17.

24 2 0
                                    

- co? Jakie dzieciaki?- powiedziałam
- no wasze - odpowiedziała babcia
- nie wiem czy to możliwe.... ale jeśli tylko to będzie kiedykolwiek możliwe to może - powiedziałam
- u nas medycyna jest na takim poziomie, że pary jednopłciowe mogą mieć razem dzieci z ich DNA- powiedziała kicia. Spojżałam się na nią wzrokiem typu " dziękuje ci bardzo". Nie wiem czy kiedykolwiek będziemy na to gotowe. Fajnie byłoby mieć taką małą kopię mnie i kociaka, a teraz dowiedziałam się że to jest możliwe.
-A ze ślubem jak będzie- zapytała babcia
- na pewno będzie tylko nie wiem kiedy na pewno jak będę pełnoletnia- powiedziałam
- będziecie czekać dwa lata? Wystarczy tylko zgoda rodzica i sądu- odpowiedziała babcia
- mój tata się nie zgodzi- mówiłam
- a masz jeszcze mamę- powiedziała
- tata mówił że umarła
- nie, twoja mama żyje wnusiu, mój syn zabrał cię od niej po dwóch albo może trzech miesiącach. Wmawia ci tylko, że umarła bo wstydzi się tego co jej zrobił
- pomożesz mi ją znaleść?
- niestety ja nie dałabym rady, może twoja dziewczyna da radę, powiem ci tyle że ma na imię Maria
- Nerukuś może ją znaleść? Jak
- poznaję te trzy znaki na jej policzku, każdy kto kiedykolwiek był u nich, wie że tak ma tylko królowa.
- Nekuś ty królową jesteś
- No jakoś tak wyszło niestety- powiedziała kicia
- pomożesz
- dla ciebie wszystko Kruszynko, potrzebuje tylko więcej informacji na jej temat.
- powiem ci na osobności- powiedziała babcia- ale mam nadzieje na ślub godny królewskiej pary- mówiła. Byłam czerwona jak burak. Wiedziałam, babcia zawsze porusza takie tematy. Widziałam że daje jakąś małą karteczkę mojej kocicy.
- no ja muszę już iść, pamiętaj o lekach Mitsuri- powiedziała babcia.
Kiwnełma głową. Widziałam jak Neruko się na mnie patrzy. Wzrokiem mówiła " jakie leki" albo coś takiego. Od razu poszłam do salonu po cały koszyk leków. Oczywiście musiałam wziąść wszystkie na raz. Trochę trudno połknąć wszystko naraz.Najgorsze są te duże okrągłe tabletki. Nie znoszę brać leków, no ale niestety muszę. A teraz tymbardziej, kicia się o tym dowiedziała. Neruko bardzo się o mnie martwi. Kocham ją bardzo i wiem, ona mnie też. Muszę ją zabrać na lody i do tego zajebać kilka tysięcy ze skarbonki mojego taty, bo w końcu muszę jej kupić pierścionek. Nosiła już dwie obrączki. Jedną normalnie, a jedną na lewym kciuku. Zapytam się jej o to. Kiedyś.
Dochodziła dziewiąta. Na dwunastą planowałam wyjście na lody. Leżałyśmy wtulone w siebie. Oczywiście, że ją rozebrałam. Hehe ona leżała naga a ja a niej. Kocham czuć ciepło jej ciała. Najbardziej w jej ciele podobały mi się jej wielkie cycki. To są dosłownie przenośne poduszki. Moje przenośne poduszki.
Chyba mi się trochę przysneło. Gdy się obudziłam kicia nadal leżała podemną. Jedną ręką mnie obejmowała, a drugą sprawdzała coś w telefonie. Mogę tak zostać na wieczność, no ale mam na dzisiaj plany.
- kochanie..- powiedziałam
- hymm- mruknęła
- która godzina?
- trzynasta dwadzieścia cztery
Od razu poderwałam się z miejsca. Miałyśmy wyjść o dwunastej bo najmniejsze tłumy są. A teraz ludzi wszędzie dużo. Nie chciałabym żeby Nekuś czuła się nieswojo. Do godzin szczytu zostało może półtorej godziny. Nie wiem czy damy radę się wyrobić. Do jubilera jest kawałek drogi, a na lody jeszcze dalej. Żeby może dać radę musiałybyśmy wyjść za dziesięć minut. - Nerukuś wstawaj lecimy na lody- krzyknęłam
- jeszcze pięć minut- powiedziała
- nie mamy pięciu minut- darłam się po czym zerwałam z niej kordę. Kicia zerwała się z łóżka. Nadal miała rozpiętą koszulę. Przez chwilę zaniemówiłam. Cała byłam czerwona.
- Dobra wstaje- powiedziała.
Podeszła do mnie. Złapała mnie w talii i przytuliła. Bardzo chciałam ją pocałować, ale nie mogłam jej dosięgnąć. Jak zwykle. Przynajmniej mam jeden plus. Perfekcyjnie dosięgam jej piersi i mogę się tym tłumaczyć kiedy na przykład ją tam pocałuję kiedyś tam napewno. Teraz przynajmniej mogę przy niej być. Nie chce żeby znowu nas rozdzielono
- Kochanie- mruknęłam
- co tam kruszynko- powiedziała
- dasz buziaka?- zapytałam. Prawie od razu dostałam buziaka w czoło. Wykożystałam okazję i ją pocałowałam. Gdy w końcu się oderwałam, powiedziałam jej żeby się ubierała, bo mam dla niej małą niespodziankę. O lodach wiedziała, ale o jubilerze nie.

Kilka minut później stałyśmy na klatce. Znowu musiałam się namęczyć z tymi cholernymi drzwiami. Po dziesięciu minutach w końcu mogłyśmy wyjść. Szłyśmy trzymając się za ręce. Myślałam nad tym jaki rozmiar pierścionka będzie dobry. Albo jak go zdobyć. Przypomniałam sobie o tym, że nosi jedną z obrączek tak jak normalnie się je zakłada. Wymyśliłam jak mogę ją zdobyć. No oczywiście jej się nie zapytam czy mi da, bo nie. Tylko muszę to zrobić tak, żeby się nie zorientowała, że coś planuje, ale znając kicię, zorientuje się tylko mi nic nie powie. Wiem jak to zrobię. Stanęłam przed nią. Miałam gdzieś, że stoimy w miejscu publicznym, a wszędzie chodziły jakieś starsze panie.  No skoro inne pary mogą, to ja też mogę. Pociągnęłam ją za koszulkę i pocałowałam ją. Gdy tak stałyśmy, zdjęłam jej obrączkę i schowałam w kieszeni. Chyba się nie zorientowała. Gdy ją puściłam, mocno mnie przytuliła. Poszłyśmy w stronę jubilera. Został nam jeszcze mały kawałek. Cały ten czas szłyśmy za rękę.

Może jest Nadzieja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz