyć się wirusa z ciała, jednak usuwa on tylko objawy. Po za tym, chyba powinniśmy już iść. Reszta może na nas już czekać. – powiedziałem wstając z krzesła.
Wziąłem kilka bagaży leżących na ziemi, następnie wychodząc z mieszkania. Po wyjściu z budynku razem z Lumine, Eulą i Jean udaliśmy się w stronę parkingu podchodząc do reszty.
Kiedy wszyscy zaczęli się sobie przedstawiać, ja zauważyłem Barbarę i Beidou, które kłóciły się z jakimś mężczyzną.
-Pan chyba nie rozumie powagi sytuacji – powiedziała Beidou.
-Co się dzieje? – zapytałem podchodząc bliżej.
-Te panie próbują mi wcisnąć, że podobno duża grupa przemienionych się zbliża. To miejsce jest bezpieczne i nic się nie stanie.
-Aether powiedz coś panu – powiedziała Barbara na co ja westchnąłem. – Powiadomiłam już osoby z wolontariatu i tylko niektóre chcą uciec.
-Mogę się tym zająć – wtrąciła Eula.
Zostawiając dziewczyny z mężczyzną wróciłem do reszty stając obok Xiao.
-Mówiłeś Aether o domu w lesie prawda? – zapytał Albedo a ja skinąłem głową.
-W takim razie powinniśmy tam pojechać – powiedziała Xiangling.
-Co z naszymi rzeczami? – zapytałem.
-Zabrałem wszystko – odpowiedział Xiao. – Ruszajmy już.
Kiedy reszta wsiadła do samochodów pakując do środka ostatnie bagaże, ja poczekałem stojąc na parkingu przysłuchując się kłótni pomiędzy Eulą a mężczyzną.
-I jak wam poszło? – zapytałem dziewczynę kiedy do mnie podeszła.
-Razem z wolontariatem spróbują przekonać innych do opuszczenia miasta. Żołnierze będą wszystko kontrolować – odpowiedziała dziewczyna a ja odetchnąłem z ulgą.
Po wyjechaniu w drogę pojechaliśmy w stronę lasu szukając domu, który widziałem we śnie. Każdy kawałek lasu wyglądał niemal tak samo nie mając w sobie nawet jednej charakterystycznej rzeczy, dlatego po wjechaniu w kilka pobocznych uliczek wszyscy zaczęliśmy się gubić.
Po zatrzymaniu się wszyscy wysiedli z samochodów zbierając się w jednym miejscu.
-Powinniśmy się rozdzielić i poszukać tego domu zanim zabraknie nam paliwa – zaproponował Diluc na co reszta się zgodziła.
CZYTASZ
Zombie // Xiao x Aether // OPIS
FanfictionTW!!! JEŚLI JESTEŚ OSOBĄ O SŁABYCH NERWACH, CZYTASZ TO TYLKO I WŁĄCZNIE NA SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (kiedyś tutaj będzie opis) W tym ff mogą pojawić się różne niesmaczne rzeczy np: krew, odcięte kończyny itp itd