Gdy weszłam do domu i zaczełam się pakować pojawił się no kto by inny jak nie mój ojciec.
- a ty gdzie się wybierasz- powiedział
- wyprowadzam się mam cie dość
- jak sie wyprowadzasz do kogo? Do tego potwora tak? Ja ci zaraz kurwa dam gówniaro
- przestań. Wyprowadzam się bo nie dam rady z tobą żyć
Ojciec wyszedł mamrocząc coś pod nosem. Spakowałam większość moich ubrań, telefon i ładowarkę. Gdy wychodziłam usłyszałam jak mój ojciec idzie za mną. Słyszałam przeładowanie karabinu zaczęłam zbiegać na dól.
- Masz szesnaście lat i jedyne gdzie mogę cie puścić do do szkoły, do szpitala i do grobu- krzyczał
Zaczęłam jeszcze szybciej biec. Wybiegłam z bloku i usłyszałam strzały.
Upadłam i myślałam że zaraz umrę
Napiełam mięśnie i wstałam znowu biegnąc w stronę lasu. Odwruciłam się i zobaczyłam że mój ojciec wywalił się przez kamień. Kupiło mi to trochę czasu.
-Uciekaj- krzyczałam będąc coraz bliżej lasu
Wpadłam na moją dziewczynę. Cała się trzęsłam.
- co się dzieje?- zapytała
- musimy uciekać on nas pozabija- mówiłam zadyszana
Zaczęłyśmy biec w stronę lasu. Nagle usłyszałam strzał. Odwróciłam się i zobaczyłam plamę krwi na ziemi.
Nie wiedziałam co się dzieje. Na szczęście nie dostałam. Kicia chyba też nie, przynajmniej nie widać tego po niej. Po chwili biegnięcia zobaczyłam że Mruczek trochę kuleje. Może ona dostała w nogę? Biegłyśmy dalej. Neruko ledwo trzymała się na nogach. Na szczęście byłyśmy niedaleko zamku. Weszłyśmy na dziedziniec.
- zamknąć bramy i wyślij kilkudziesięciu uzbrojonych strażników - powiedziała do tego faceta który wszedł wtedy do kuchni. Chwilę po tym zemdlała. Bardzo się o nią martwiłam. Nie wiedziałam co mam robić. Wiedziałam, że nikt mnie nie posłucha. Pobiegłam szybko do zamku, chciałam znaleść królową. Miałam szczęście, stała kawałek od wejścia.
- może mi pani pomóc- zapytałam
- co sie dzieje - powiedziała
- ja nie wiem co robić- mówiłam zdenerwowana
-spokojnie-powiedziała
- mój ojciec się wściekł zaczął do nas strzelać i Neruko dostała - wykrzyczałam
Pani bardzo duża wybiegła z zamku wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Nie dziwie się jej ja też bardzo się bałam. Mógł to być nasz ostatni dzień razem.
Znowu zaczęłam płakać. Do biegłyśmy do niej. Bardzo się bałam. Jej mama wzięła ją na ręce i zaniosła gdzieś do zamku. Ja siedziałam przed sporą plamą krwi na ziemi. Płakałam. Nie mogłam wstać. Siedziałam tak przez dłuższy czas. Nie pamiętam nawet kiedy zrobiło się całkiem ciemno. Nagle poczułam jak ktoś kładzie rękę na mojej głowe.
- nie martw się, wychodziła z gorszych rzeczy- powiedziała. Rozpoznałam że to mama Mruczka. Wtedy w końcu mogłam wstać. Przytuliłam się do niej. Cała byłam zapłakana. Zaprowadziła mnie do naszego pokoju. Siadłam na brzegu łóżka. Nadal bałam się o kociaka. Położyłam się na łużko i zasnęłam.
Gdy się obudziłam poczułam że ktoś mnie przytula od tyłu. Próbowałam delikatnie wyjść z uścisku i wstać. Gdy trochę mi się udało poczułam delikatne szarpnięcie.
