39. Krok do tyłu

383 30 1
                                    

Pov Yoongi

Usiadłam przy biurku i zacząłem zastanawiać się jak załatać luki kadrowe. To, że T/I się zwolniła było dla mnie zaskoczeniem jednak rozumiem jej decyzję. Szkoda że ją straciłem no, ale co się stało to się nie odstanie. Musiałem przygotować dla niej wszystkie dokumenty, zgłosić to do kadr. Miałem dzisiaj naprawdę dosyć najchętniej położyłbym się choć na 10 minut. Nie dość, że stażystka Kang zrobiła zamieszanie przychodząc tutaj nie wiadomo po co z tym podrzędnym aktorzyną, którego szczerze nie znoszę. W ogóle to co robi ten palant przechodzi ludzkie pojęcie, jak on może tak traktować te dziewczyny. Przekładałem kolejne stosy papierów i w monecie usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Zerknąłem na ekran telefonu i zdziwiony odebrałem połączenie.

- Halo T/I! Co się dzieje? - zapytałem zdziwiony
[T/I] - Yoongi. - stęknęła ostatkiem sił.
- Hallo T/I! Co się dzieje!
Dalej nie usłyszałem już nic. Połączenie zostało przerwane. Wystraszyłem się nie na żarty. Coś musiało się stać, skoro dzwoniła do mnie w środku pracy jeszcze w takim stanie. Wyszedłem z gabinetu i rozejrzałem się po całej sali, jednak tam jej nie było. Wyszedłem na korytarz wybierając numer dziewczyny. Nie miałem pojęcia, gdzie ona była wiec to wydawało mi się najrozsądniejszym rozwiązaniem. Chodziłem po korytarzu nasłuchując dźwięku dzwonka kobiety. W końcu usłyszałam go. Wydobywał się on z sali konferencyjnej. Wpadłem tam jak poparzony i zacząłem rozglądać się po pomieszczenie. Zobaczyłem ją, leżała zwinięta na podłodze a jej nogi były całe we krwi. Dziewczyna cicho pojękiwała co mnie bardzo przerażało. Usiadłem koło jej głowy.
- T/I co ci jest? Mam dzwonić po karetkę? Kto ci to zrobił?
[T/I] - On już wie. Moje dziecko. Boli.
Cholera jasne co jej się stało? Szybko wybrałem numer na pogotowie, a w tym czasie obserwowałem dziewczynę. Nie wiedziałem, jak mam się zachować, bałem się ja nawet dotknąć, aby nie pogorszyć sytuacji. Całe szczęście karetka przyjechała po niecałych 5 minutach. Nie mogłem już patrzeć jak ona się męczy widziałem jak po jej twarzy spływają łzy. Domyślałem się co się stało i nie mogłem w to uwierzyć. Co musiało się stać, że ona została sama w takim stanie.
[r]- Proszę się odsunąć. Czy pana koleżanka mówił a coś? Choruje na coś?
- Nie, znaczy się ona jest w ciąży.
[r]- Rozumiem zabieramy ja do szpitala proszę przynieść jej rzeczy osobiste.
- Jasne zaraz przyjdę. - wypadłem z pomieszczenia i pobiegłem do jej biurka zabrałem jej torebka a z mojego gabinetu zabrałem swoje dokumenty.
[JK]- Co się dzieje Suga? - zatrzymał mnie młody zagradzając mi drogę
- T/I jedzie do szpitala muszę ja zabrać.
[JK]- Jak to co się dzieje? Przecież było z nią dobrze.
- Było, ale nie jest. Ona, ona... szkoda gadać. - nie mogłem im powiedzieć, że możliwe ze stracić dziecko nie mając na to dowodów
[J]- Co jej jest? - wciął się w rozmowę a ja się odpaliłem czułem, że on ma coś z tym wspólnego.
- Ty się nawet nie odzywaj, bo to na pewno twoja sprawka. Nie wiem co jej zrobiłeś, ale jeśli mam racje i to ty doprowadziłeś ją do takiego stanu to nie daruję ci tego. - warknąłem i poszedłem do ratowników.

Jeśli mam racje i on zostawił ją w takim stanie to naprawdę zabiję skurwiela gołymi rękami. Jeszcze w życiu nie byłem aż tak wkurwiony na nikogo. T/I była najmłodsza w naszym zespole no może poza Kookim, a dla mnie była ona jak młodsza siostra. Zawsze się o nią martwiłem i chciałem pchać jej karierę do przodu, bo dziewczyna naprawdę ma talent do pisani i sprawdzała się w roli dziennikarki. Jej dzieciak jest przecudowny widać, że wdał się w swoją matkę, chociaż w był bardzo podobny do tego dupka. Czekałem właśnie przed salą zabiegową w szpitalu byłem bardzo zestresowany. Jeśli coś jej się stanie to będzie naprawdę z nim źle. Zamorduję go. Po jakiej półgodzinie wywieźli T/I na łóżku szpitalnym. Była niesamowicie blada i nieprzytomna. Ruszyłem zaraz za nią jednak zatrzymał mnie lekarz.
[L]- Pan jest opiekunem.
- Tak.
[L]- Dobrze zatem zapraszam pana.
Mężczyzna zaprosił mnie do swojego gabinetu i usiadł za komputerem. Usiadłem naprzeciwko niego i dopiero teraz zobaczyłem plakietkę na jego fartuchu. Doktor Lee HongFa. Ginekolog. No to Yoongi trafiłeś jak nigdy wcześniej. Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem poprawiając swoje okulary.
[l]- Więc tak. Zrobiliśmy wszystko co się dało jednak niestety.
- Ona straciła dziecko?
[L]- Niestety. Tak, krwawienie było zbyt silne. To były pierwsze miesiące ciąży a silny stres spowodował, że kobieta zaczęła mocno krwawić, do tego doszły silne skurcze i niestety, ale przez to doszło do poronienia. Wprowadziliśmy pacjentkę w śpiączkę farmakologiczną, ponieważ musieliśmy wykonać zabieg czyszczenia macicy, aby nie doszło do sepsy.
- Jasne rozumiem, ale kiedy ona się wybudzi.
[L]- Za jakiejś 2 godziny będziemy ja wybudzać. Wie pan co wywołało u niej taki stres?
- Nie wiem, ale sądzę, że pokłóciła się z ojcem tamtego dziecka, ale nie sadziłam, że to będzie na takim poziomie.
[L]- Może pan poczekać przed salą aż kobieta się obudzi.
- Dziękuję.

Tylko nie tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz