Gdy dostałyśmy, kazałam kocicy siąść na ławce obok. Weszłam do sklepu. Od razu sprzedawca spojżał na mnie jak na idiotkę. Pewnie myślał że nie wiem co ja tu robię.
- pomóc pani w czymś?- zapytał
- Tak, szukam pierścionka dla kogoś dla mnie bardzo ważnego- powiedziałam
- tutaj mamy duży wybór- odpowiedział wskazując na gablotę
- tylko mam mały problem, nie znam rozmiaru- powiedziałam
- a ma pani może jakiś inny pierścionek?
- tak mam obrączkę
Pokazałam sprzedawcy to co zabrałam kocicy. Wziął ode mnie obrączkę i coś tam zaczęł sprawdzać.
- Na moje oko to dziewiątka- powiedział.
Wpadłam na jeden pomysł.
- umie pan wycenić pierścionek?- zapytałam
- oczywiście- odpowiedział.
Zdjęłam z palca pierścionek zaręczynowy od kocicy i podałam go sprzedawcy. Coś tam popatrzał.
- no to jest szczere dwudziestocztero karatowe złoto, więc jest dość drogi, a do tego na moje oko dziesięcio karatowy rubin i te małe diamęciki obok, według mnie jest warty około sto tysięcy- powiedział- a tak poza tym skąd go pani ma- dodał oddając mi pierścionek
- dostałam od mojej narzeczonej- odpowiedziałam
- musi bardzo panią kochać, skoro kupiła aż tak drogi pierścionek- powiedział.
- dlatego ja też chciałam jej coś kupić, ale nie mam aż tylu pieniędzy
- mamy też tańsze pierścionki. Ile mże pani maksymalnie wydać
- mam trzy i pół tysiąca
- no to stać panią na jeden z droższych pierścionków z naszej oferty
-mógłby pan mi je pokazać?
- oczywiście proszę za mną
Otwożył jedną z gablotek. Wyciągną pudełko z chyba kilkunastoma pierścionkami. Wszystkie były naprawdę piękne. Wyją jeden z nich. Na moje oko, pasowałby do mojej kici. Był złoty i ma kilka malutkich diamencików, a na środku mały, ale piękny żółty kamień ( nie znam się za bardzo na tych pierdołach) Perfekcyjnie w tym rozmiarze co trzeba.
- czternasto karatowe złoto, do tego pięcio karatowy cytryn- powiedział
- ile kosztuje- zapytałam
- trzytysiące pięćset piędzieśąt- odpowiedział. Brakuje mi pięciu dych. Naprawdę bardzo mi się podobał.
- mogę pani spuścić z ceny-powiedział. Od razu trochę się rozweseliłam.
- wezmę go- krzyknęłam
- proszę za mną. To będzie trzy tysiące czterysta- powiedział
Nie wiedziałam, że jest w stanie opuścić aż sto piędziesiąć. Podziękowałam i wyszłam ze sklepu. Widziałam jak kicia czegoś szuka.
- hej zgubiłaś coś- powiedziałam wychodząc
- chyba tak, nie widziałaś może obrączki- odpowiedziała
- masz przecież na kciuku- powiedziałam
- nie tą, tą drugą tą z takim czarnym paskiem- odpowiedziała
- nie zostawiłaś jej w domu?
-nie, pamiętam że ja zakładałam, co ja teraz zrobię
Czułam się trochę głupio. Dobrze wiem, że mam ją w kieszeni, no ale nie mogę jej tego teraz dać. Znienawidzi mnie za to. A może znienawidzi mnie za to że jej nie powiem o tym że jej to zabrałam. Oparłam się głową o jej bark.
- Neruko?- zapytałam
- no co tam moja kruszynko- powiedziała
- bo... ja mam coś dla ciebie
- co takiego?
- dam ci puźniej, no chyba że obiecasz mi coś?
- no co mam ci obiecać
- to że mnie nie znienawidzisz po tym jak coś ci powiem
- obiecuję.
Wyjęłam z kieszeni obrączkę i pierścionek. Chciałam jej się przyznać do tego co zrobiłam. Spojżała się na mnie. Uśmiechnęła się do mnie.
- I, że ty myślałaś że ja cie za coś takiego znienawidzę? Kruszynko moja kochana- powiedziała i mnie przytuliła. Wzięłam ją rękę.
-to dla ciebie kochanie- powiedziałam i włożyłam pierścionek, a potem tę obrączkę na jej palec. Widziałam że się zarumieniła. Potem siadłam na jej kolana. Przytuliła mnie mocno.
- wiesz, że nie musiałaś kochanie- powiedziała
- tak wiem, ale chciałam- odpowiedziałam. Zaczęłyśmy się całować. Niestety, naszą cudowną chwilę przerwała jedna stara baba.
- Nie wstyd wam za to- krzyknęła i szturchnęła mnie. Widziałam jak kicia zaczyna się denerwować.
- jeśli pani coś przeszkadza to proszę nie patrzeć i tyle- powiedziała kicia
- jesteś za młoda żeby mi pyskować zboczeńcu- darła się baba. Kicia wstała i podeszła do tej pani. Przez chwilę bałam się o to co może się zaraz stać. Widziałam ostry wkórw mojej kocicy.
- jak ty mnie nazwałaś gówniarzu- powiedziała
- nie jestem gówniarzem, zboczeńcu- odpowiedziała baba
- no, a ja nie jestem zboczeńcem
- jak nie jesteś, całowanie się z dziewczyną jest nie normalne
- a jak chłopak się z dziewczyną całuje to normalne według ciebie
- Jakiej ciebie, nie przypominam sobie żebyśmy przeszły na ty
- nie myślałyśmy idiotko
- jaka idiotko to ty masz niepokolei w głowie, obie jesteście chore
- tak się składa, że z nas obu to ty jesteś chora
- jaka chora, to wy jesteście chore i to psychicznie
- z tego co mnie uczyli to homofobia to choroba
- jaka homofobia, nie jestem chora
Neruko zaczęła warczeć. Dopiero po chwili zauważyłam, że wróciła do swojej prawdziwej postaci. Z człowieka zmieniła się w bestię. Widziałam że macha nerwowo ogonem. Ta stara baba gdy tylko zobaczyła stojącą przed nią bestię, zaczęła krzyczeć i uciekła.
- Nekuś co cię tak rozwścieczyło- zapytałam
- ta baba...- krzyknęła. Przytuliłam ją.
- ta baba nie powinna się wpierdalać komuś w życie- powiedziała
- ja wiem kochanie, ale ludzie już tacy są, już ci o tym mówiłam- odpowiedziałam
Nadal czułam że kicia jest wściekła. Cała się trzęsła.
- nie przejmuj się kochana proszę. miałyśmy iść na lody- powiedziałam
Kicia westchnęła i mocno mnie przytuliła. - dobrze choćmy- powiedziała. Znowu zmieniła się w człowieka. Poszłyśmy w stronę najlepszej lodziarni w mieście.

CZYTASZ
Może jest Nadzieja?
RomanceGdy świat podzielony jest na bestie i ludzi. (bestie są w połowie ludźmi, a w połowie zwierzętami) Czy możliwe jest, żeby człowiek dogadał się z bestią? Albo czy mogą być razem? Gdy kilkuletnia Mitsuri gubi się w niedalekim lesie, wpada na oddział...