- gdzie idziesz?- usłyszałam
- chyba już nigdzie- powiedziałam i znowu się położyłam. Przez chwilę miałam takie " czekaj co?" zorientowałam się że obok mnie leży mój kotek. Zaczęłam mocno ją tulić. Przez całą noc leżała przy mnie a ja o tym nie wiedziałam.
- Mitsuri - wyszeptała
- co się dzieje coś cię boli albo coś ci zrobiłam...- powiedziałam
- ćiii- przerwała mi- wiesz tak właściwie jest jedna rzecz którą możesz dla mnie zrobić kruszynko- powiedziała
- co takiego? Zrobię dla ciebie wszystko żeby tylko wynagrodzić ci to co zrobił mój ojciec.
Neruko zaczęła wstawać. Trzymała mnie za rękę. Po chwili klęczała przedemną.
- wiem że okoliczności i nie są za bardzo sprzyjające ale. Mitsuri, kruszynko moja kocham cię najbardziej na świecie i chcę się ciebie zapytać...czy wyjdziesz za mnie?- powiedziała.
Przez chwilę nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czułam że do oczu napływają mi łzy. Jeszcze kilka dni temu wydarłaby się na mnie tylko dlatego że przyszłam do tego lasu, a teraz mówi mi że mnie kocha i pyta się czy zostaję jej żoną.
- Oczywiście że tak - wykrzyczałam- ale teraz wstawaj bo jeszcze sobie coś w nogę zrobisz- powiedziałam
Gdy wstała żuciłam ją na łóżko. Po tym siadłam jej na podbrzusze i znowu zanurkowałam nosem w jej piersiach.
-ja chyba idę tak spać dobranoc kochanie- wymamrotałam
-dobranoc- odpowiedziała
Poczułam że kładzie mi rękę na głowie.
Pomuślałam "a hooj raz się żyje" i zaczęłam rozpinać jej koszulę. Położyłam się na jej nagim ciele i zasnełam.
Obudziłam się około szóstej. Moja narzeczona jeszcze spała. Postanowiłam że najpierw przeszukam nasz pokój, żeby wiedzieć gdzie co jest. Zatrzymałam się jej przy szafie. Po raz pierwszy mój niski wzrost się na coś przydał. Weszłam między jej ubrania. No te wiszące na wieszakach. Przez chwilę jednak się zamyśliłam. Po co mam stać przy rzeczach które pachną jak ona skoro mam ją tylko dla siebie. Wyszłam z szafy i zaczęłam dalej przeszukiwać. Przez chwilę czułam się jak detektyw który przeszukuje pokój podejrzanego. Po jakiejś pół godziny wiedziałam gdzie co jest. Poszłam do łazienki się trochę umyć. Nie wzięłam ze sobą ubrań do łazienki. Musiałam wyjść w samym ręczniku.
Wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy. Chciałam sobie coś wyjąć. Oczywiście nie wiedziałam co. Zauważyłam że Neruko już nie śpi. Pierwsze co zrobiłam to podeszłam i dałam jej buziaka.
- dzień dobry kociaku- powiedziałam
-dzień dobry kruszynko- odpowiedziała
- łazienka jest wolna Neruko, jeśli chcesz mogę co pomóc się umyć
- dobrze jeśli chcesz no to ok
Po chwili wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam ją do łazienki. Miała trochę ułatwienie bo wcześniej rozpiełam jej koszulę. Pomogłam jej zdjąć bandaże i rozpiąć stanik. Potem weszła do wanny.
- idę po więcej opatrunków dasz sobie radę- zapytałam jej
- tak dam, jeszcze umiem sama o siebie zadbać- powiedziała
Podeszłam do niej zaczęłam masować kicię po ramionach.
- wiem ale teraz masz teraz mnie więc daj mi o siebie zadbać oki- powiedziałam i położyłam głowę na jej barkach zsunełam ręce kładąc je na piersiach. Zaczęłam całować kociaka po szyi.
- zaraz przyjdę dobrze- powiedziałam
-dobrze- odpowiedziała

Może jest Nadzieja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz