19.

33 2 0
                                    

Najgorsze było to, że aby tam dojść trzeba minąć moją szkołę. Akurat lekcje się skończyły. Nie chce trafić na kogoś z mojej klasy, a tym bardziej mojego byłego. Zawsze robił jakieś niepotrzebne kłutnie. Tak szczerze to byłam z nim tylko dla tego, że za mną łaził dwa lata i o to ciągle prosił, po prostu zrobiłam to dla świętego spokoju. Jeśli zobaczy kociaka, to znowu zacznie się drzeć. Byliśmy razem może miesiąc, żuciłam go tuż przed tym jak Neruko przypadkiem połamała mi rękę. Nigdy go nawet nie lubiłam, nie lubie chłopaków. I to nie tylko dlatego, że jestem lesbijką, a przez ich temperament. Oczywiście nie wszyscy są tacy bo zdarzają się normalni, no ale większość których znam to chamskie świnie które nie znoszą innych. Niestety, mój były zapisuje się do nich.
Nie dość, że nie znosi osób innej orientacji, to ciągle opowiada o tym jakie bestie są złe. To dosłownie młodsza wersja mojego ojca. Zastanawiam się, jak mogłam wytrzymać z nim niecały miesiąc. Jedyne co różni mojego ojca i tego chama to, że ojciec nie wacha się zaatakować bestii, a mój były ucieka na ich widok. Mam ogromną nadzieje, że go nie spotkamy. Tak samo innych ludzi z mojej klasy. Umieją się tylko wyśmiewać z innych. Typowa patologia. Szłyśmy może jakieś dziesięć minut. Oczywiście trzymając się za ręce. Gdy spojżałam na zegarek była czternasta czterdzieści. Za pięć minut kończyły się lekcje. Naprawdę nie chcę spotkać tych debili. Nie mam pojęcia co by zrobił, gdyby ją zobaczył. Na pewno próbowałby nas rozdzielić. Mam dosyć tego debila. Gdy tylko minełyśmy budynek szkoły, podbiegł do nas i próbował mnie zaczepiać. Znowu widziałam spory wkórw u kocicy. Mój były zaczął krzyczeć. Ja tylko mocniej przytulałam się do barku Neruko.
- Hej Mitsuri, nie widziałaś mnie- krzyknął i podbiegł do nas. Położył mi rękę na ramieniu. Kocica próbowała coś mu zrobić, ale w porę ją powstrzymałam. Słyszałam że warczy. Według mnie bardzo potrzebowała przytulasa, albo może chciała komuś przywalić, ale znając kociaka, zabiła by jednym ciosem.
- możesz mi łaskawie powiedzieć kto to jest-powiedział- może ona ma wściekliznę, co trochę wygląda na wściekłą- dopowiedział. Tym razem ledwo powstrzymałam Neruko od wybuchu gniewu. Nie miałam aż tyle siły. Prawie znowu połamałaby mi rękę.
- kicia- powiedziałam, a przy okazji syknęłam z bólu. Gdy to usłyszała, trochę się uspokoiła.
- jaka kicia, co? Mitsuri, ty mi nie mów, że ty jesteś z tych nienormalnych zboczeńców- powiedział ze śmiechem. Tym razem nie powstrzymywałam Neruko. Dostał w łep. Chyba nawet dość mocno, bo obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Widziałam że nos mu krwawił. Zaczął przeklinać i krzyczeć, że jeśli myśli że się jej wystraszy, to grubo się myli. Wstał i próbował uderzyć kocicę. Oczywiście znowu nie dał rady, wpadł na barierkę odzielającą chodnik od ulicy. Wyglądało to trochę jakby, próbował wbiec pod samochód. 
- ty głupia suko- krzyknął. Neruko znowu bez słowa znowu mu przyłożyła. Chyba miał złamany nos. Nie chciał jednak odpuścić. Do tego stali tam jego kumple więc nie chciał pokazać, że dziewczyna mu tak mocno przywaliła. Ciągle próbował się odwinąć. Za każdym razem dostawał jeszcze mocniej. Uderzyła go jeszcze może trzy razy. Za każdym, trochę mocniej. Dwa razu upadł. Słyszałam jak jego kumple się z tego śmieją. Z jednej strony miałam takie "he he he dobrze mu tak" ale z kolejnej, no jednak nie za dobrze robi mój kociak. Za czwartym razem, złapałam ją za rękę. Miałam szczęście, że nie trafił ani Nerukuś, ani mnie. Wtedy miałby naprawdę przesrane. Połamałaby go całego. Zrobiłabym to samo gdyby uderzył kocicę.  Spojżałam na Neruko, a ona przytuliła mnie.
- ludzie to idioci- powiedziała. Widać było, że wkurwił się i to dość mocno. Podszedł do nas i dosłownie wyrwał mnie od niej. Próbował mnie przytulić. Oczywiście opierałam się, ale nie jestem aż taka silna. Krzyczałam i wyrywałam się. Zauważyłam, że kicia wygląda bardzo strasznie. Bałam się, że znowu zmieni się w bestię. Wystraszy ich wszystkich. Nie to najbardziej mnie martwiło. Było to naprawdę bardzo ruchliwe miejsce. Bałam się, że ktoś ją zobaczy. Podeszła do nas. Położyła dłoń na barku mojego byłego. Widziałam jego minę. Wyglądał jakby wygrał cały świat. Po chwili słyszałam jak strasznie piszczy z bólu. Usłyszałam chrupnięcie kości i śmiech ludzi za nami. Spojżałam na twarz kocicy. Widziałam jak się uśmiecha i dziwnie patrzy na jego mordę. Wyglądała jak sadystka. Gdy go w końcu puściła, wzięła mnie delikatnie za rękę i przytuliła.
- ona jest moja- powiedziała patrząc na niego. Klęczał i wył z bólu.
- kocham cię kociaku - powiedziałam i mocniej się do niej przytuliłam. Widziałam złość i niezadowolenie w jego oczach. Odeszłyśmy kawałek. Było już naprawdę niedaleko. Przez całą drogę kicia mocno trzymała moją rękę. Wyglądała na naprawdę mocno wkuwioną. Na takie rzeczy lody są najlepsze. Po każdym złym lub wkużającym dniu tam szłam. Jestem pewna, że kicia także je polubi. Jeszcze tylko przejść przez ulicę i jesteśmy na miejscu.



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Może jest Nadzieja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz