8. Okulary

494 31 8
                                    

Zdjęcia do serialu znowu się wznowiły a do pozwu nie doszło. Mój menager i zespół PR musieli się nieźle nagłowić, aby mnie wybielić przez to musiałem siedzieć cicho i nie wychylając się. Moja kariera wisiała na włosku wiec grzecznie słuchałem się ich. Musiałem też przez tę lafiryndę przeprosić cały zespół filmowy, dlatego w ramach rekompensaty zabrałem wszystkich na obiad do naprawdę popularnego lokalu z Koreańskim jedzeniem w okolicy planu zdjęciowego. Musiałem jakoś ogarnąć ten bałagan, który spowodowała ta kobieta. Dlatego teraz pięknie grałem siedząc wśród tych wszystkich ludzi w zarezerwowanej restauracji. Było dopiero południe a oni już zamówili alkohol, zdjęcia były na dziś odwołane, bo główna aktorka się pochorowała dzięki czemu nie musiałem jej przepraszać osobiście. Kazałem Namjoonowi kupić jej kwiaty i jakieś słodycze oraz trochę leków i soków witaminowych oraz zawieść jej to osobiście.

Zająłem sobie miejsce przy oknie i zamówiłem najlepsze dania dla wszystkich. To mnie będzie kosztowało krocie na ale cóż. Widziałem jak młoda kelnerka zerka na mnie ukradkiem jednak chwilowo ode chciało mi się podbojów. Olałem ją dokładnie i zwróciłem się do ludzi z pracy. Zauważyłem jak reżyser wraz z producentem odkręcali już butelki soju polewając wszystkim. Teoretycznie miałem nie pić, ale chyba teraz nie miałem innego wyjścia. W końcu reżyser polewał wiec niegrzecznie byłoby odmówić prawda.

Wypiłem już kolejny kieliszek jedząc jakieś danie z grilla. Mięso było dobrze przyprawione a ilość dodatków naprawdę zachęcała do jedzenia. Jadłem powoli jednak niesamowicie się nudziłem. Nie miałem ochoty na rozmowy z tymi ludźmi wiec całą swoją uwagę skupiłem na widoku za oknem. Dla niepoznaki założyłem okulary przeciwsłoneczne z moja korektą i przyglądałem się ludziom spieszącym się w swoje strony, matką prowadzącym swoje dzieci z szkoły i uczniom wracającym do domów. Nie spostrzegłem się nawet kiedy minęła 17. Złapałem za kolejny kieliszek i przechyliłem szybko rzucając miły uśmiech współpracowników.

Wtedy w oczy rzucił mi się dość nieciekawy widok. Jacyś starsi chłopcy zaczepiali przedszkolaka popychając go na ścianę jednego z budynków. Nie byłem pewny kto to był, ale nikt nie reagował na tych smarkaczy. Jak ludzie mogą w ogóle się tak zachowywać to było małe dziecko. Wytężyłem wzrok i udało mi się w końcu połączyć wszystkie fakty. Po dokładnym przyjrzeniu się napastowanemu chłopcu stwierdziłem, że był to syn T/I.

Tylko co on robił w takiej dzielnicy? Nie była ona blisko jego szkoły. Gdzie jest jego matka albo ktoś kto się nim opiekuje?

Spojrzałem na trójkę starszych chłopców i lekko speszonego przedszkolaka. Wtedy jeden z chłopców wyprowadził cios wprost w brzuch tego młodszego. Zacisnąłem pięści i nie wiem co mną kierowało, ale wstałem gwałtownie od stołu, złapałem za mój płaszcz, telefon i wyszedłem z restauracji.

Stanąłem przy dzieciakach i tak jak się spodziewałem nawet nie zwrócili na mnie uwagi byli bardziej zajęci tym dzieciakiem, u którego już zobaczyłem łzy strachu. Odchrząknąłem głośno a wtedy te dzieciaki aż podskoczyły ze strachu.

- Co się tutaj dzieje, dzieciaki? Wiecie, że nieładnie jest prześladować młodsze dzieciaki. Jak chcecie się bić to bijcie się z równymi sobie lub większymi, a nie wylądowujecie złość na maluchach.
[Ch.] - Ale my proszę pana. To nie my zaczęliśmy.
- Wszystko widziałem i mogę zadzwonić na policje że znęcacie się nad młodszym.
[Ch.] - Przepraszamy, już nie będziemy. - Powiedzieli razem wystraszeni
- No dobrze, ale jeszcze raz zobaczę was przy tym malcu to zgłoszę was na policje rozumiemy się.
[Ch.] – Dobrze, przepraszamy.
- A teraz uciekajcie.

Trójka dzieciaków uciekła w popłochu a ja zostałem sam z przedszkolakiem. Kompletnie nie wiedziałem, jak mam się zachować w tej sytuacji. Nie miałem do czynienia za dziećmi, w mojej rodzinie też nie było małych dzieci. Nie miałem pojęcia co mam zrobić.

Tylko nie tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz