mieni się ciszą bezsenne okno,
pomruk kurzu patrzy z wnękowej dziupli;
o dywan oddech mebli się potknął,
a poduszki śpią osnute snem wróblim.znudzone chłodem, łysawe świece
chylą knoty swoje indyferentnie;
papier czeka, aż myśl go powlecze,
lecz myśl z goryczy wyblakła już smętnie.szuflady skryte trosk nie są głodne,
gdy oczy wzrokiem gorącym nie kopcą;
cisza tłusta i gesty niemodne —
strach z płaczem wtargnąć i nie czuć się obco.

CZYTASZ
seans chimer
Poesíazwiastun cukrowego gestu wchłania mnie w bezduszny fiolet i pejzaże oczu porośniętych krzewami mgieł