po co słowa
sypkie efemeryczne
jak spojrzenia nenufarów
po co ich lekkość światotwórcza
wypływająca
znad rzęs poświatpo co cisza
giętka rozwarstwiona
jak źrenica światłocienia
po co jej migot krótki
i nuta artyzmu
na czubku płótnapo co słowa
wciąż ich za dużo
i są nad ciszę milczące
gdy przychodzi co do czegopo co cisza
wciąż jej za mało
i jest nad wyraz słowna
gdy nie chce się iść nigdziepo co słowa
cisza ite wszystkie wieści
że jesień faluje nad filiżanką
że wzdłuż powiek zagęszcza się światkiedy pod fałdkami myśli
wierci się epoka
pełna nieistnienia
pełna
antypercepcji
przeciwnej do
przeciwieństw
CZYTASZ
seans chimer
Poesíazwiastun cukrowego gestu wchłania mnie w bezduszny fiolet i pejzaże oczu porośniętych krzewami mgieł