*dwa dni później *
Dzisiaj mają mnie zwalniać ze szpitala. Chciałam jeszcze zostać ale z moją ręką już lepiej i tata się niepokoi, ale najbardziej chcę zostać ze względu na panią generał. Codziennie po służbie mnie odwiedzała. W końcu zwróciła na mnie uwagę. Cieszyłam się jak małe dziecko. Dowiedziałam się od lekarza że dzisiaj około piętnastej mój wypis bendzie gotowy. Troszkę się zasmuciłam bo Mruczek kończy służbę około dziewietnastej lub osiemnastej. Co prawda o tej porze nie ma już odwiedzin w tym szpitalu ale ona wszystko może, muszę się wypytać jak ona to zrobiła. Pewnie jest niewiele starsza ode mnie albo jesteśmy w tym samym wieku. Z jednej strony musiała strasznie ciężko pracować na ten stopień w wojsku. Przypomniało mi się że mam jej kurtkę. Wyjęłam ją z torby i wtuliłam się w nią.
- pachnie tak jak ona- pomyślałam- ciekawe czy pozwoli mi ją zatrzymać.
Chwilę po tym jeden z lekarzy podszedł do mnie.
- To kurtka generała głównego?- zapytał,
- Wiem o niej tylko że jest generałem, a jakim dokładnie nie wiem- odpowiedziałam.
Spojrzał się na mnie jak na idiotkę
- trochę dziwne że nie wiesz o niej nic. Wydawało mi się że dobrze się znacie.- powiedział
- nie nie znamy się parwie wcale, ale strasznie ją kocham i wieżę że kiedyś będziemy razem- powiedziałam przytulając kurtkę. Lekarz zaczął się ze mnie śmiać. Zrobiło mi się głupio.
- ta bez uczuciowa maszyna do zabijania nigdy nikogo nie pokocha- powiedział krztusząc się ze śmiechu-ale powodzenia, ha ha ha przyda ci się z księżniczką- dodał po czym poszedł do jakiegoś pokoju.
Siedziałam ze łzami w oczach. Z jednej strony nie wierzyłam w tą "bez uczuciową maszynę do zabijania" ale nie wiem o co chodziło z księżniczką. Może nie wiem o niej za dużo ale na pewno nie jest taka jaką opisywał. Ale z drugiej strony może ją zna lepiej  iż ja.
Dochodziła godzina piętnasta. Za chwilę miałam wyjść z tego szpitala.  Zbierałam resztę rzeczy. Gdy miałam w ręku ciemnozieloną kurtkę z czterema identycznymi koronami i jedną inną na ramieniach i złotymi zdobieniami przy szwach, miałam mały dylemat czy mogę ją ze sobą wziąść czy mam oddać. Po chwili myślenia przewiesiłam kurtkę przez ramię wzięłam swoją torbę i wyszłam z sali. Odebrałam wypis recepcji i poszłam szukać Mruczka.
Na szczęście nie musiałam długo szukać. Stała niedaleko z kilkoma innymi bestiami. Nie chciałam jej przeszkadzać więc siadłam na ławce niedaleko. W planach miałam zaczekać aż skończy z nimi rozmawiać i oddać jej kurtkę i chyba sama wracać do domu.
Siedziałam i rozmyślałam o tym co mówił ten lekaż, najbardziej zastanawiałam się dlaczego powiedział coś o księżniczce. Ona nie zachowuje się jak księżniczka, więc na pewno nie oto mu chodziło. Może jest z nią w związku. To tłumaczyłoby dlaczego w tak młodym wieku została generałem całego wojska. Ale gdyby była w związku z kimś powiedziałaby mi? Pewnie nie, ale raczej nie udawała mruczenia prawda? A co jeżeli ona naprawdę jest w związku z księżniczką, a mnie nie chciała ranić mówiąc o tym? Ahhh za dużo myślę. Dobra idę do niej i się jej zapytam. Ale Mruczek nadal tam stoi i rozmawia nie chciałabym jej przeszkadzać ale dobra idę. Podeszłam kawałek bliżej. Zaczęłam się trochę zastanawiać czy powinnam jej przeszkadzać. Po raz drugi pomyślałam "dobra idę" i szłam dalej. Po kolejnej chwili stałam już za nią, serce waliło mi jak szalone. Bałam się tego co usłyszę. Widziałam jak trójka męszczyz patrzy na mnie. Jeden mi nawet pokazywał żeby lepiej nie podchodzić. Stałam za nią. Mój mózg podpowiadał mi " przytul ją no"  ale chyba dobrze że go nie posłuchałam. Pacnełam ją w plecy, po tym odwróciła się.
