jabłkowo-wiśniowe poranki
pedantycznie przeliczają
samolubne aforyzmy
zasnuwają nonszalancko
dłonie zachwytów
i dojadają
symfonie nadgryzionych
snówjabłkowo-wiśniowe poranki
znają język
świeczek o zapachu
subtelnego turkusu
i siedzą na rozgałęzieniach
czasoprzestrzeni westchnień
ramię w ramię
ze spróchniałymi skrawkami
milczeń
CZYTASZ
seans chimer
Puisizwiastun cukrowego gestu wchłania mnie w bezduszny fiolet i pejzaże oczu porośniętych krzewami mgieł