W końcu dotarłyśmy na miejsce. Kazałam kici siąść na krześle przy parasolu. Poszłam zamówić największe desery lodowe jakie tylko sprzedają. Niestety była dość spora kolejka. No więc muszę poczekać. Co chwilę zerkałam co robi Nekuś. Jakiś czas siedziała spokojnie, ale po jakiś pięciu minutach zaczęła się nudzić. Gdy zobaczyłam jak próbuje złapać motyla, parsknęłam śmiechem. Kicia jak mnie zobaczyła to udawała, że zachowuje się poważnie. Było to jeszcze zabawniejsze, niż łapanie motylka. Patrzyła na mnie jakby chciała mi powiedzieć "co się śmiejesz, przecierz zachowuje się normalnie". Przez jeszcze chwilkę chichotałam. Neruko zrobiła się cała czerwona. W końcu była moja kolej. Wzięłam dwa desery lodowe. Oprócz lodów były tam dwie rurki waflowe i jakieś dobre owocki, no i oczywiście polewy- truskawkową i czekoladową. Jestem pewna, że będzie jej smakować.Podczas stania w kolejce przypomniałam sobie, że koty nie mogą jeść czekolady, dlatego kici wzięłam wiśniową i jabłkową polewę. Zaniosłam lody do stolika przy którym siedziała kicia.
- proszę bardzo kochanie- powiedziałam stawiając desery na stole. Siadłam na przeciwko jej. Kicia od razu wzięła spory kawałek lodów do ust. Robiła jakieś dziwne miny. Nie umiałam przestać się z niej śmiać.
- zimne- powiedziała łapiąc się za skronie. Znowu parsknęłam śmiechem. Ludzie się na nas gapili, ale hooj z nimi. Znowu parsknęłam śmiechem. Ludzie się na nas gapili, ale hooj z nimi.
Ja płakałam ze śmiechu, a kicia próbowała mnie uspokoić. Uwielbiam jej głupie zachowanie. Za każdym razem gdy wybuchałam śmiechem, kicia udawała poważną. Nagle wstała i siadła przy mnie. Objeła mnie jedną ręką i przysunęła się jeszcze bardziej. Poczułam jej gorący oddech na moim policzku.
- uspokój się kochanie- wyszeptała prosto do mojego ucha. Poczułam jak ciarki przechodzą mi po plecach. Czułam, że cała się rumienię. Po krótkiej chwili, pocałowała mnie. Siedziałam przez chwilkę cicho.
- dlaczego?.. co?- wyszeptałam
- to był jedyny sposób na uciszenie twojego napadu śmiechu- powiedziała, po czym wzięła gryza lodów. Tym razem chyba się nauczyła, że to jest zimne. W końcu, gdy się uspokoiłam, oparłam się o bark kocicy. Byłam na nią troszeczkę zła, ale nie umiałabym się na nią długo gniewać. Wyciągnęłam telefon. Zobaczyłam powiadomienie z Wattpada o nowym opowiadaniu. Gdy tylko przeczytałam słowo bestie w tytule, od razu zaczęłam to czytać.Byłem ze znajomymi na nocowaniu. Po kilkugodzinnym graniu na konsoli, zaczęliśmy się nudzić. John zaproponował nam pójście do lasu. Było około północy. Bałem się iść, ale ostatecznie poszedłem razem z nimi. Pierwsze kilka metrów przeszliśmy bez trudu. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy stare, szkolne historyjki. Po kilku minutach usłyszałem jakiś szelest w krzakach. Zignorowałem to. Weszliśmy jeszcze głębiej. Po chwili usłyszałem krzyk. Zobaczyłem małą dziewczynkę biegnącą z tyłu nas. Krzyczała żebyśmy uciekali. Biegliśmy ślepo dalej w las. Po chwili dziewczyna się zatrzymała.
- mama was nie nauczyła nie ufać obcym?- zapytała. Miałem czarne scenariusze w głowie. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Niestety zapomniałem telefonu, więc nie mogłem zadzwonić do nikogo. John i Harold próbowali grać odważnych, ale gdy tylko podeszli do niej, upadli. Przed tym dziewczyna chyba uderzyła chłopaków, zauważyłem, że to nie jest człowiek. Widziałem machający ogon między jej nogami. Tego się nie spodziewałem. To jedna z ludożerczych bestii. Zapędziła nas w las, a teraz nas pożre. Nagle zza krzaków wyskoczyły jeszcze cztery bestie. Jedna z nich rzuciła się na Michaela. Widziałem jak rozrywa mu gardło. Nie mogłem się ruszyć. Widziałem jak dwie bestie siadają przy ciałach Johna i Harolda. Prawie od razu przegryzły im gardło. Wtedy właśnie rzuciłem się do ucieczki. Poczułem jak coś łapie moją nogę. Był to Harold. Jeszcze żył. Wyszeptał żebym mu pomógł. Wtedy właśnie bestia mocniej zacisnęła szczęki na jego tchawicy. Zostawiłem go tam. Chciałem się ratować. Bestia która wcześniej biegła za nami, złapała mnie za rękę. Szybko się wyrwałem. Czułem jak coś spływa po mojej ręce. Zignorowałem to. Pobiegłem w stronę krańca lasu. Ledwo dobiegłem do miasta, zemdlałem. Obudziłem się w szpitalu. Na ręku miałem bandaże. Strasznie mnie to bolało. Opowiedziałem rodzicom co się stało. Od tamtego wydarzenia nigdy nie wrócę do tego lasu.- słabe i nieprawdzie- pomyślałam. Przecież bestie nie jedzą ludzi. Znaczy się chyba nie. Przecież gdyby tak było, już dawno zostałabym obiadem dla kocicy. Ciekawe skąd autor wie o ludożerności bestii? Poza tym ja znam dwie bestie i żadna jak na razie nie chciała mnie zjeść.
-co tam czytasz- powiedziała kicia. Od razu wyłączyłam telefon.
- nic ciekawego, takie tam ludzkie wymysły- powiedziałam. Poczułam jak kicia mnie przytula. Wcześniej najadłam się lodów i było mi trochę zimno. Nie mam pojęcia czy to wyczuła czy jak, ale przy przytulasku było mi troszeczkę cieplej. Kicia była naprawdę bardzo cieplutka. Wtuliłam się w jej klatkę piersiową. Kicia oparła policzek o czubek mojej głowy i głaskała mnie po twarzy.
- kicia?- powiedziałam
- hymm- mruknęła
- czy bestie jedzą ludzi- zapytałam
- Niektóre tak- powiedziała
- a ty zjadłaś- zapytałam
- nie, brzydzę się ludzkim mięsem, ale za to wypiłam kilkaset litrów ludzkiej krwi- odpowiedziała- ale ty nie musisz się o nic bać kruszynko, nigdy nie dam cię skrzywdzić- powiedziała. Przytuliłam się do niej jeszcze mocniej. Czułam się przy niej bardzo bezpieczna.Wesołych świąt Wiekanocnych

CZYTASZ
Może jest Nadzieja?
RomanceGdy świat podzielony jest na bestie i ludzi. (bestie są w połowie ludźmi, a w połowie zwierzętami) Czy możliwe jest, żeby człowiek dogadał się z bestią? Albo czy mogą być razem? Gdy kilkuletnia Mitsuri gubi się w niedalekim lesie, wpada na oddział...