- hej już wychodzisz Mitsuri?- zapytała
- tak już mnie wypuścili... a poza tym przyszłam oddać kurtkę- odpowiedziałam
- a wiesz, weś sobie na mnie i tak była trochę za mała
- naprawdę mogę?
- tak.
Cała się zarumieniłam, zacisnęłam palce w zdrowej ręce. Chciałam się jej zapytać o co chodzi z tym lekarzem i dlaczego mi nie powiedziała o związku z księżniczką ale coś mnie powstrzymywało.
- Hej co się dzieje- powiedziała pani generał.
- Nic.. ale chciałam się o coś zapytać- wykrztusiłam , czułam że zaraz serce mi się wyrwie i zacznie tańczyć poloneza.
- o co chcesz się zapytać?
Chwilę stałam jak idiotka patrząc na nią.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś o związku z księżniczką?- krzyknęłam
Pani generał zaczęła się śmiać. Męszczyżni za nią gapili się z niedowieżaniem. Ciekawe czy dlatego że nie wiedzieli o ich związku czy nigdy nie widzieli jej tak roześmianej.
Po chwili w miarę się uspokoiła. Nadal chichotała. Patrzyłam na nią. Bardzo chciałam żeby mi odpowiedziała.
- młoda uciekaj. Ostatni raz jak tak się śmiała strasznie na nas nawrzeszczała i jeszcze podkablowała nas do swojej matki.- wyszeptał mężczyzna jako jedyny ubrany na granatowo.
- zamknijcie się komendancie- powiedziała nadal śmiejąc się pani generał
- Mitsuri niby jak mogłabym być w związku sama ze sobą?Ha ha ha kto ci takich głupot naopowiadał? - dodała wycierając łzy. Poczułam ulgę, jeszcze jest jakaś szansa. Gdy skończyła mówić żuciłam się na nią. Przytuliłam się do niej. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak ona jest wysoka. Ja miałam ledwo metr czterdzieści pięć, a i tak nawet czołem nie dotykałam jej podbródka. Twarz miałam na wysokości jej piersi. Strasznie się bałam jej reakcji. Przyznam miałam dość miękkie lądowanie. Poczułam jak mnie obejmuje. Przez chwilę byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
- odprowadzić cię?- zapytała. Ja nic nie mówiłam chciałam jak najdłużej zostać w jej ramionach. Po chwili jednak kiwnełam głową. Wtuliłam się jeszcze bardziej. Panowie za nami gapili się na nas jeszcze bardziej niż wcześciej. Aż im szczęka opadła. Pewnie mieli w głowach że mną znowu żuci o drzewo za takie coś. Gdy szłyśmy w kierunku miasta ludzi, gapili się na mnie jakbym przynajmniej zabiła kogoś bardzo ważnego. Jeszcze na chwilkę się odwróciłam i spojrzałam się na nich uśmiechając się. 
- Noo to kto ci o tym powiedział- zapytała się pani generał gdy odeszłyśmy kawałek dalej
- Jeden z lekarzy powiedział mi o tym gdy zauważył twoją kurtkę, a dokładniej powiedział" ta bez uczuciowa maszyna do zabijania nigdy nikogo nie pokocha"- odpowiedziałam
- ahhh idiota nic o mnie nie wie i gada głupoty, a ty mu w to wieżysz? - powiedziała
- nie raczej chyba nie nie wiem nie znam ciebie prawie wcale- odpowiedziałam.
Przez chwilę patrzyłam na nią.
- mogę się o coś zapytać?- powiedziałam
- pytaj o co chcesz- odpowiedziała
- o co chcę ?
- tak
- no to skoro tak to ile masz lat?
- dużo
- czyli ile?
- u nas inaczej się liczy lata.
Trochę się zdziwiłam. Myślałam że jesteśmy w podobnym wieku. Ciekawi mnie ile lat starsza jest.
- a tak po waszemu ile masz lat?
- dwadzieścia dwa
- wyglądasz na ludzkie szesnaście
- dzięki Mitsuri
Trochę się za gadałyśmy. Nie zauważyłam korzenia wystającego z ziemi i wywruciłam się.

Może jest Nadzieja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz