czy to oćma mar tak świta?
czy to cisza ciszą zionie,
nieba łapiąc w sine dłonie
jak w wybredne zmysłu sita?widzę — jawa słowem spita;
słowo jak nietoperz wionie
w zatraceniu swoim, w zgonie,
aż mgli się myśl w noc powita.widzę, jak się wieńczą światy
i jak kroki się kotwiczą,
i wciąż nie wiem z czym graniczą
zmysłów tęsknych mych sonaty —niech więc zbiorą się sabaty
snów o snach i niech zakrzyczą;
niech się słodko rozgoryczą,
niech się gonią do tchu straty!niech me płuca mech obrośnie
i za mnie brzozy zapłaczą,
nim sny same się wypaczą,
nim koszmarem zadrżą rośne...niech płacz zgubią mój żałośnie
wichry i za mnie przebaczą
łzom ten lustr i ścieg ten tkaczom,
ten ścieg cierpień w jawy krośnie.
CZYTASZ
seans chimer
Poetryzwiastun cukrowego gestu wchłania mnie w bezduszny fiolet i pejzaże oczu porośniętych krzewami mgieł