przebieram oczy
bo przemokły
z roztargnienia
jestem szeptem o smaku mgły
niezręczność czuje mnie
w zakamarkach rzęs
gdy rozrywam milczenie
zmetaforyzowaną bezharmonią
głosu niesztuki
tak bezintuicyjnie
w kwaśnym pragnieniu snów
wyrzeźbionych w subtelnym alfabecie
pocałunków liryzmu
tak niemagicznie
w mdłej imaginacji dni
wysnutych z zalotnych krzywizn
światłocieni zachwytu
CZYTASZ
seans chimer
Poesiazwiastun cukrowego gestu wchłania mnie w bezduszny fiolet i pejzaże oczu porośniętych krzewami mgieł